46

253 10 1
                                    

Obudziłam się o 7.00. Przez całą noc nie mogłam spać. Cały czas miałam w głowie moment, kiedy lekarz powiedział, że Ricardo może wybudzić się dopiero po kilku miesiącach. Ten moment kiedy usłyszałam strzał i zobaczyłam, że Ric upada na ziemię. Na przemian przed oczami miałam tylko te dwie sytuację.

Wstałam z łóżka. Ogarnęłam się i poszłam do pokoju Chiary. - Hej gwiazdeczko- weszłam do pokoju, żeby ją obudzić ,ale ona już nie spała. Podeszłam bliżej i zobaczyłam, że płakała. - Co się dzieje?- usiadłam na łóżku obok i wzięłam ją na kolana. - Chce do tatusia- załkała. - Oh kochanie- przytuliłam ją do siebie. - Zaraz do niego pojedziemy. Tylko musisz pamiętać, że śpi i nie będziesz mogła na razie z nim porozmawiać. Możesz do niego mówić, na pewno będzie cię słyszał, ale on jeszcze ci nie odpowie- musiałam ją przygotować, na ten widok.

- Mogę narysować mu laurkę?- spytała. - Oczywiście gwiazdeczko- starałam się powstrzymać łzy. - Weźmiemy ją ze sobą i pokażemy mu ją kiedy się obudzi- pokiwała głową i zeszłą z moich kolan. - Chodź ubierzemy się, namalujesz laurkę i jedziemy- wstałam i podeszłam do szafy. Wybrałam ubrania, przebrałam ją i uczesałam włosy w dwa małe kucyki. - Weźmiemy kredki i kartki na dół do kuchni, to ty będziesz rysować, a ja zrobię śniadanko- wzięłam wszystko i zeszłyśmy na dół. Posadziłam ją na wyspie i położyłam obok jej kredki i kartki.

Wyjęłam z lodówki rzeczy na gofry. Zrobiłam ciasto, usmażyłam i udekorowałam bitą śmietaną i truskawkami. - Smacznego mała artystko- podałam jej talerz z gofrem. Odłożyła kredki i zajęła się jedzeniem. Do kuchni weszła Emma. Wyglądała jakby też się nie wyspała. - Co tam macie dobrego ?- spytała. - Gofry, chcesz?- spytałam. - Poproszę, wyglądają świetnie- pochwaliła. Włożyłam jej jednego na talerz i nałożyłam bitej śmietany i truskawki. - Dziękuje- wzięła ode mnie talerz.

- Wiesz co z tą siostrą Fernandeza?- spytałam szeptem Emmę. - Matteo postrzelił ją w rękę, więc przewieźli ją od razu tutaj- odpowiedziała. - Czyli żyje?- spytałam dla pewności. - Tak, a dlaczego pytasz?- spytała. - Jeszcze nie ważne. Później się tym zajmę- odpowiedziała. Miałam jedną myśl, ale nie chciałam jej jeszcze realizować. Teraz musiałam skupić się na najważniejszym. Czyli powrocie do zdrowia Rica. - Skończyłam- zawołała Chiara. - No to jedziemy to tatusia- wzięłam ją na ręce. - Jedziecie do szpitala?- spytała Emma. - Tak- odpowiedziałam. - Gdyby lekarze coś ci mówili, to daj mi znać- poprosiła. - Jasne- wyszłyśmy z domu. Posadziłam Chiarę do fotelika i sama wsiadłam do auta.

Byłyśmy już pod szpitalem. Weszłyśmy do środka i ruszyłyśmy do sali. W sali była ta sama pielęgniarka, co wczoraj, więc od razu kiedy mnie zobaczyła, przepuściła nas i wyszła. Powoli podeszłam do Rica z Chairą na rękach. - Zobacz kochanie. Tatuś śpi, ale na pewno cię słyszy. Możesz mu powiedzieć, co dla niego przyniosłaś- wyglądała na trochę przestraszoną, ale w końcu posadziłam ją na krześle przy łóżku. - Zrobiłam dla ciebie obrazek- powiedziała trzymając w rączkach kartkę. - Nie możesz zobaczyć, to opowiem ci co narysowałam. - stałam za nią i słuchałam jak do niego mówiła. - Jesteś ty, ja i mama. Jest też z nami Moly. Narysowałam też słońce, drzewo ,kwiatki i nasz dom- opowiadała.

- Zostawię ci go to zobaczysz jak się obudzisz- odłożyła go na szafkę obok łóżka. - Opowiesz tacie co wczoraj robiłaś z ciocią Carlą? -chciałam, żeby do niego mówiła. Może to jakoś pomoże. Opowiedziała mu cały dzień, opowiadała co działo się w jej ulubionej bajce. Spędziłyśmy z nim cały dzień. Robiło się późno i musiałyśmy wracać. - Gwiazdeczko pożegnaj się z tatą, bo musimy już wracać do domku- pomachała mu i zeszła z krzesła. - Jutro też ci narysuje obrazek- powiedziała i złapała moją dłoń. Wyszłyśmy z sali i wróciłyśmy do auta.

Byłyśmy już w domu. - Emi- zawołała mnie Carla. - Idę- weszłam do salonu, gdzie była już ona, Emma i Francesco. - Powiedział coś lekarz?- spytał Francesco. - Nie, nawet do nas nie przyszedł- odpowiedziałam. -Dzwonił Marco. Ma przylecieć z Victorią i Sofią za jakieś dwie godziny- powiedziała Carla.- Oo już wszystko z nim okej ?- ucieszyłam się, że chociaż z nim już jest dobrze.- Ma rękę w gipsie, ale mógł już przylecieć- odpowiedziała Carla. - Pojadę po nich na lotnisko- powiedziałam.

- Ja pojadę, ty już powinnaś odpocząć- powiedziała Emma, uśmiechnęłam się do niej. - Dziękuje- usiadłam na kanapie. Po około dwóch godzinach Emma pojechała po nich na lotnisko.

Usłyszałam, że ktoś wszedł do domu. Wyszłam z salonu, Vic od razu jak mnie zobaczyła, przybiegła do mnie i mocno się do mnie przytuliła. - Moja dzielna- głaskała mnie po głowie. - Jak się trzymasz?- spytała. - Jakoś się trzymam. Muszę- odpowiedziałam. - Będzie dobrze, zobaczysz- przywitałam się z Marco i Panią Sofią. Poszliśmy do salonu. Pojawili się też Pan Michael, Pan Leonardo i Matteo. Byliśmy wszyscy w salonie. Tylko Chiara bawiła się u siebie. - Emily- spojrzałam na Pana Leonardo. - W czasie kiedy Ricardo jest w szpitalu, ty musisz zająć jego miejsce- powiedział. Nie wiedziałam co miał na myśli. - Jak to zająć jego miejsce?- zapytałam. - Teraz jego firmy, te legalne i te nielegalne należą do ciebie- jak to należą do mnie.

- Podczas kiedy on jest w szpitalu. To wszystko jest pod twoim kierownictwem- dokończył - Ale dlaczego moim? Dlaczego Pan nie może go zastąpić?- nie miałam siły, żeby zajmować się tym wszystkim. - To musisz być ty. Tak był od wieków, że jeśli przywódcy imperium coś się działo jego miejsce zajmowała jego żona. Co prawda nie jesteście jeszcze małżeństwem, ale w tej sytuacji nie ma to znaczenia- odpowiedział.

-Ty teraz masz władzę nad jego interesami, niestety to nie podlega dyskusji- byłam przerażona. Nie wiedziałam, czy podołam tak ogromnej odpowiedzialności.

Connected by Destiny#2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz