- Dzień dobry- przywitałam się z kobieta za ladą. - Dzień dobry, co dla Pani?- spytała z uśmiechem starsza Pani. - Poproszę baklofen, tolperyzon, tyzanidynę, prydynol- kobieta nie ruszyła się z miejsca tylko spojrzała na mnie zdezorientowana. - To są leki zwiotczające mięśnie, nie mogę ich Pani tak po prostu sprzedać- chyba pomyślała, że jestem jakąś narkomanką. - Mam tutaj recepty na to wszystko, potrzebuje ich dla osoby w śpiączce- chyba mi uwierzyła. - Proszę je pokazać- podałam jej wszystkie recepty. Odłożyła je i zaczęła zbierać z półek leki. - Proszę- podała mi torebkę z lekami.- Dziękuje- zapłaciłam i wróciłam do auta.
- Co tak długo?- spytał Matteo. - Kobieta nie chciała mi ich sprzedać bo myślała, że jestem jakąś narkomanką- odpowiedziałam, na co się zaśmiał. - W sumie to często spotykane leki, które biorą narkomani, ja jako część rodziny Rossi wiem co mówię- po chwili zrozumiałam, co ma na myśli. Ja teraz sprzedaje chorym i uzależnionym ludziom te same leki jakie teraz potrzebuje dla Rica. Różnica jest taka, że on ich potrzebuje do życia przez okoliczności i nie z własnej woli, a oni z własnej woli chcą się nimi faszerować.
- Ziemia do Emi- Matteo pomachał mi dłonią przed twarzą. - Co- ocknęłam się. - Nad czym tak myślisz?- spytał. - Niczym, nie ważne- odpaliłam silnik i ruszyłam do domu. Byliśmy już pod domem. - To ja idę się utopić w fakturach, a ty zamawiaj te wszystkie sprzęty dla Ricardo- powiedział i poszedł do gabinetu. Ja zabrałam swojego laptopa i usiadłam na kanapie. Zaczęłam szukać tego wszystkiego, czego potrzebowałam, żeby sprowadzić Rica do domu. - Ooo już jesteś, wróciłyśmy przed chwilą z Chiarą od Ricardo- w salonie pojawiła się Emma. Odłożyłam laptopa. - Emma- zawołałam ją. - Tak?- wróciła do salonu. - Kiedy byłam z Matteo w szpitalu, to przyszedł do nas lekarz. Powiedział, że jeśli uda mi się załatwić dla niego cały potrzebny sprzęt, leki i opiekę medyczną to mogę sprowadzić go tutaj, do domu- jej oczy się zaszkliły, podeszła do mnie i przytuliła mnie, objęłam ją. - To cudownie Emily- powiedziała, ledwo powstrzymując płacz.
- W końcu jakieś dobre wieści. Skoro pozwalają nam zabrać go ze szpitala, to znaczy, że mu się poprawiło?- dopytała. - Tak, lekarz powiedział, że poprawiło mu się na tyle, że mogę go zabrać- potwierdziłam. - Oh to świetnie- odpowiedziała. Odsunęłyśmy się od siebie. - To nie to samo jakby się wybudził, ale przynajmniej będę go mieć przy sobie- wytarła łzy z policzków. - Właśnie, będziemy razem, nie ważne jak, ważne że razem. A i na wybudzenie przyjdzie czas- pocieszałam ją i tym samym też siebie. Starając się nie odchodzić od przekonania, że to nastąpi.
- Pójdę do Chiary, czeka na mnie w ogrodzie- powiedziała. - Dobrze, ja zajmę się szukaniem tych wszystkich urządzeń dla Rica- odpowiedziałam. Ona wyszła na zewnątrz, a ja wróciłam na kanapę. Znalezienie tego wszystkiego było trudniejsze niż myślałam. Przy paru przypadkach musiałam skontaktować się z naszym lekarzem, żeby się dopytać, czy to jest to o co mu chodziło. Wreszcie zamówiłam wszystko, czego potrzebujemy. Wszystko miało dotrzeć w przeciągu paru dni. Musiałam jeszcze zatrudnić odpowiednią i zaufaną pielęgniarkę. Nie wiedziałam jak ją znaleźć, musi to być osoba świetnie wykształcona, najlepiej zaufana.
- Zamówiłaś już wszystko?- spytała Emma. - Tak, tylko zastanawiam się skąd wziąć odpowiednią pielęgniarkę- odpowiedziałam. - A może Carla mogłaby. Przeszła wszystkie testy i myślę, że mogłaby się tym zająć- nie byłam pewna, czy to dobry pomysł. - Jesteś pewna, że sobie poradzi? Nie zrozum mnie źle, nie uważam, że Carla by nie dała rady, tylko to dosyć skomplikowane i nie możemy popełnić ani jednego najmniejszego błędu- odpowiedziałam. - Możemy z nią porozmawiać i zapytać czy by sobie poradziła- zaproponowała Emma. - Dobrze, mogłabyś do niej zadzwonić i zapytać, czy mogłaby przyjechać?- zapytałam. - Jasne- poszła do kuchni.
Odłożyłam laptopa na stolik kawowy, podeszłam do drzwi balkonowych i popatrzyłam na bawiącą się Chiarę. Biegała z Molim po ogrodzie, z wielkim uśmiechem na twarzy. - Zaraz będzie- odwróciłam się od drzwi. - Oo to dobrze- odpowiedziałam. Parę minut później przyjechała Carla. - Hej mamo- przytuliła ją. - Hejka Emi- mnie także. Poszłyśmy do salonu. - Chiara jest w ogrodzie ?- spytałam Emmy. - Tak, Francesco z nią jest- odpowiedziała.- Okej- usiadłyśmy na kanapie.- Carla jak już ci pewnie Emma mówiła, lekarz Rica powiedział, że jeśli zapewnię mu odpowiednie warunku to mogę zabrać go ze szpitala. Właśnie dlatego potrzebujemy wykfalifikowanej pielęgniarki i chciałam zapytać, czy masz już odpowiednie kwalifikacje, żebyś to ty się tym zajęła, oczywiście jeśli chcesz i masz czas- powiedziałam.
- Oczywiście, że chce i dla swojego brata zawsze znajdę czas. Co do kwalifikacji to przeszłam wszystkie egzaminy ze śpiączki farmakologicznej i testy z opieki nad takimi pacjentami, więc nie ma problemu, żebym to ja się nim zajęła- ucieszyłam się na jej słowa, bo bardzo potrzebowałam kogoś kto jest wykfalifikowany i co najważniejsze zaufany i Carla jest idealną opcją. - To świetnie, wszystkie urządzenia jakich potrzebuje przyjdą za parę dni więc dam ci znać, kiedy będziemy po przewozić- poinformowałam. - A właśnie jak ma przebiegać to przewiezienie?- zapytała Emma. - Lekarz ma nam udostępnić karetkę, pojedzie z nim, żeby wszystkiego dopilnować, razem z ratownikami podepnie go pod wszystkie urządzenia i poda mu pierwszą dawkę leków- odpowiedziałam. - Kazał mi dzwonić do niego co parę dni i mówić, czy coś się zmienia itd. Co jakiś czas ma ten tutaj przyjeżdżać, żeby zrobić mu badania i sprawdzić wszystko-Emma przytaknęła głową.
- Emi!- zawołał Matteo. Wszedł do salonu. - Co się dzieje?- spytałam. - Mamy mały problem- powiedział. Bałam się pytać jaki. - Jaki problem?- spytałam niechętnie.- Zwiał nam jeden człowiek. Przed chwilą dzwonił nasz pracownik- to chyba jest jakiś żart. - Chyba żartujesz. W cholerę ludzi dookoła, monitoring a on sobie kurwa uciekł?- zdenerwowana wstałam z kanapy. - Kto to ?- spytałam. - Adriano Brodini. Próbował kiedyś ukraść parę kilogramów koki- odpowiedział. - Co z kamerami?- spytałam. - Jeszcze nie wiem, zaraz jadę to sprawdzić- odpowiedział. - Jadę z tobą- ruszyłam do wyjścia, Matteo podążał za mną.
CZYTASZ
Connected by Destiny#2
RomanceWIELKI POWRÓT EMILY I RICARDO! Druga część trylogii "Connected" Oboje układają swoje życie na nowo, osobno. Ale najwyraźniej życie osobno nie jest im przeznaczone. Znów spotykają się na swojej drodze. Jak to mówią "right person, wrong time". Czy roz...