15

783 28 10
                                    

- No i jak było? Opowiadaj- szłam korytarzem do swojego gabinetu, obok mnie szła Vic. - Było dużo lepiej, niż się obawiałam. Chiara nie płakała, nie bała się. Znaczy na początku wiadomo nie była przekonana, ale potem kiedy zostawiłam ich samych to bawili się jakby było tak od zawsze- weszłyśmy do gabinetu, usiadłam przy biurku, Vic naprzeciwko mnie.- To co, tworzy się rodzina Rossi?- zapytała podekscytowana. - Bez przesady. Małymi kroczkami, zobaczymy jak to się dalej potoczy. A gdzie podziała się ta Vic, która przeklinała Ricardo po wyjeździe, co ?- kiedy wyjechałyśmy temat Ricardo stał się tematem tabu. Kiedy tylko ktoś wypowiadał jego imię, to wszyscy dokoła zachowywali się jakbym wypowiedziała imię Voldemorta.

- Wiesz wtedy sytuacja była inna. Ale dobrze wiesz, że od początku byłam fanką tego związku- faktycznie tak było. Od momentu kiedy zobaczyła go pewnej nocy w klubie obok mnie, ciągle mówiła, że musimy być razem. - A tak na poważnie. Uważasz, że przeprowadzka do Włoch to dobry pomysł?-Ric proponował mi to już kilkukrotnie, ja za każdym razem powtarzałam, że się zastanowię, albo żeby dał mi czas. - Nie wiem. To bardzo duża rewolucja, dla ciebie jak i dla małej. Ale wyobrażasz sobie jakie życie mogłoby być piękne. Ty, Ricardo i Chiara, jedną wielką rodziną. Mieszkalibyście we Florencji. Chiara na pewno byłaby zachwycona Florencją- wizja była rzeczywiście kusząca, ale też trudna do osiągnięcia.

- Tak tylko jest dużo przeszkód po drodze, które to utrudniają. Na przykład moja firma. Nie mogę jej tak zostawić, handel bronią to samo. Nie ma szans, że powierzyłabym to komuś niezaufanemu. To zbyt ryzykowne, do tego w razie jakiegoś problemu, będąc na innym kontynencie nic nie będę mogła zrobić- to był jeden z głównych powodów. - A co gdybyś powierzyła obie te rzeczy mnie? - zaskoczyła mnie swoją propozycją.-Naprawdę byś to zrobiła? Przecież nie mogę obciążyć cię dwoma biznesami, to za dużo jak na jedną osobę- nie byłam przekonana. - Przecież ty sama się tym wszystkim zajmujesz. Do tego wychowujesz sama dziecko. Więc ja też bez problemu dałabym radę- zaczęła rozważać tą możliwość. - Powiedzmy, że oddałabym ci połowę udziałów w obu firmach, ty byś była na miejscu, ja tam. Ale zostaje jeszcze na przykład kwestia rodziców. Nie mogę zabrać im Chiary i wyjechać na inny kontynent- powiedziałam. - No nie widzieliby jej tak często jak teraz, ale przecież bez problemu mogliby do ciebie przylatywać, kiedy by tylko chcieli. Ty też mogłabyś tu z nią czasem przylecieć. Popatrz na to z drugiej strony. Emma i Pan Leonardo nawet nie wiedzą, że mają wnuczkę. Chiara miałaby dziadków, co prawda nie twoich rodziców, tylko rodziców Ricardo- no właśnie przecież ja muszę jeszcze powiedzieć im o Chiarzę.

Nie mam pojęcia, jak miałabym oznajmić im, że mają dwuletnią wnuczkę, o której im nic nie powiedziałam.

- No dobrze, ale zostaje jeszcze język. Chiara nie mówi po włosku- Vic westchnęła. - Mam wrażenie, że specjalnie szukasz powodów, żeby tam nie lecieć. Przecież Chiara ledwo cokolwiek mówi, więc nowy język nie będzie dla niej problemem. Plus takie małe dzieci bardzo szybko uczą się języków. Wystarczyłoby zapisać ją na jakieś lekcje dla dzieci, albo chociażby od czasu do czasu do niej mówić po włosku, po pewnym czasie sama zacznie go używać. Wejdzie jej w krew. Zwłaszcza, że dosłownie ma włoskie korzenie- może miała rację, co do tego, że szukam powodów, żeby tu zostać.

Może to ja zwyczajnie się boję. Nie wiem.

- Może masz rację. Ja po prostu obawiam się, że to zbyt duża rewolucja, jak na dwuletnie dziecko. Dosłownie całe życie zmienia jej się w parę dni. Dopiero co znikąd pojawił się jej ojciec, teraz nagle mamy się wyprowadzić na inny kontynent i zamieszkać razem, jeszcze z jego rodzicami, czyli jej dziadkami, o których nie ma pojęcia- kiedy to powiedziałam, jeszcze bardziej dotarło do mnie jakie to jest cholerne wariactwo.

- No faktycznie to trochę pokręcone, ale nie przyznasz mi, że przez te jebane trzy lata nie chciałaś tego, co teraz się dzieje. Że on nagle tu przyleci, będzie chciał być z tobą i małą. Że będzie razem wielką szczęśliwą rodziną. Przez cały ten czas nie spotykałaś się dosłownie z żadnym innym facetem. Jak myślisz dlaczego? Bo nadal chciałaś być mu wierna i miałaś nadzieję, że jeszcze będziecie razem. Nawet jeśli nie świadomie to tak było- przez chwilę zastanawiałam, się nad jej słowami. Miała rację w stu procentach.

- Rzeczywiście tak było- przyznałam. - No właśnie więc teraz nie pierdol, tylko pakuj was i pędem do samolotu- z uśmiechem wskazała palcem na drzwi. Roześmiałam się. - Porozmawiam o tym dzisiaj z Ricardo- Vic zaczęła klaskać- No wreszcie- roześmiałyśmy się. - A teraz żegnam cię, bo muszę zająć się pracą- Vic wstała- Tak jest Pani prezes- zasalutowała mi. - Ty zaraz też będziesz Panią prezes- zauważyłam. - I bardzo mi się to podoba. Jak już polecisz spełniać swój włoski sen to przejmuje ten gabinecik- rozejrzała się. - Jeszcze zobaczymy czy polecę- pokręciła głową- polecisz- wyszła.

Zadzwoniłam do Rica. - Hej, masz czas się dziś spotkać?- spytałam. - Mówiłem ci już, że siedzę w hotelu i tylko czekam na twój telefon- uśmiechnęłam się. - W takim razie przyjedź do nas o 17.00- zaproponowałam- Będę, do zobaczenia- pożegnałam się i rozłączyłam.

Zajęłam się w końcu pracą, było już późno. Musiałam już wyjść, żeby zdążyć przed Riciem. Wyszłam z biura, wsiadłam do auta i ruszyłam. Byłam już pod domem. Weszłam do środka, zdjęłam buty i płaszcz, w salonie na dywanie siedziała Chiara, obok niej moja mama. Mała jak tylko mnie zobaczyła to przybiegła do mnie.Ukucnęłam, przytuliła mnie mocno- No hej gwiazdeczko- wzięłam ją na ręce.- Dzięki mamo, że się nią zajęłaś- wstała z dywanu.- Zawsze chętnie spędzę czas z moją wnusią- połaskotała ją. - Nie będę cię już zatrzymywać, możesz już wracać do domu- dziwnie się na mnie spojrzała. - Spodziewasz się kogoś, że tak mnie wyganiasz?- zapytała. - Nie wyganiam cię i tak spodziewam się- prawdopodobnie domyśliła się kogo.

Usłyszałam dzwonek do drzwi. O kurwa. Mama na mnie spojrzała. - Ja otworzę- powiedziała. - Ja pójdę- protestowałam. - Nie, ja pójdę- ruszyła w stronę drzwi. Obawiałam się jak to się skończy. Poszłam za nią. Podeszła do drzwi i je otworzyła. - Witaj Ricardo- powiedziała, wyglądał jakby zobaczył ducha.

Connected by Destiny#2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz