Siedziałam jak na szpilkach czekając na jakiekolwiek informacje od Matteo. Parę razy zastanawiałam się, czy nie iść do Hugo i nie spróbować, coś z niego wyciągnąć, ale zrezygnowałam. I tak nic by mi nie powiedział ,a zepsułabym sobie nerwy jeszcze bardziej.
W końcu zadzwonił Matteo. - Wracam, mam dwóch jeden mi zwiał- powiedział. - To wracaj, ważne, że masz tych dwóch- odpowiedziałam. Rozłączył się. - To Matteo?- spytał Pan Michael. - Tak, ma dwóch z nich, jeden mu uciekł- odpowiedziałam. - Zawsze coś- powiedział Pan Leonardo.
Po godzinie Matteo wrócił do domu. - Zabrali ich już na dół- powiedział wchodząc do salonu. - Pójdę coś z nich wyciągnąć- powiedział Pan Leonardo. Znów czekałam. Wrócił Pan Leonardo. - I co ?- spytał Pan Michael. - Mówią, że nic nie wiedzą, o żadnym porwaniu. Podobno kazał im tam pojechać i na niego czekać- odpowiedział. - Czekajcie- wstałam. - On wiedział...wiedział, że zabierzemy jego telefon, wiedział, że ktoś tam pojedzie i to sprawdzi. Wykorzystał ich żeby skomplikować nam jeszcze bardziej- powiedziałam. - Emi ma rację- zgodził się Matteo. - On miał to ukartowane od dawna. Pewnie te całe spotkanie z tobą też było ukartowane, bo dlaczego był sam. Dlaczego nie wziął swoich ludzi, mógł przewidzieć, że będziesz chciała go zaatakować- przyznał. - Faktycznie. To było za łatwe- powiedział Pan Michael.
- Idę do niego- powiedziałam i ruszyłam w do podziemi. Był przytwierdzony do ściany za nadgarstki i kostki, z workiem na głowie. Wzięłam z szafy pistolet i otworzyłam drzwi. Weszłam do środka. - Spodziewałem się ciebie- powiedział, nadal mając worek na głowie. Nie odezwałam się, tylko usiadłam na krześle, przed nim. - Więc to wszystko było zaplanowane od początku- powiedziałam. - Jeszcze o sporej części nie wiesz- byłam w stanie wyobrazić sobie ten jego szyderczy uśmiech, mimo, że go nie widziałam. - Byłoby wygodniej bez tego worka- teraz to ja się uśmiechnęłam. - Nie mam ochoty na ciebie patrzeć- odpowiedziałam. - A ja chętnie bym na ciebie popatrzył- miałam ochotę sprzedać mu kulkę w głowę, ale nie mogłam.
-Po co to dalej ciągniesz? I tak zgnijesz tutaj razem ze swoim ojcem- zapytałam. - Nie robi mi to różnicy czy zabije Ricardo na wolności czy tutaj- wstałam i przyłożyłam mu pistolet do gardła.- Gdzie on jest?- przycisnęłam go mocniej. - Przykro mi ale nie odbiorę sobie tej satysfakcji kochanie- miałam ogromną ochotę puścić ten spust, ale wtedy byłoby jeszcze ciężej znaleźć Rica. - Nie mów tak do mnie- zabrałam pistolet i odsunęłam się od niego. - Wiesz, że jeśli cokolwiek mu się stanie to przysięgam, że będziesz zdychał w najgorszych torturach razem z ojcem- zagroziłam mu. - Liczę się z tym- odpowiedział niewzruszony.
- Módl się, żeby wrócił cały do domu- ruszyłam do wyjścia. - Jestem niewierzący- miałam ochotę wrócić i to zakończyć, ale to zaprzepaściłoby znalezienie Rica, a do tego nie mogę dopuścić. Wróciłam do salonu. - Przyznał, że to wszystko było planem. Powiedział, że nie robi mu różnicy, czy zabije Ricardo na wolności, czy tutaj- usiadłam, nie mając już siły. - Zaraz tam pójdę i rozpierdole skurwysyna- krzyczał Matteo. - Uspokój się Matteo- powiedział do niego ojciec. - On wcale nie boi się śmierci. Ani swojej ani ojca- dodałam.
- Może swojej i ojca nie, ale...kogoś bliskiego na pewno tak- powiedziała Emma. - Masz rację- poparłam ją. - Musimy się dowiedzieć, czy ma jakaś żonę, dziewczynę, może dzieci. Albo jakiś przyjaciel, ktoś z rodziny ktokolwiek, kto jest dla niego ważny- powiedziałam. - Wtedy się ugnie i powie gdzie jest Ricardo- dokończył Pan Leonardo. - Dominico dasz radę znaleźć kogoś takiego ?- spytałam. - Postaram się- odpowiedział, robiąc coś na laptopie.
Zasypiałam przytulona do kanapy. - Emi- Emma próbowała mnie przebudzić. - Macie coś?- spytałam od razu. - Nie, powinnaś iść do sypialni i się przespać. Jesteś zmęczona- miała rację. - Niech będzie, ale jeśli cokolwiek będziecie wiedzieć to obudźcie mnie- powiedziałam i poszłam na górę. Położyłam się do łóżka i poczułam ogromną pustkę. Tak strasznie chciałabym, żeby on był teraz obok i wszystko było w porządku...
Ze łzami w oczach zasnęłam. - Emi, Dominico znalazł siostrę Hugo- powiedziała Emma.- Namierzył ją?- spytałam. - Tak- wstałam z łóżka i razem z nią zeszłam na dół. - Hugo ma siostrę?- spytałam zdziwiona. - Tak, Valentina Fernandez 24 lata, mieszka w Madrycie, modelka- odpowiedział Dominico. - Czyli naprawdę będziemy ją porywać?- zapytałam. - Nie ma innego wyjścia Emi- powiedział. - Jeśli chcemy jeszcze zobaczyć Ricardo to nie ma innego wyjścia- dodał Matteo. - Wiem tylko...ona nic nie zrobiła- nie chciałam wykorzystywać niewinnej osoby. - A Ricardo zrobił?- zapytał. - Nie- odpowiedziałam rozumiejąc co chciał mi przekazać.
- Masz rację- przyznałam. - Odzyskamy go za wszelką cenę- dodałam. - Takie jest życie po tej stronie globu Emi. Niestety, żeby ktoś mógł żyć, ktoś inny musi umrzeć- powiedział Matteo.
- Idźcie się przespać, jutro z samego rana lecimy do Madrytu po tą dziewczynę- powiedział Pan Michael. Rozeszliśmy się po pokojach. Tym razem zmęczenie było silniejsze, niż obawy i strach, zasnęłam praktycznie od razu. - Emi jedziemy zaraz na lotnisko, lecisz z nami?- spytał Matteo. Przez chwilę się zastanawiałam. - Nie, muszę w końcu zająć się Chiarą. Nie może odczuć, że coś jest nie tak- odpowiedziałam, Matteo przytaknął głową. - Dzwoń do mnie o każdy szczegół- powiedziałam. - Będę- wyszedł.
Poszłam do łazienki, przemyłam twarz. Nadal wyglądałam na zmęczoną, ale nie aż tak jak w nocy. Ubrałam dresy, związałam włosy i poszłam do pokoju Chiara. Była tam już Emma i bawiła się z nią klockami. - Hej gwiazdeczko- udawałam uśmiechniętą, co trudno mi przychodziło. - Cześć mamuś- usiadłam obok niej na dywanie. - Co robicie?- zapytałam.- Budujemy zamek- odpowiedziała Chiara. - Jaki śliczny- pochwaliłam, na co się uśmiechnęła. - Musimy na chwilę przerwać budowę i iść coś zjeść- wstałam. -Mama ma rację- Emma też wstała. W trójkę zeszłyśmy do kuchni. - Robimy naleśniki?- zapytała Emma. - Tak!- zawołała Chiara.
Zrobiłyśmy wspólnie ciasto na naleśniki, Emma je usmażyła, razem z Chiarą dekorowałyśmy je bitą śmietana, owocami, syropem klonowym i innymi słodkościami. Zjadłyśmy wszystkie ze smakiem. Odkładałam talerze do zmywarki, kiedy zadzwonił mój telefon. Wyszłam na korytarz i odebrałam. - Hej, macie ją?- spytałam. - Nie, nigdzie jej nie ma. Ani w mieszkaniu, ani w pracy. Nie pojawiła się od dwóch dni- to jest chyba kurwa jakiś żart. - Jak to od dwóch dni się nie pojawia. Przecież Dominico wczoraj zlokalizował ją w mieszkaniu- nie rozumiałam co się dzieje.- Bo zostawiła telefon w mieszkaniu, ale jej samej nie było tu od dwóch dni- powiedział Matteo.
CZYTASZ
Connected by Destiny#2
RomanceWIELKI POWRÓT EMILY I RICARDO! Druga część trylogii "Connected" Oboje układają swoje życie na nowo, osobno. Ale najwyraźniej życie osobno nie jest im przeznaczone. Znów spotykają się na swojej drodze. Jak to mówią "right person, wrong time". Czy roz...