- Co teraz?- zapytałam. - Nie wiem Emi. Nie mam pojęcia- powoli wszyscy traciliśmy siłę i nadzieje. - Będziemy jej jeszcze szukać, ale jeśli jej nie znajdziemy to wracamy do Włoch- powiedział. - Odzywaj się jakbyście ją znaleźli, albo wracali- poprosiłam. - Jasne, pa- pożegnałam się i rozłączyłam.
Wszystko waliło mi się na głowę. Każdy trop jaki udało nam się złapać zaraz okazywał się być częścią planu tego psychola, albo uciekał nam z radaru. Mimo, że starałam się wierzyć, że zaraz go znajdziemy całego i zdrowego to nadzieja z każdą straconą godziną bledła. Wzięłam kilka głębszych wdechów, żeby nie popłakać się przy Chiarze. - Emma możesz na chwilę?- poprosiłam ją. Przyszła do mnie.- Co się dzieje?- spytała zmartwiona.- Siostra Hugo zniknęła- powiedziałam.- Jak zniknęła?- zapytała. - Nikt jej nie widział od dwóch dni- odpowiedziałam. -Czekaj, a to chyba nie przypadek, że akurat od dwóch dni- zaczęła Emma. - Idealnie w czasie kiedy porwano Rica. Może ona też jest w to zamieszana- no tak. Przecież to składa się w idealną całość. Zaginęła w tym samym czasie co on, Hugo jest taki pewny siebie, bo wie, że jego siostra nad wszystkim czuwa.
- Dzwonie do Matteo- wybrałam numer. - Halo?- odebrał. - Matteo posłuchaj Emma mi uświadomiła, że zniknięcie tej dziewczyny to nie przypadek, zniknęła w tym samym czasie co Ricardo. Hugo jest taki pewny siebie, bo jego siostra panuje nad wszystkim- wyjaśniłam. - Kurwa masz rację- może wreszcie ten koszmar się skończy. - Tylko jak ją znaleźć?- skoro zostawiła telefon w mieszkaniu, to wiedziała, że będziemy chcieli ją namierzyć- Tego jeszcze nie wiem- odpowiedział - Zadzwonię do Dominico, może coś znajdzie- powiedziałam. - Dobra, to my spróbujemy się jeszcze tutaj czegoś dowiedzieć- pożegnałam się i rozłączyłam. Zadzwoniłam do Dominico, żeby spróbował coś na nią znaleźć.
I znów musiałam tylko bezczynnie czekać na informację. To czekanie było najgorsze. Kiedy mogłam coś zrobić, to przynamniej miałam poczucie, że nie tracę czasu i to posuwa nas do przodu, ale kiedy zwyczajnie czekałam traciliśmy bezcenny czas i nadzieję.
Wróciłyśmy do Chiary. - Idziemy oglądać bajkę?- spytałam z najbardziej wiarygodnym uśmiechem na jaki było mnie teraz stać. - Tak!- mała uniosła rączki do góry. - No to idziemy- wzięłam ją z wyspy kuchennej i poszłam do salonu, posadziłam ją na kanapie i włączyłam jej ulubioną bajkę. Co chwilę sprawdzałam, czy nie mam żadnych nowych wiadomości od Matteo albo Dominico. Nic, żadnych informacji od godziny.
Carla wróciła z praktyk ze szpitala i zabrała Chiarę do ogrody. Bawiły się z Molim. Ja zadzwoniłam do Vic i opowiedziałam jej wszystko, bo wcześniej za dużo się działo i nie miałam do tego głowy. - Co za skurwiel jebany kurwa- krzyknęła do telefonu. - Jezu żeby tylko Ricardo był cały i zdrowy- powiedziała. - Nie dopuszczam do siebie innych myśli- przynajmniej się staram, a nie jest łatwo. - I bardzo dobrze. To w końcu szef pierdolonej mafii, nie da się tak łatwo- wiedziała, że nawet ona nie była tego taka pewna, ale nie chciała mnie martwić. - Mam nadzieję- odpowiedziałam. Miałam drugie połączenie. - Muszę się rozłączyć, ktoś do mnie dzwoni- powiedziałam i rozłączyłam się. - Jej sąsiadka powiedziała, że wczoraj wyjechała do Włoch, bo słyszała jej rozmowę, w której mówiła, że leci do Włoch- powiedział Matteo.
- Wie gdzie dokładnie ?- spytałam. - Nie- odpowiedział. - Dobra powiem Dominico, żeby sprawdził wszystkie loty z Hiszpanii do Włoch z przed trzech dni- rozłączyłam się i zadzwoniłam do niego. - Nie ma jej na żadnej liście pasażerów, ale tego dnia do Włoch poleciał też jeden prywatny samolot, to mogła być ona- w końcu jakaś nadzieja. - Gdzie wylądował?- spytała. - W Rzymie- odpowiedział. - Sprawdź rezerwacje w najlepszych hotelach- powiedziałam. - Mam ją. Zameldowała się w jednym hotelu na fałszywe nazwisko- odpowiedział. - Czyli musi być gdzieś w Rzymie, więc Ricardo też tam jest- teraz tylko pozostało się dowiedzieć, gdzie dokładnie. - Zgadza się. Spróbuj znaleźć jakieś informacje, czy zamówiła gdzieś ubera, albo wynajęła auto- rozkazałam.
Po jakiś dziesięciu minutach odpowiedział. - Wynajęła auto na to samo fałszywe nazwisko. Firma ma opcje śledzenia auta, zaraz włamię się do ich systemu i sprawdzę , gdzie jest- nie wierzyłam, że naprawdę jesteśmy tak blisko- Jest poza Rzymem w jakimś opuszczonym hotelu- powiedział. - Wyślij mi adres w wiadomości, dzwonię do Matteo i jadę tam- rozłączyłam się. - Emma!- zawołałam. - Co się stało?- spytała. - Chyba wiem, gdzie jest Ricardo- powiedziałam ze łzami w oczach. - Gdzie?- spytała. - W okolicy Rzymu w opuszczonym hotelu, Dominico zaraz wyśle mi adres. Idę się przebrać, zbiorę ludzi, ty zadzwoń do Matteo i powiedz, żeby jak najszybciej lecieli do Rzymu- pobiegłam na górę. Przebrałam się, włożyłam broń do paska, przypięłam paskiem do kostki.
Zeszłam na dół. - Mama powiedziała, że Ricardo jest w Rzymie, to prawda?- spytała Carla. - Prawdopodobnie tak. Jedziemy tam, zostaniesz z Chiarą?- spytałam. - Jasne, powodzenia- przytuliła mnie. - Wróć z nim całym okej?- miała łzy w oczach. - Obiecuję- przytuliłam ją i wyszłam z domu. W aucie czekała już na mnie Emma. - Będą tam za dwie godziny- powiedziała, kiedy wsiadłam. - Dobra, my będziemy pewnie trochę szybciej- Emma odpaliła silnik i ruszyłyśmy w drogę.
- Nie zmieniła położenia?- zadzwoniłam do Dominico. - Nie, nadal tam jest. Jak tylko się poruszy to dam ci znać- podziękowałam mu i rozłączyłam się. To była najdłuższa i najbardziej stresująca podróż w moim życiu. Jedyne na co miałam teraz nadzieję, to żeby tam był. Nawet jeśli pobity, nawet jeśli w złym stanie, ale żebym chociaż miała pewność, że żyje i mogę mu pomóc.
Za nami jechało z 5 aut z naszymi ludźmi, zabrałam całą broń od Vic. Byłam przygotowana na każdą okoliczność. Chodź by miało to trwać godzinami, chodź bym miała być postrzelona to zakończę to raz na zawsze.
CZYTASZ
Connected by Destiny#2
RomanceWIELKI POWRÓT EMILY I RICARDO! Druga część trylogii "Connected" Oboje układają swoje życie na nowo, osobno. Ale najwyraźniej życie osobno nie jest im przeznaczone. Znów spotykają się na swojej drodze. Jak to mówią "right person, wrong time". Czy roz...