Regulus Black
- Nie ma kurwa opcji, że tak tam pójdziesz! - Zawołał Crouch zeskakując z łóżka Rosiera. - Ściągaj to.
- Ale...
- Nie ma żadnego, ale. Ściągaj to.
On sam podszedł do mojej szafy i zaczął przeglądać rzeczy.
- Reg, jaki ty jesteś kurwa nudny.
- Przypomnę ci tylko, że ja tam nie chcę iść.
- Oh już się zamknij i załóż to. - Rzucił w moją stronę czarną koszulę.
Założyłem ją i od razu się uśmiechnął.
- Od razu lepiej.
Spojrzałem na siebie w lustrze i uznałem, że jestem dość przystojny. Nawet ślady niewyspania trochę zniknęły. Na palcach miałem kilka pierścionków, srebrny wisiorek i kolczyki, które dał mi Rosier. Barty podszedł do mnie i objął mnie ramieniem, a przy okazji rozpiął jeden z guzików.
- I teraz wyglądasz jak Black.
- Czyli cholernie seksownie. - Powiedział Evan stając obok nas.
Crouch założył bluzkę z obciętymi rękawami i dziwnie wyciętym dekoltem, tak, że było widać prawie wszystkie jego tatuaże. Za to Rosier założył po prostu białą bluzkę bez rękawów i luźne jeansy (a do mojego swetra mieli problem).
- Pandora i Dorcas w końcu idą?
- Nie wydaje mi się.
- To idziemy.
Imprezy Gryffonów w ogóle nie przypominały naszych. Jasne na obu był alkohol i muzyka, ale zupełnie inny klimat. U nas te imprezy są w cholerę pijane tak, że potem wszyscy jesteśmy nie do życia. Za to u nich na imprezach zawsze panuje zaduch i jest w chuj głośno. Nie inaczej było dzisiaj.
Już na wejściu zgubiłem chłopaków i porzuciłem chęć szukania ich, zamiast tego chwyciłem kubek z jakimś alkoholem i stanąłem w kącie. Nie stałem długo w samotności, bo zaraz wypatrzył mnie Lupin.
- Hej!
- Cześć.
- Jednak przyszedłeś?
- Bo taka jedna dwójka idiotów mnie zmusiła. A teraz mam nadzieje poszli wpychać sobie języki do gardła.
- Nie może być, aż tak źle.
- To zapytaj Jamesa jak się czuł kiedy ty robiłeś podchody z moim bratem. To jest tak wkurwiające. Uwierz mi, gdybym był wierzący to modliłbym się o to, żeby w końcu się zeszli, zanim Rosier wpadnie na kolejny genialny plan.
Zaśmiał się na moje słowa, a ja lekko się uśmiechnąłem i wypiłem zawartość kubka.
- Tak swoją drogą to gdzie on jest? W sensie Syriusz.
- Sam go szukałem.
Błądziłem przez chwilę wzrokiem wśród tłumu, aż...
- Remus.
- Hm?
Wskazałem palcem, bo aż mnie zatkało. Mój brat wraz z Potterem stali na stoliku i wydzierali się do Michaela Jacksona, a oprócz tego tańczyli. On w czerwonym topie i czarnych spodniach z warkoczykami we włosach, a James...
- Merlinie. - Powiedziałem łapiąc kontak wzrokowy z Remusem.
Potter miał założoną ciemnoczerwoną koszulę, która NIE była zapięta.
- Merlinie. - Powtórzył po mnie Lupin.
Wiedziałem, że oboje są przystojni, ale to...to przekraczało pewną granicę.
- Jak bardzo oni są wstawieni? Wiesz co nawet nie odpowiadaj, oni mogliby to zrobić nawet na trzeźwo.
Wszystkie spojrzenia były skierowane w ich stronę, a oni z różdżek zrobili sobie mikrofony.
They told him, "Don't you ever come around here"
"Don't wanna see your face, you better disappear"
The fire's in their eyes and their words are really clear
So beat it, just beat it
Zaśpiewał Potter nachylając się w stronę mojego brata. Syriusz popatrzył na niego na ten swój porozumiewawczy sposób.
You better run, you better do what you can
Don't wanna see no blood, don't be a macho man
You wanna be tough, better do what you can
So beat it, but you wanna be bad
A chwilę potem na zmianę śpiewali w stronę tłumu:
Just beat it,
Just beat it,
Just beat it
I tak dalej. Naprawdę oni mogliby zrobić z siebie największe pośmiewisko świata, a i tak będą przy tym wyglądać, jak bogowie.
Gdy piosenka się skończyła zeskoczyli ze stołu i podeszli do nas.
- Cześć Reg. - Odezwał się mój brat obejmując Remusa w pasie.
- H-hej.
Spojrzałem na Lupina i bezgłośne zapytałem "gadałeś z nim" pokiwał twierdząco głową, a ja się uśmiechnąłem.
Spojrzałem przelotnie na Pottera, ale nie zatrzymałem na nim wzroku na dłużej, bo bałem się, że mnie zawiedzie.
- Dobrze wyglądasz Reg.
- Regulus, James, dla ciebie Regulus. - Patrzył na mnie nieporadnie, a kątem oka widziałem jak Remus się śmieje. - To, że pogodziłem się z Syriuszem nie znaczy, że z robą też.
Popatrzył się zdezorientowany, a ja bez zbędnych wyjaśnień poszedłem szukać Rosiera z nadzieją, że nie znajdę go w żadnej dwuznacznej scenie. I się przeliczyłem.
Rosier siedział na kanapie, a Crouch między jego nogami z papierosem w ustach. Wziąłem głęboki oddech i usiadłem obok Evana.
- Mówiłem, że się znajdzie.
- Gdzie wy się szlajaliście?
- A no wiesz tu i tam...
- Wiesz co Crouch zignoruj moje pytanie, nie chcę wiedzieć.
- Jak chcesz. Miałem już gotową historię do opowiedzenia.
Na stoliku obok leżała butelka z jakimś alkoholem, nie bardzo wiedziałem co to, ale gdy pociągnąłem duży łyk szybko się zorientowałem, że to wódka.
- Oho mów co ci tak humor zjebało.
- Nic. - Stwierdziłem wpatrując się w plecy Pottera.
- Aha widzę nasze "nic". - Stwierdził Evan.
- Co Reg gay panic po występie Pottera?
- Zamknij się Crouch. Po prostu go nie lubię.
- Aha.
Pokazałem mu środkowy palec pociągając kolejny łyk z butelki.
James Potter
- Powie mi ktoś co zrobiłem źle? - Spytałem po tym jak Regulus poszedł, a Lupin nie mógł powstrzymać śmiechu.
- Definitywnie pogodził się ze wszystkimi tylko nie z tobą James. - Stwierdził oponowując śmiech.
- Zechcesz nam to sprostować?
- To akurat bardzo proste, nie lubi cię bardziej od Syriusza. - Jeśli wtedy byłem zdezorientowany to teraz dwa razy mocniej.
- Ale przecież niczym mu nie zawiniłem!
- James popatrz na to z jego perspektywy, to do ciebie uciekł Syriusz zostawiając go. Nie do Lily czy do mnie.
- I bardzo się z tego cieszę, bo gdybym ciebie traktował jak brata nie mógł bym zrobić tego. - W tym momencie Łapa pocałował Remusa prosto w usta.
- Nareszcie! Już myślałem, że się tego nigdy nie odczekam.
- Poważnie?
- Chłopie wiesz ile bym kasy stracił, gdyby to Remus pocałował ciebie? - W tym momencie Syriusz popatrzył na niego wymownie. - No nie nie żartuj sobie, że to nie wasz pierwszy pocałunek.
- Ups. - Stwierdził Lupin.
- Uhhh wiszę Lily i Peterowi kupę forsy.
- Zaraz, zaraz zakładaliście się o nas?
- Eee tak?
Na moją odpowiedź Remus się zaśmiał, a Syriusz popatrzył na mnie z politowaniem.
- Idę poszukać czegoś do picia.
Przy stole z napojami natknąłem się na Marlene.
- Wisimy Lily i Peterowi kupę forsy. - Powiedziałem pociągając spory łyk z butelki.
- No chyba sobie ze mnie jaja robisz?! Że niby Lupin był pierwszy!?
Wzruszyłem tylko ramionami.
- Kurwa, naprawdę myślałam, że Black będzie pierwszy. Żegnajcie pieniądze, witaj biedo.
Zaśmiałem się na to i znowu pociągnąłem spory łyk alkoholu.
- Hej, nie wiesz, czy Regulus zaczął się odzywać do Evans?
- Spójrz tam. - Kiwnęła brodą w stronę, gdzie Lily stała oparta o ścianę i rozmawiała z Regulusem śmiejąc się.
- Nie no bez jaj. - Blondynka popatrzyła na mnie pytająco. - Rozmawia z każdym poza mną.
- A to czemu?
- A ty myślisz, że to wiem. Nie mam pojęcia.
- Olej to i idź się bawić. Resztą będziesz się martwić jutro.
- Wiesz co masz racje.***
Następnego dnia obudziłem się z potwornym kacem i z zaskoczeniem stwierdziłem, że Lupina nie ma w jego łóżku. I nie wiem gdzie się go spodziewałem znaleźć, ale leżał obejmowany przez Syriusza w jego łóżku. Mimo straszliwego kaca zabrałem bluzę i wyszedłem z dormitorium.
W pokoju wspólnym kolejną niespodzianką tego poranka była trójka Ślizgonów, która spała na jednej z kanap. Nie chciałem nawet wiedzieć jak bardzo musieli być najebani, żeby nie móc dojść do swoich sypialni. Wiedziałem, że żaden z nich nie będzie zachwycony, gdy za jakąś godzinę zleci się tu cały Griffindor, więc wziąłem na siebie trud, żeby ich obudzić. Nie do końca wiem czemu uznałem, że z nich wszystkich najłatwiej będzie obudzić Blacka, może dlatego, że byłem prawie pewien, że ma równie płytki sen, jak Syriusz na początku naszej znajomości.
Szturchnąłem go lekko za ramię, a w odpowiedzi wycelował różdżką w moją twarz. Opuścił ją, dopiero gdy otworzył oczy i z wysiłkiem podniósł się do siadu.
- Kurwa. - Szepnął przytykając palce do skroni.
- Taaa, ciebie też miło widzieć Regulusie. - Nie miałem zamiaru ponownie próbować mówić o nim zdrobniale.
- Coo...Aaaa. - Mogłem się tylko domyślić, że był zdziwiony moją obecnością z samego rana. - Dzięki, to my już będziemy spadać. - Powiedział wstając, a ja chciałem powiedzieć coś jeszcze, dlatego otworzyłem usta, lecz po chwili je zamknąłem, bo tak naprawdę nie wiedziałem co mogłem mu powiedzieć.
Z zamyślenia wyrwał mnie jego głos.
- Przyniesiesz mi kubek wody? Może być nawet taka z kranu.
- Pewnie.
Mówiąc to wróciłem do naszej łazienki, gdzie napełniłem kubek wodą, a gdy wróciłem i wręczyłem mu kubek on całą jego zawartość wylał na swoich przyjaciół, którzy zerwali się z krzykiem.
- Kurwa! Co to do cholery... - Zaczął zdezorientowany Crouch, a gdy spostrzegł mnie na jego czole malowała się wyraźna zmarszczka. Resztę zdania dokończył ciszej. - Co to miało być?
- Sorry, jeśli oblałem wam kanapę. - Powiedział do mnie brunet, a potem zwrócił się do ledwo przytomnych kumpli. - Idziemy.
Zadecydował odwracając się w stronę wyjścia po czym wyszedł zdecydowanym krokiem, a zaraz za nim poszli ledwo żywi Ślizgoni.
Czy byłem zdezorientowany? Tak.[1475 słów]
CZYTASZ
Trust Me || Jegulus
FanfictionRegulus zaczyna piąty rok w Hogwarcie i jest przekonany, że będzie to totalna porażka, bo to ich ostatni "wolny rok". James Potter najbardziej charyzmatyczny i pogodny uczeniem szóstego roku. Reg uważa, że "zabrał" mu brata, za co nienawidzi go rów...