✮25✮

693 53 91
                                    

James Potter

Od rana uśmiech nie schodził mi z twarzy i cały czas spoglądałem na pierścionek Regga, czemu towarzyszyło ciekawskie spojrzenie Syriusza. Wyraźnie było widać, że pytania cisną mu się na język, a mimo to ich nie zadał i jak sądzę jedynym co go powstrzymuje jest Remus.

- No wyduś to wreszcie Łapo.

- Spotykasz się z kimś, prawda?

- Jeśli przez spotykasz się rozumiesz, próbuję zaliczyć eliksiry to tak. Właśnie to robię.

Zmierzył mnie czujnym spojrzeniem i na razie odpuścił.

- Idę zobaczyć co u Regga przed meczem.

- Pójdę z tobą. No co? Jeszcze Crouch ci różdżkę do gardła przyłoży.

- Dramatyzujesz.

- Od kiedy to ja dramatyzuję?! To ty tu robisz za drama queen.

- Masz rację. - Zaśmiał się i machnął ręką żebym szedł za nim.

Ślizgonów znaleźliśmy na boisku, gdzie się rozgrzewali przed nadchodzącym meczem.

Syriusz szedł przodem, za to ja trzymałem się kilka kroków za nim z papierosem w ustach.

Regulus akurat kończył zakładać ochraniacze i gdy nas zobaczył przewrócił tylko oczami.

- Cześć Reg. - Odezwał się Syriusz.

- Hej. - Nie byłem zdziwiony, że mnie zignorował. - Zgubiliście się?

- Oj no weź nie bądź taki wredny.

Reg spojrzał na niego z politowaniem, a potem na swoją drużynę.

- Ej Rosier, weź ich na miotły i niech zrobią kilka okrążeń.

Chwilę później cała drużyna wzbiła się w powietrze.

- A tak poważnie, po co tu przyleźliście? - Spytał krzyżują ręce na piersi i patrząc na nas spod przymrużonych powiek.

Merlinie wyglądał bosko.

- Życzyć ci powodzenia i upewnić się, że nie zlecisz ponownie z miotły.

- Boże Syriusz daj spokój raz się stało, a ty robisz z tego aferę. A ten, po co tu przylazł? - Wskazał na mnie.

- Eee upewnić się, że Crouch nie zamorduje mi przyjaciela?

- Nie zamorduje, bo go tu nie ma idioto. Jest tylko Rosier, który w zasadzie jest niegroźny.

- Taaa, niegroźny.

- No, niegroźny sam z siebie. - Wzruszył ramionami i uznał temat za zakończony. - Jak już przestaliście mi truć głowę to idę się przygotować. A Potter przypomnij mi jaki czas mieliście w meczu z Puchonami?

- Czterdzieści minut? Było mgliście i chujowa widoczność. - Rzuciłem na usprawiedliwienie, bo jak na mecz z Puchonami w tym składzie to i tak długo.

Trust Me || JegulusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz