28

458 22 0
                                    

- Tatusiu jak on się nazywa?- spytała Chiara.- Nie ma jeszcze imienia. Możesz sama wybrać mu imię- odpowiedział. Mała przez chwilę się zastanawiała. - Moly?- spojrzała na Rica.- Bardzo ładnie- uśmiechnęła się i wróciła do zabawy z kotkiem. - A cóż to za słodki kotem- do salonu weszła Emma.- Tatuś go znalazł- odpowiedziała Chiara. Emma ukucnęła obok Chiary i pogłaskała go. - Ooo znaleźliście go- pojawiła się Carla. W trójkę z Emmą i Chiarą głaskały go. - Pójdę wlać mu wodę do jakieś miseczki- poszłam do kuchni, wyjęłam z szafki miskę i wlałam do niej wodę. Wróciłam do salonu i podałam mu ją pod nos.

- Kochanie, a może pojedziemy do sklepu kupić mu jakieś łóżeczko, kuwetę, zabawki?- spytała Emma. - Takk- odpowiedziała z entuzjazmem Chiara. - Jadę z wami- dodała Carla. Wszystkie trzy pojechały do sklepu razem z Molim.

- Muszę wrócić do pracy, nie obrazisz się jeśli zostawię cię samą?- spytał Ric- Nie, skąd. Poradzę sobie, jedź- zaprzeczyłam. Ric zabrał swoje rzeczy i wyszedł. Usiadłam na kanapie, żeby obejrzeć jakiś film puki jestem sama. Szczerze mówiąc, to w ostatnim czasie brakowało mi takiego czasu w samotności. Nagle usłyszałam dzwonek swojego telefonu. - Hej Vic, co tam ?- przywitałam się  przyjaciółką. - Hej kochana. Mamy mały problem- zaniepokoiłam się. - Co się stało?- już się bałam, czego zaraz się dowiem. - Skradziono kolejną partię broni- wiedziałam, że tak będzie. Wiedziałam, że jeszcze będę musiała wrócić do tego tematu. - Kiedy ?- spytałam. - Tydzień temu- odpowiedziała. - Jak to tydzień temu ? Dlaczego mówisz mi dopiero teraz?- zdziwiło mnie, że Vic nic mi nie powiedziała. - Nie chciałam cię martwić, bo wiedziałam, że jak ci powiem to będziesz chciała tu przylecieć, a ni chciałam niszczyć ci tego czasu z Ricardo i Chiarą- odpowiedziała.

- Masz rację, przylecę tam. Wiem, że chciałaś dobrze, ale następnym razem mów mi od razu, w końcu to też mój biznes, więc chce wiedzieć, jeśli dzieje się z nim cokolwiek złego- byłam trochę wkurzona na Vic. Wiem, że miała dobre zamiary, ale jeszcze w Stanach mówiłam jej, żeby o wszystkim na bieżąco mnie informowała. - Wiem, przepraszam. Już będę ci mówić o wszystkim od razu- wiedziałam, że ma wyrzuty sumienia. - Nie przejmuj się, nie jestem zła, tylko po prostu chce, żebyś mnie informowała o wszystkim. Sprawdzałaś monitoring?- spytałam.

- Tak, ale niczego nie znalazłam- odpowiedziała. - Gdzie go skradziono?- spytałam. - Tak samo jak ostatnio. Podczas transportu. Ktoś musiał to dobrze zaplanować, bo zrobił to na odcinku drogi na którym praktycznie nie ma kamer, do tego kierowcy podano jakiś lek usypiający, przez co nic nie pamięta i niczego się od niego nie dowiemy- cholera.

Znów taki sam plan działania. Mogłam się jakoś lepiej przygotować, a tak skradziono nam cholernie drogą broń w identyczny sposób jak ostatnio. Pogrywają z nami jak z dziećmi. Trzeba to w końcu zakończyć, bo straty robią się za duże.

- Przylecę najszybciej jak będę mogła. Dam ci znać, jak będę już na miejscu- powiedziałam. - Nie musisz przylatywać. Ogarnę to, ty ciesz się tym życiem we Włoszech- nie mogłam znów zostawić tego komuś innemu. Muszę się tym zająć raz, a porządnie. - Nie Vic. Muszę przylecieć i zakończyć ten cyrk. Dorwę tego, kto się bawi z nami w kotka i myszkę i dopiero wrócę. Muszę mieć pewność to już się więcej nie powtórzy- odpowiedziałam. - Jak chcesz, powiem pracownikom, że przylatujesz- powiedziała Vic.- Dzięki, pa pa- pożegnałam się. - Do zobaczenia- rozłączyłam się.

Nie chciałam zostawiać małej samej, zwłaszcza, że jeszcze nie do końca oswoiła się z tym szeregiem zmian w naszym życiu.
Jedyne co mnie jeszcze trzymało tutaj to ona. Bałam się, że będzie się bała zostać sama, mimo że Ric na pewno dobrze by się nią zajął to jeszcze nie zostawiałam jej pod jego opieką tak długo.
W zasadzie jeszcze nie wiem na jak długo bym poleciała, ale jak mam tam lecieć to chce tą sprawę doprowadzić do końca.
Wróciłem- usłyszałam głos Rica, wchodzącego do domu. Chciałam z nim porozmawiać o moim locie do Stanów. Zapytać czy byłby w stanie zająć się małą przez tak długi czas.
- Możemy porozmawiać- spytałam, kiedy wszedł do salonu. - Oczywiście. Coś się stało ?- usiadł obok mnie. - Właściwie to tak, ale to nic związanego z Chiarą. Mam mały problem z hurtownią i muszę tam polecieć, żeby ogarnąć to, co się tak dzieje. Tylko, że nie mogę zabrać tam ze sobą Chiary. To nie jest miejsce dla dziecka. Więc chciałam cię zapytać i poprosić, czy zająłbyś się nią przez ten czas ?- spytałam. Ric westchnął.
- Emily zapamiętaj raz na zawsze, że nigdy nie musisz się mnie pytać ani prosić, abym zajął się naszym dzieckiem. Mam co do niej takie same obowiązki jak ty. Zajmę się nią tak długo jak będzie trzeba. Ty zajmowałaś się nią przez lata sama, to ja też sobie poradzę- położył dłoń na mojej.
- Ja wiem, tylko jeszcze nie przyzwyczaiłam się do tego, że nie tylko ja jestem za nią odpowiedzialna i nie tylko ja jestem jej rodzicem- potarł kciukiem moją dłoń. - Wiem, że ciężko się przywyczaić, ale pamiętaj, że jesteśmy w tym razem. Nie tylko ty ale tez ja- uśmiechnęłam się delikatnie.

Connected by Destiny#2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz