✮40✮

885 42 223
                                    

Regulus Black

Byłem przerażony zaginięciem wisiorka, ale musiałem przecież jakoś żyć dalej. Każdej nocy oddychałem z ulgą, kiedy okazywało się, że za dużo panikuję, a moja matka odpuściła sobie tak radykalne metody.

Starałem się żyć normalnie i udawało mi się to. Śmiałem się z żartów chłopaków, rozmawiałem i drażniłem się z bratem, wymieniałem się książkami z Remusem, plotkowałem z dziewczynami i całowałem się z moim chłopakiem. W skrócie wszystko układało się zaskakująco dobrze.

Siedziałem na barierce odgradzającą astronomiczną od przepaści i patrzyłem jak pada śnieg. Schowałem ręce do kieszeni płaszcza w poszukiwaniu zapalniczki i papierosów, wyciągnąłem jednego z nich i szybko odpaliłem. Zaciągałem się dymem i patrzyłem na biały puch, który był na wyciągnięcie ręki, aż nagle uderzyło mnie wspomnienie, tak silne, że aż bolesne.

Przypomniało mi się jak jakiś rok temu siedziałem w tym samym miejscu tylko, że z nogami przerzuconymi na drugą stronę, tak, że wystarczyło zeskoczyć i...

Wzdrygnąłem się na to i cieszyłem się, że nigdy się na to nie odważyłem. Gdybym wtedy skoczył nie było by mnie tutaj i nie miałbym najlepszego chłopaka na świecie.

Siedziałem wypalając papierosa, aż usłyszałem znajomy głos, na którego dźwięk się skrzywiłem.

- Jak się masz Black? - Spojrzałem w kierunku właściciela głosu, ciemne blond włosy opadały mu na czoło, rażąco niebieskie oczy były utkwione we mnie, a jego uśmiech przedstawiała czystą irytację i wredotę.

- Tak, tak, tak ciebie jest równie dobrze widzieć Thomas. - Skrzywiłem się  jeszcze mocniej mówiąc to i gasząc papierosa.

- Dawno się nie widzieliśmy Reg - mówiąc to podszedł bliżej na co zareagowałem wyciągnięciem różdżki i wymierzenia jej prosto w jego twarz. Nasza relacja od zawsze była co najmniej dziwna.

- Nigdy nie pozwoliłem ci się tak nazywać.

- Daj spokój.

- Nie, to ty odpuść Thomas, jeszcze jeden krok, a nie ręczę za siebie. - Posłusznie stanął tuż przed moją różdżką.

- No weź, nie pamiętasz jak nam razem było fajnie, moglibyśmy to powtórzyć. - Mówiąc co uśmiechnął się dwuznacznie, a ja miałem ochotę zwymiotować.

- Mam chłopaka.

- No i? Nie musi o niczym wiedzieć - wzruszył ramionami, a ja powtórzyłem jeszcze raz przez zaciśnięte zęby.

- Mam chłopaka.

- A od kiedy to ty taki cnotliwy Black, co?

Już chciałem mu odpyskować, kiedy znów usłyszałem doskonale znany mi głos. Zamiast słyszeć w nim normalny spokój, pewność i miękkość usłyszałem stanowczość i złość, co poskutkowało moim uśmiechem. James.

- Powiedział, że ma chłopaka. - Stwierdził wyłaniając się z cienia i zgniatając papierosa butem. Thomas odwrócił się w jego stronę zdezorientowany, a chwilę później James minął go jakby w ogóle nie istniał i stanął obok mnie. - Jakiś problem kochanie?

- Tylko mój natrętny i irytujący były niedoszły - odparłem wskazując różdżką na blondyna, który gotował się w środku ze złości.

- Thomas prawda? - Zapytał brunet, na co ten drugi kiwnął lekko i niepewnie głową, a James uśmiechnął się w sposób, którego do tej pory nie widziałem. Podobał mi się ten uśmiech, bo było widać jak bardzo sztuczny jest, a w jego oczach widziałem czystą zazdrość. - Świetnie, może się przejdziemy, co ty na to?

Trust Me || JegulusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz