24

476 20 0
                                    

- Dobrze się Pani czuje?- spytał jeden z mężczyzn po włosku. - Tak, wszystko w porządku- zrobiło mi się cholernie głupio. Co najwyraźniej śmieszyło Rica. Włożył we mnie palec. Wzięłam szklankę z wodą, żeby nie wydać żadnego dźwięku. Poruszał nim coraz szybciej i szybciej. Czułam, że zaraz dojdę mu na palcach, na pieprzonym bankiecie. W ostatniej chwili chwyciłam jego dłoń i wysunęłam spod mojej sukienki. Wstałam od stołu. Ruszyłam w kierunku łazienki. Starałam zachowywać się normalnie, co średnio mi wychodziło. Weszłam do środka, na całe szczęście nikogo tam nie było. Ustałam przy umywalce, żeby trochę się uspokoić. - Zemsta będzie słodka- powiedziałam sama do siebie.

Drzwi od łazienki otworzyły się. Do środka wszedł Ricardo. - Nie wiesz, że to damska toaleta?- spytałam ironicznie. - Wiem-odpowiedział nic sobie z tego nie robiąc. - Ostrzegałem cię, żebyś przestała- ustał za mną. - Pierdol się- chciałam go wyminąć, ale złapał mnie za nadgarstek. - Prowokowałaś mnie cały wieczór. Musiałem coś z tym zrobić- powiedział. - Ale może nie przy dwóch innych mężczyznach i na pierdolonym bankiecie, co ?- byłam zdenerwowana. - Nie zaprzeczysz, że ta adrenalina była podniecająca- zaczynał mnie naprawdę irytować.- Nie, nie była- odpowiedziałam oschle. - Teraz będziesz tego żałował- zagroziłam. - Ah tak ?- uniósł brwi. - Tak- odwróciłam się do niego przodem. Dotknęłam palcem jego torsu, popychając go delikatnie do tyłu, aż dotknął plecami ściany.- Co planujesz?- zapytał. - Nic takiego- odpowiedziałam.

Przysunęłam się bardzo blisko niego. Nasze nosy praktycznie się już stykały, oddechy mieszały. Co chwilę przybliżałam się i oddalałam. Za każdym razem kiedy chciał mnie już pocałował, ja się odsuwałam na parę centymetrów. - Co robisz?- spytał. Nie odpowiedziałam. Podeszłam do drzwi  i zamknęłam je na klucz. Wróciłam do niego. Znów byłam bardzo blisko. Położyłam dłoń na jego torsie, po czym powoli schodziłam nią coraz niżej i niżej. Aż do rozporka. Tam się zatrzymałam. Czułam delikatne wybrzuszenie w spodniach. Dotykałam go coraz szybciej, przez spodnie. Przysunęłam twarz do jego twarzy, ale nie miałam w planach go pocałować. Złożyłam pocałunek na jego szyi. Wiele pocałunków. Nie zapominając, że mam na ustach bardzo trwałą czerwoną szminkę. Do tego słyszałam, jak zaczyna dyszeć. Wtedy zabrałam dłoń z jego spodni i odsunęłam się.

- Nie zostawisz mnie teraz prawda?- taki właśnie miałam plan. - Tak właśnie zrobię- pocałowałam go w policzek i otworzyłam drzwi. Wyszłam z łazienki i wróciłam do stołu. - Ricardo nie był z Panią? -spytał jeden z mężczyzn. - Nie, poszedł na zewnątrz. Miał ważny telefon. Zapewne niedługo wróci- odpowiedziałam.

Dosyć długo go nie było. Zaczynałam się już zastanawiać czy w ogóle wróci. Ale wreszcie zauważyłam go, idącego w naszym kierunku. Wyglądał nieskazitelnie. Nie mam pojęcia jak to zrobił, bo przysięgam, że to najmocniejsza szminka jaką mam. - Przepraszam, że tak długo mnie nie było. Miałem ważny telefon- powiedział, po czym usiadł na miejscu. Wiedziałam, że to powie, kiedy wróci, więc powiedziałam im to już wcześniej.-  Nie ma problemu. Pani Hunter nas uprzedziła- powiedział.- Oh jak miło z Pani strony- zwrócił się w moim kierunku, z wymalowanym na twarzy fałszywym uśmiechem. Już wtedy wiedziałam, że będziesz się wściekał kiedy będziesz już sami.

Było już bardzo późno, większość gości już nie było. My też zbieraliśmy się już do wyjścia. Wyszliśmy z budynku i wsiedliśmy do auta. - Zdajesz sobie sprawę jak ciężko było zmyć tą szminkę- powiedział jak tylko wsiedliśmy. - Doskonale wiem- uśmiechnęłam się do niego szyderczo. - Podła diablica- spojrzał na mnie kątem oka i odpalił silnik. - Czyli wygrałam naszą małą grę?- spytałam. - Jaką grę?- patrzył przed siebie skupiony na drodze. - Tą w którą graliśmy cały wieczór- wyjaśniłam. - Dla mnie to nie była gra- odpowiedział. Nie wiedziałam co mam na to odpowiedzieć, więc zostawiłam to bez komentarza.

Czułam się już dosyć pijana, trochę kręciło mi się w głowie. Ricardo też sporo wypił, ale skoro daje radę prowadzić to chyba nie tak bardzo jak ja. Gdybym była trzeźwa to zakazałabym mu prowadzić, ale ze względu na to, że byłam pijana to średnio obchodziło mnie jak dostane się do domu. Bylebym się tam dostała.

Byliśmy wreszcie na miejscu. - Chyba trochę za dużo wypiłam- powiedziałam kiedy pomagał mi wysiąść z auta. - Może faktycznie 7 kieliszków szampana to trochę za dużo, nie uważasz?- dogryzł mi. - Trzeba było wygłosić tą złotą myśl zanim wypiłam tak z cztery z nich- odpowiedziałam.-  Ale ty też nie odmawiałeś- przyznałam. - Ale nie aż tyle co ty- odpowiedział. Weszliśmy do domu. Nikogo nie było, wszędzie było ciemno.

Ta trzeźwa część mnie chciała jak najszybciej znaleźć się w ciepłym łóżku, ale ta pijana część mnie, której w tym momencie było więcej nie zamierzała iść już spać. Miała dużo ciekawszych pomysłów. - Nie idziemy jeszcze spać- powiedziałam zanim weszliśmy na schody- Więc jaki masz plan- zapytał. Przez chwilę się zastanawiałam, ale nic nie wymyśliłam. - No nie wiem. Ty coś wymyśl- powiedziałam. - Mam jakiś pomysł, ale nie wiem czy to odpowiednia pora- odpowiedział niezdecydowany.- Bardzo odpowiednia, co to za pomysł?- spytałam. - Chodź- złapał mnie za dłoń i ruszyliśmy długim korytarzem.

Pamiętałam to miejsce, do którego mnie prowadził. Weszliśmy do środka.- Nie jestem aż tak pijana, żeby zatańczyć ci na tej rurze- wskazałam na rurę, naprzeciwko dużej czarnej, skórzanej kanapy. - Pamiętasz co ci powiedziałem, kiedy ostatni raz tu byliśmy?- zapytał, kiedy usiedliśmy oboje na tej kanapie.- Że była twojego ojca i przyprowadzał tu różne kobiet, potem poznał Emme i tylko z nią tutaj przychodził. No i teraz to miejsce jest twoje- odpowiedziałam. - Tak. Powiedziałem też, że zrobię to samo co mój ojciec. Czyli będę przychodził tu z jedyną kobietą, którą kocham- dodał. - Właśnie dlatego jesteś tu teraz ze mną ty Emily. Nie żadna inna. Tylko ty- myślałam, że zaraz się rozpłacze.

Te słowa wiele dla mnie znaczyły, bo naprawdę tak mi wtedy powiedział. Jeszcze wtedy nie spodziewałabym się, że kobietą, o której wtedy mówił będę właśnie ja. Przez chwilę zastanawiałam się nad odpowiedzią. Ale nie wymyśliłam żadnych odpowiednich słów. Więc postanowiłam odpowiedzieć mu inaczej.

Connected by Destiny#2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz