✮24✮

973 69 75
                                    

Regulus Black

Tak jak obiecałem Jamesowi pojawiłem się na błoniach ubrany w szarym swetrze i czarnym płaszczu, bo październik właśnie się kończył i nie dało się już wyjść na dwór bez niego. Gdy przyszedł czekałem na niego z papierosem w ustach, popatrzył na mnie pytająco, a ja odpowiedziałem wydmuchując dym:

- Wypalam paczkę w prawie trzy tygodnie, zadowolony?

- Nawet nie wiesz jak bardzo. - Uśmiechnął się wyraźnie zadowolony z siebie.

- To, co chciałeś mi pokazać? - Zapytałem zgniatając niedopałek.

- Zobaczysz.

Ruszyłem wraz z nim w stronę lasu. Szliśmy kawałek w ciszy, która wydawała mi się zadziwiająco komfortowa. Spojrzałem na profil chłopaka, który szedł obok mnie w rozpiętej, brązowej kurtce i czerwonym swetrze. W tym świetle lepiej było widać jego piegi na nosie i jak jego oczy mienią się na brązowo.

- Dobra teraz zamknij oczy.

- Co? Po co?

- Po prostu to zrób.

- Potter ja się tu wyjebie.

- Zaufaj mi Reg.

Zaufaj. Łatwo było mu mówić ja nie ufałem nawet własnemu bratu, ale co miałem zrobić. Zamknąłem oczy i nic nie widziałem, chciałem zrobić krok do przodu, ale od razu poczułem, że tracę równowagę, zahaczając butem o jakąś gałąź. Już myślałem, że upadnę, ale w tej samej chwili poczułem jak brunet łapie mnie za dłoń. Sam z siebie otworzyłem oczy i spojrzałem na nasze splecione dłonie, a potem z powrotem na Jamesa.

- Zaufaj mi Reg.

- Okej.

Zamknąłem oczy, ale tym razem kurczowo trzymałem jego rękę i dałem mu się poprowadzić.

- Dobra, możesz otworzyć oczy.

Od razu zauważyłem, że znajdujemy się w nieznanym mi miejscu, ale...

- Tu jest pięknie. - Stwierdziłem puszczając jego dłoń i rozglądając się po okolicy.

Rosła tu spora płacząca wierzba, której gałęzie lekko powiewały na wietrze. Kawałek dalej było nieduże jeziorko, do którego ściekała woda z małego wodospadu. Wiosną musiało być tu pięknie, gdy wszystkie kwiaty zaczynały kwitnąć i wszystko budziło się do życia. Teraz było tu równie wspaniale, tak cicho i spokojnie.

- Co to za miejsce? - Spojrzałem na bruneta, który przyglądał mi się z leniwym uśmiechem i zaciekawieniem.

- Czasem przychodzę tu, kiedy mam dość innych. Takie moje miejsce, żeby odetchnąć trochę.  - Westchnął głośno. - Wiesz czasem jest ciężko być tym wiecznie uśmiechniętym i zabawnym znajomym - uśmiechnął się smutno mówiąc to.

Podszedłem do niego bliżej i tym razem chwyciłem go za obie dłonie.

- James, wiesz, że czasem też możesz być smutny, prawda?

- Mhh.

- Nie James mówię serio. To jest zupełnie normalne. Każdy czasem ma gorszy dzień.

- Tylko jak mam gorszy humor to wszyscy od razu dopytują co się stało, co jest nie tak i tak dalej. A ja po prostu mam taki humor, bez przyczyny. To męczy Reg, kiedy musisz ukrywać przed przyjaciółmi swoje samopoczucie.

- Merlinie wy naprawdę czasem jesteście takimi debilami w tym Gryffindorze.

Zamilkłem na chwilę, bo próbowałem ocenić na ile mój nowy pomysł jest po prostu zły, a na ile bardzo, bardzo zły.

Trust Me || JegulusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz