✮47✮

710 48 234
                                    

Regulus Black

Barty z Rabem jak zwykle stanęli na wysokości zadania i urządzili zabawę pełną alkoholu. Kiedy się szykowaliśmy ubrałem ciemno zieloną koszulę zostawiając dwa ostatnie guziki odpięte, do tego kilka srebrnych wisiorków, pierścionki i zajechane życiem trampki. Zastanawiałem się przez chwilę czy nie poprosić Bartyego, żeby mnie pomalował, ale rozmyśliłem się, kiedy przypomniałem sobie jaki jest mój cel na tej imprezie: spić się do nieprzytomności. Zostałem przy tym co miałem i poszedłem zobaczyć się z Jamesem. Od razu po wyjściu z pokoju wspólnego odpaliłem papierosa i czekałem na pojawienie się bruneta.

James zjawił się akurat, kiedy skończyłem palić fajkę, był ubrany w czarne spodnie i szary obcisły t-shirt, niby nic niezwykłego, ale ludzie to był James Potter. Ta koszulka podkreślała wszystkie jego mięśnie, co rysowało się w prostu doskonale.

- Wiesz co może po prostu od razu pominiemy imprezę i przejdziemy do momentu, kiedy zostajemy sami w pokoju. - Powiedziałem nie spuszczając wzroku z jego sylwetki. 

Poczułem jego palce na swojej brodzie i jak delikatnie unosi moją głowę w swoją stronę, w następnej chwili jego usta znalazły się na moich.

- Ciebie też miło widzieć Reggie. - I w takich chwilach zapominałem o wszystkich bożych problemach tego pierdolonego świata. - Z miłą chęcią, ale obawiam się, że Syriusz by mnie wykastrował.

- Merlinie Syriusz to Syriusz tamto, a skąd on miałby się w ogóle dowiedzieć? Ja chcę się po prostu bawić James. - Powiedziałem przeciągle opierając się o jego pierś. - Cóż skoro odtrącasz moją jakże hojną propozycję, to chociaż chodźmy się napić.

Mówiąc to złapałem go za rękę i wciągnąłem do pokoju wspólnego, gdzie wszystko się już rozkręcało. Złapałem pierwszą z butelek i pociągnąłem z niej solidnego łyka.

- Jest zdecydowanie inaczej niż u nas.

- Mówiłem. Jutro jakaś połowa ludzi z każdego rocznika będzie nie do życia. Uwierz mi może u was piją dla przyjemności, ale tu ludzie piją dla zapomnienia.

- To...jest smutne. - Na jego słowa wzruszyłem ramionami.

- 70% z nas ma lub będzie miało Mroczny Znak, czy to z własnej woli czy z woli rodziców. Może i Slytherin jest ambitny i inteligentny, ale ma też najbardziej przejebane.

- I spierdoloną psyche. - Dodał Evan wieszając się na moim ramieniu. - Sie masz Potter, dobrze wyglądasz. Widziałeś gdzieś Cas? - Spytał kierując te słowa do mnie.

- Minąłem się z nią na korytarzu, chyba szła do Marlene. - Wtrącił się mój chłopak.

- Aha, więc teraz olewa nasze imprezy. Cudnie. Co ta miłość robi z człowiekiem. No nic, nie przeszkadzam wam gołąbeczki, miłej zabawy. A i James zrób nam przysługę, przypilnuj tego idiotę, żeby nie zatruł się alkoholem. - Przewróciłem oczami na jego słowa, po czym pociągnąłem kolejnego łyka z butelki.

- Tylko raz mi się to zdarzyło.

- Taaa wiesz co jakoś ci nie ufam, po prostu się nie zatruj.

- Poważnie aż tak mocno się spiłeś?

- W skrócie: po ucieczce Syriusz, kiedy przestałem się nad sobą użalać Evan z Bartym wyrwali mnie z domu i poszliśmy do klubu. A potem skończyłem na sorze w mugolkim szpitalu. Nic takiego.

Chłopak patrzył na mnie z szeroko otwartymi oczami, po czym zabrał mi butelkę z której chciałem wziąć kolejny łyk.

Wielkie dzięki Evan.

Trust Me || JegulusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz