6

937 30 3
                                    

Czułam się jakby co najmniej zburzył się na mnie jakiś budynek, stałam jak wryta i ze łzami w oczach patrzyłam na widok przed sobą. Nie przychodziło mi nic do głowy co powinnam powiedzieć, od czego zacząć. Jaka jest odpowiedź na to pytanie.

Te wszystkie informacje mnie przytłoczyły, nie mogłam tego wszystkiego poskładać do kupy. Aż zrobiło mi się duszno, mimo, że byliśmy na zewnątrz.

- Ricardo ja...nie wiem. Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Sama nie wiem czy jeszcze coś czuje. Musisz dać mi czas, żeby to przemyśleć- staliśmy praktycznie stykając się ramionami, patrzyliśmy przed siebie. - Na jak długo tu będziesz?- zapytał. - Jutro wieczorem wylatuje- odkręciłam się tyłem i oparłam plecami o barierkę. - Mało czasu- powiedział szeptem.- Daj mi czas, jutro wrócę do siebie, przemyśle wszystko i się odezwę- spojrzałam na niego. - Dobrze, ale muszę coś wiedzieć- odkręcił się do mnie. - Co takiego?- spytałam.- Czy to dziecko, które przybiegło do ciebie wtedy w hotelu jest twoje?- nie wiedziałam co odpowiedzieć. Przez chwilę nic nie odpowiadałam- Emily odpowiedz- pośpieszył mnie. - Tak- powiedziałam to ledwo słyszalnie. Nastała cisza.

- A ojciec?- teraz już kompletnie mnie zatkało. - Ojciec...nie ma. Nie wie o jej istnieniu- odpowiedziałam. - A jak...jak ona ma na imię?- brnęliśmy w ten temat coraz bardziej co mi się bardzo nie podobało.- Chiara-spojrzałam na telefon, było bardzo późno. - Muszę do niej wracać, odwieziesz mnie do hotelu?- odsunął się od barierki.- Oczywiście- weszliśmy do windy, nie zamieniliśmy słowa. Tak samo w aucie. Zaparkował pod hotelem, wyszedł z auta, obszedł je dookoła, otworzył mi drzwi, wysunął dłoń w moim kierunku. Tym razem chwyciłam ją i wysiadłam z auta. Obeszłam auto i ruszyłam w stronę hotelu. Odwróciłam się i popatrzyłam na Ricardo, stał opary o auto i patrzył na mnie. Powoli się cofnęłam i podeszłam bardzo blisko niego. Wtedy pojawił się gwałtowny impuls, który kazał mi zaryzykować, może to było głupie, może naiwne, ale wtedy to nie miało żadnego znaczenia.

Przysunęłam się bardzo blisko niego i złożyłam na jego ustach delikatny pocałunek, trwało to dosłownie sekundę. - Żałuje, że nie wiedziałam tego wszystkiego wcześniej- powiedziałam szeptem. Nie czekając na jakąś odpowiedź odsunęłam się i poszłam do hotelu. Nie odwracałam się już za siebie. Szłam prosto przed siebie. Weszłam do windy, ostrożnie otworzyłam drzwi do pokoju. W pokoju było ciemno, Vic i Chiara chyba już spały. Weszłam dalej, faktycznie spały. Podeszłam do łóżeczka Chiary. Patrzyłam jak słodko spała. Chyba dopiero teraz zauważyłam jej podobieństwo do Ricardo, nigdy wcześniej tego nie widziałam. Widziałam w niej tylko siebie, teraz widzę nas oboje.

Wreszcie odeszłam, weszłam do łazienki. Przebrałam się i zmyłam makijaż. Wróciłam do sypialni, położyłam się do łóżka, przytuliłam głowę do poduszki, wtedy napadły mnie miliony myśli związanych z dzisiejszym dniem, tą rozmową, przeszłością, teraźniejszością, jutrzejszym wyjazdem. Znów czułam się przytłoczona, wstałam z łóżka, podeszłam do walizki i wyjęłam z niej tabletki nasenne. Wzięłam jedną i położyłam się z powrotem do łóżka. W końcu poczułam się senna i zasnęłam.

Obudził mnie rano płacz małej, otworzyłam oczy, przy jej łóżeczku stała Vic, trzymała jej zabawkę i machała nad nią. - Co się dzieje ?- zapytałam. - Nic się nie stało, tylko nie mogę znaleźć jej misia- wstałam powoli z łóżka, szukałam tego misia. Przepatrzyłyśmy cały pokój i nic. Zajrzałam pod swoje łóżko, leżał idealnie po środku. Ledwo udało mi się go wyciągnąć. - Ten pluszak doprowadzi nas obie kiedyś do grobu- skomentowała Vic. - Zgadzam się, chyba kupie jej takie jeszcze dwa, żeby w razie czego mieć- podałam małej misia, od razu się uspokoiła.

- Ogólnie muszę ci coś ważnego opowiedzieć- usiadłam na łóżku, ona usiadła obok. - No to słucham- opowiedziałam jej wszystko po kolei. Każdy szczegół naszej rozmowy, to co stało się po niej. - Kurwa czyli przez jebany rok łaził za tobą jakiś typ i żadna z nas tego nie zauważyła. A drugie to jak to kurwa go pocałowałaś- tą drugą część prawie krzyknęła. - Przyznaje, że poniosło mnie i przesadziłam, ale to był impuls, nie mogłam tego powstrzymać- schowałam głowę w dłoniach.

- No dobra stało się trudno, ale jest jedno zasadnicze pytanie. Czy ty go nadal kochasz?- na to jedno pytanie nadal nie znam odpowiedzi.- Najgorsze jest to, że nie wiem. Nie mogę powiedzieć, że tak, bo dużo się stało i nie zapomniałam tego, ale nie mogę też powiedzieć ze nie, bo mimo wszystko dużo razem przeżyliśmy i w końcu jest ojcem mojej córki- jestem cholernie rozdarta między nienawiścią do niego, a miłością. Z jednej strony chciałabym mu włoży nóż prosto w serce, a z drugiej znów go pocałować.

- Nie wiem, na razie mam to wszystko w dupie, jak ma być tak będzie. To nasz ostatni dzień tutaj więc spędzimy go w trójkę. Ja, ty i ten mały diabeł- uśmiechnęła się. - Idę się ubrać, potem ogarnę Chiarę i idziemy w miasto- wstałam z łóżka. Otworzyłam walizkę, wyjęłam z niej białą długa spódnice, granatowy top i czarne okulary. Z walizki Chiary wyjęłam białą sukienkę w granatowe kwiatki. Weszłam do łazienki, ubrałam się i pomalowałam, przeczesałam włosy. Wróciłam do pokoju, wzięłam Chiarę na ręce, posadziłam na łóżku, ubrałam ją w sukienkę i przeczesałam jej ciemne brązowe włosy, założyłam białe buciki.

- Idziemy?- Vic wyszła z łazienki, ubrana w czarną sukienkę. - Idziemy, tylko musimy rozłożyć ten wózek- wskazałam na złożony wózek.- Dobra ja ogarnę ty pilnuj małej- odpowiedziała. Patrzyłam jak usilnie próbuje go rozłożyć, roześmiałam się.- Naciśnij ten przycisk po prawo- zrobiła jak powiedziałam, po chwili wózek sam się złożył- Nie mogłaś mi powiedzieć te 15 minut wcześniej ?- zapytała trochę poirytowana. - Nie, bo chciałam sprawdzić, czy sama do tego dojdziesz- roześmiałam się.

Posadziłam Chiarę do wózka, zabrałam torebkę i wyszłyśmy z pokoju.

Connected by Destiny#2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz