✮35✮

660 48 156
                                    

Regulus Black

Tak się stresowałem wyjazdem na Święta, że przez ostatni tydzień prawie nie zmrużyłem oka, leciałem tylko o kawie i papierosach. Gdy James się o tym dowiedział zmusił mnie do ode spania całego dnia przed wyjazdem i nieskromnie powiem, że normalne spanie nie ubywa się do spania w ramionach Jamesa.

W pociągu większość podróży spędziłem ze swoimi przyjaciółmi i dopiero pod koniec dosiadłem się do Jamesa.
Zaciągnęli żaluzje w przedziale i jeszcze raz powtórzyli plan, który niby był prosty i bez zbędnych komplikacji, ale... Właśnie zawsze mogło się trafić jakieś ale. W duszy modliłem się o to, żeby Walburga nie zwróciła na nas uwagi i próbowała wypatrzeć mnie w śród Ślizgonów.

Gdy tylko pociąg się zatrzymał, a uczniowie zaczęli wysiadać my przygotowywaliśmy się do akcji. Wyszliśmy razem z drugą falą uczniów, ja przykryty peleryną niewidką z Jamesem na przedzie, Syriuszem i Remusem u boku i Marlene oraz Lily na tyle. Na peronie James od razu znalazł swoich rodziców i zaczął iść w ich kierunku, a ja mimowolnie zacząłem się rozglądać za matką. Gdy ją zauważyłem miałem wrażenie jakby ktoś wycisnął mi całe powietrze z płuc. Stała w cieniu wypatrując mnie w tłumie uczniów, a kiedy na nią spojrzałem odniosłem wrażenie, że mnie widzi, że wie o wszystkim i że cały plan poszedł w pizdu. Na szczęście to było tylko moje złe przeczucie, nie zatrzymywaliśmy się nawet na chwilę tylko szliśmy do przodu i już kiedy dzieliło nas kilka kroków od państwa Potter moja matka zmaterializowała się tuż przed nami. Poczułem, że tracę grunt pod nogami i miałem ochotę zniknąć stąd całkowicie, dziwiłem się reszcie, że zachowują względny spokój.

- W czymś możemy pomóc? - Odezwał się James kierując te słowa do Walburgi.

- Gdzie jest mój syn?

- Tak jakbyś zapomniała to nie rozmawiamy odkąd mnie wydziedziczyłaś. - Mruknął niedbale Syriusz mając na myśli naszą dwójkę, a ja widziałem jak żyłka na jej szyi zaczyna pulsować. Gdybyśmy nie byli otoczeni z każdej strony ludźmi nie miałem wątpliwości, że użyła by na nim niewybaczalnego.

- Witaj Walburgo, w czymś możemy ci pomóc? - Właśnie w tym momencie pojawiła się przy nas mama mojego chłopaka i zwróciła się do Walburgi głosem ociekającym słodyczą, ale również stanowczością. Widać było, że to nie jest ich pierwsze spotkanie i widać również było, że obie się nie trawią.

- Witaj Euphemio, przemiło cię znów widzieć. - Mruknęła niechętnie. - Nie widziałaś gdzieś mojego syna?

- Mam nadzieję, że nie mówisz o Syriuszu, bo on zdecydowanie już nie jest twój.

- Na pewno nie o nim, zapewniam cię możesz go sobie zabrać dla mnie on już nie istnieje. - Prychnęła gorzko, a ja mógłbym się założyć, że widziałem jak po twarzy mojego brata przebiega milion emocji na raz. Może i nienawidził naszą matkę, ale wciąż, usłyszeć takie słowa z jej ust musiały zaboleć. - Mówię o Regulusie.

- Niestety moja droga, nie widziałam go.

- Ostatnio widziałem go w towarzystwie Croucha i Rosiera. - Odezwał się Remus czym zaskarbił sobie jej uwagę.

- A więc dziękuję wam za pomoc. Naprawdę miło było was spotkać.

Gdy tylko odeszła mama Jamesa westchnęła głośno i powiedziała:

- Co za wredny babsztyl. Wszystko w porządku mi amorcito, Syriusz?

- Jasne, że tak.

- Cześć mamo.

- Mi amor. Jak tam podróż?

- Może porozmawiamy później? - Zapytał James kiwając lekko głową w moją stronę.

Trust Me || JegulusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz