17

720 25 4
                                    

- Chodź do Chiary- powiedziałam, po czym wstałam z jego kolan. - A kwestie nas też już przemyślałaś?- zapytał z lekkim uśmieszkiem na twarzy. - Jeszcze nie- wiedziałam, że uśmiech nadal jest na jego twarzy. Oboje wiemy czego chcemy, ale jeszcze nie jestem gotowa tego przyznać.

Weszliśmy do pokoju Chiary. Siedziała na dywanie i bawiła się domkiem dla lalek. - Co robisz gwiazdeczko ?- usiadłam obok niej, Ric obok mnie. - Bawię się- ustawiała lalki po różnych pokojach w domku. My oboje tylko siedzieliśmy i obserwowaliśmy co robiła. Aż w końcu się zmęczyła i przyszła się do mnie przytulić. - Jesteś śpiąca ?- pogłaskałam ją po główce. - Nie jestem- uśmiechnęłam się. - Ah nie jesteś? A wyglądasz jakbyś trochę była- pokręciła głową. - Zobacz jak ciemno za oknem, późno już, czyli czas, żeby iść spać- zaczęła marudzić- Nie chce spać- przeciągnęła się. - Musisz kochanie, my też niedługo idziemy spać- spojrzałam na Rica.

- Pójdę spać ,jak tatuś przeczyta mi bajkę- spojrzała na niego tym swoim błagalnym spojrzeniem. - Przeczytam, ale musisz położyć się do łóżka- powiedział. Mała od razu wstała z moich kolan. Pociągnęła mnie za rękę w stronę szafki z piżamami. Wyjęłam jedną, przebrałam ją i wskoczyła do łóżka, przytulając głowę do poduszki. Podałam Ricowi jedną z książeczek z półki, uśmiechając się. - Usiądź tutaj- wskazałam na fotel przy łóżku, w którym zawsze siedzę, kiedy czytam jej bajki.

Ja położyłam się obok Chiary na jej łóżku. Przytuliłam ją do siebie. - Dobrze, więc czytam- otworzył książkę. Wyglądał komicznie. Wielki groźny boss włoskiej mafii, który mógłby kogoś zabić jedną ręką, właśnie siedzi w różowy fotelu i czyta bajkę o księżniczce.

- Książe od razu zakochał w księżniczce. Zaprosił ją na wielki bal w swoim zamku- co chwilę łapaliśmy kontakt wzrokowy. - Księżniczka przestraszyła się smoka i uciekła z zamku, zostawiając księcia samego-znów na mnie popatrzył. Brzmiało znajomo. - Wreszcie książę odnalazł księżniczkę i wrócił z nią z powrotem do zamku, po paru miesiącach urodziła im się piękna córeczka. Koniec- zamknął książeczkę. Zerknęłam na Chiarę, spała. Ostrożnie wstałam z łóżka, tak żeby jej nie obudzić. Wzięłam od Rica książkę i odłożyłam ją na półkę, wyszliśmy z pokoju, zamknęłam za nami drzwi. Zeszliśmy na dół.

Byliśmy już w przedpokoju, Ric miał zaraz wyjść. - Pamiętaj, że została ci ostatnia kwestia do przemyślenia- odwrócił się do mnie.- Pamiętam- popatrzyliśmy się na siebie, wyszedł i zamknął za sobą drzwi. Przez chwilę stałam nieruchomo i patrzyłam na drzwi. Myślałam nad tym całym huraganem, jaki przeszedł przez moje życie w ostatnim czasie.

Ciekawe, co by było gdybym wtedy nie poleciała na tą galę do Włoch.

Posprzątałam zabawki z salonu, włożyłam wszystkie naczynia do zmywarki. Weszłam na górę, weszłam do sypialni, przebrałam się, zmyłam makijaż i położyłam do łóżka.

Następnego dnia rano, wstałam wcześniej, bo musiałam zawieźć Chiarę do rodziców i pojechać do biura. Wstałam z łóżka, ubrałam czarne garniturowe spodnie, koszulę i czarne szpilki, pomalowałam się i przeczesałam włosy. Zeszłam na dół, zrobiłam owsiankę dla siebie i małej. Weszłam do jej pokoju, odsłoniłam zasłony, usiadłam na boku łóżka- Gwiazdeczko- pocałowałam ją w policzek. - Wstajemy, bo mama się śpieszy do pracy- ani drgnęła. Pocałowałam ją jeszcze raz, na jej twarzy pojawił się delikatny uśmieszek. Postanowiłam to wykorzystać. Zaczęłam składać na jej buźce mnóstwo pocałunku, aż zaczęła się śmiać. - Wstawaj śpiochu- połaskotałam ją. Wybrałam jej ubranka, wzięłam ją na kolana i ubrałam. Zeszłyśmy na dół i zjadłyśmy śniadanie. Przed wyjściem zadzwoniłam do mamy, żeby powiedzieć jej, że zaraz przywiozę im Chiarę. - Cześć mamo, zaraz przyjadę z Chiarą, bo mam ważną sprawę w pracy- jedna rekę trzymałam telefon, drugą wkładałam naczynia do zmywarki. - Kochanie, nas nie ma w domu, bo ciocia Mary ma dziś urodziny, pamiętasz?- kompletnie o tym zapomniałam.

No i co ja teraz mam zrobić, przecież nie zabiorę jej do pracy. - Aa faktycznie, zapomniałam- odpowiedziałam. - Jak chcesz to możemy wrócić i się nią zająć- zaproponowała. - Nie trzeba, poradzę sobie, zostańcie- nie chciałam im robić problemu. - Dobrze, kochanie to pa pa - pożegnałam się. Miałam dosłownie parę minut, żeby coś wymyśleć.

Wpadło mi coś do głowy, ale nie byłam pewna, czy to na pewno dobry pomysł. Ale trudno nie mam ani innego pomysłu ,ani czasu. Wybrałam numer. - Hej Ricardo- przywitałam się. - Hej, co się stało ?- zapytał. - Nie, tylko...nie mam z kim zostawić Chiary, bo rodziców nie ma w domu ,a muszę pilnie jechać do biura- było mi głupio go o to prosić. - Zaraz będę, zaczekaj chwilę- rozłączył się. Nie spodziewałam się, że tak szybko się zgodzi.

Po paru minutach usłyszałam dzwonek do drzwi. - Dziękuje, że przyjechałeś- wszedł do środka. - Nie musisz mi dziękować, mam taki sam obowiązek opieki nad naszą córką jak ty- weszliśmy na salonu. - Tatuś- podbiegła do niego, wziął ją na ręce. - To ja lecę. Jakby co to będę pod telefonem- chwyciłam swoją torebkę. - Dobrze, jedź już. Poradzimy sobie- pocałowałam Chiarę w policzek i wyszłam z domu.

Byłam już pod biurem, wysiadłam z auta i weszłam do środka. W moim gabinecie czekała już Vic. - Przepraszam, że tak długo, ale nie miałam z kim zostawić Chiary- położyłam torebkę na biurku. - Trzeba było ją wziąć, to bym się nią zajęła- powiedziała. - Ricardo przyjechał i został z nią u nas w domu- na tą informacje jakby iskierki w oczach jej się zapaliły. - Ricardo z nią został ? - dopytała.- Tak- usiadłam przy biurku. - Jaki przykładny tatuś, słodko- uśmiechnęłam się. - Ana przyniosła tą umowę ?- spytałam. - Tak, tutaj jest- podała mi ją. Szybką ją przeczytałam i podpisałam. Vic też ją podpisała. Wstałam z fotela. - Witaj wspólniczko- wyciągnęłam dłoń w jej kierunku. Zaśmiała się i uścisnęła moją dłoń. Podeszła do i mnie przytuliła.

Connected by Destiny#2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz