Regulus Black
Następnego ranka miałem mgliste wspomnienie wczorajszego dnia, dopóki nie poruszyłem się i mojego ciała nie przeszył ogień bólu. Nie sposób było stłumić mój krzyk, dlatego cała reszta obudziła się od razu. Pandora z Dorcas uparły się, żeby zostać z nami na noc i to one pierwsze otrzeźwiały na tyle, żeby sprawdzić co jest ze mną.
- Nic mi nie jest. - Powiedziałem z wysiłkiem siadając na łóżku i czując jak rany bolą zdecydowanie mocniej niż wczoraj.
- Nie wciskaj nam kitu Reg. - Powiedziała Pandora pomagając mi zdjąć sweter i przyglądając się moim obrażeniom.
Barty i Evan powoli wstawali, co było wyczynem jak na nich, bo zazwyczaj musiałem używać siły, aby ich zwlec na śniadanie. Jak widać nie tylko ja miałem tej nocy płytki sen.
Pandora wzięła się za ponowne odkażanie i opatrzenie całego mnie, więc po chwili pół klatki piersiowej zakrywał mi bandaż, tak samo było z moim prawym ramieniem, niestety na zesztywniałe mięśnie w nogach nic nie dało się zrobić. Musiałem je rozchodzić i patrzeć jak same z siebie się trzęsą. Bolało w cholerę, ale przecież ból nie był dla mnie niczym nowym.
Pocieszający był fakt, że mogłem się w miarę samodzielnie poruszać, mimo wyraźnego i rwącego bólu w nogach udało mi się dojść do łazienki, gdzie przywitało mnie moje wspaniałe odbicie. Skrzywiłem się na jego widok, bo wyglądało prawie tak samo jak trzy dni temu, mimo tego co się stało moja twarz nie wyrażała niczego nowego; poza wyraźnym zmęczeniem i jakąś dziwną pustką w oczach. Opłukałem twarz wodą, umyłem zęby i z pomocą Evana udało mi się ubrać koszulę.
- Jesteś pewien, że chcesz iść? - Zapytał brunet zagradzając mi przejście w drzwiach.
- Barty to tylko śniadanie. Nie mam zamiaru iść na zajęcia, bo nie dałbym rady usiedzieć w ławce dłużej niż 15 minut bez zasłabnięcia przez ból.
Nie podobał im się ten pomysł, ale w końcu odpuścili i poszliśmy w stronę Wielkiej Sali. Po drodze dołączyły do nas dziewczyny z którymi musieliśmy się rozstać, żeby się ogarnąć.
Gdy weszliśmy do sali wszystko było normalne, nic się nie zmieniło. Nie mieściło mi się w głowie, żeby po wczorajszym dniu wszystko mogło być tak dziwnie normalne. Że największym problemem niektórych ludzi na tej sali jest ocena z testu.
Usiedliśmy na swoim miejscu, a ja w duchu modliłem się, żeby tutaj nie zemdleć. Kiedy nadleciała poranna poczta jeden z ptaków przystaną przed Bartym, który wręczył mu list. Popatrzyłem na niego pytająco, ale mnie zignorował.
- Barty? Co to za list? - Nie odpowiadał mi przez dłuższy czas, aż w końcu spojrzał na mnie mówiąc:
- Do Bellatrix - poczułem jak coś ściska mi się w żołądku.
- Po co? - Zapytałem mimo, że już miałem odpowiedź na to pytanie. - Nie. Nie zgadzam się, nie możecie tego zrobić.
Evan zaśmiał się gorzko na moje słowa.
- Black i tak by nas to spotkało. Tak to tylko przyśpieszymy bieg wydarzeń.
- Przynajmniej będziemy siedzieć razem w tym gównie.
Czułem łzy pod powiekami i chciałem im już coś odpowiedzieć, gdy nagle usłyszałem znajomy głos i momentalnie przybrałem maskę normalności.
- Wrócimy jeszcze do tego. - Szepnąłem do nich, a ich miny sugerowały zupełnie co innego. Czułem, że nie zrezygnują z tego pomysłu.
- Cześć Reg. - Odezwał się James stając przede mną. - Jak się czujesz?
- Nie najgorzej, wiesz pewnie nie będę chodzić jeszcze przez jakiś czas na lekcje, ale jest już nieźle.
CZYTASZ
Trust Me || Jegulus
أدب الهواةRegulus zaczyna piąty rok w Hogwarcie i jest przekonany, że będzie to totalna porażka, bo to ich ostatni "wolny rok". James Potter najbardziej charyzmatyczny i pogodny uczeniem szóstego roku. Reg uważa, że "zabrał" mu brata, za co nienawidzi go rów...