✮42✮

551 28 287
                                    

Przed przeczytaniem polecam zaopatrzyć się w chusteczki, tabletki na uspokojenie, wizytę u terapeuty, melisę lub inne mocniejsze trunki.

Czytacie na własną odpowiedzialność. Autorka nie pokrywa kosztów terapii (gdyż nie wyrabia się ze swoją).

Miłego czytania 😘 

Regulus Black

Bezsenność była głupia, obudziłem się jakieś dwie godziny temu i już nie mogłem zasnąć, dlatego zabrałem płaszcz, różdżkę i papierosy po czym poszedłem na astronomiczną zapalić.

Gdy przyszedłem na wieżę dookoła panowała ciemność, nawet niebo było przykryte chmurami, a mnie przeszedł zimny dreszcz. Było zadziwiająco cicho nawet jak na 3 rano i miałem niedobre przeczucia co do tej nocy. Odpaliłem jedną z fajek i stanąłem na skraju opierając się o murek. Zapatrzyłem się na horyzont i za pierwszym razem myślałem, że się przewidziałem, ale gdy nagły rozbłysk światła nastąpił w Zakazanym Lesie po raz trzeci byłem już pewien, że coś jest nie tak. Zgasiłem papierosa o murek i przybrałem postać kota, aby szybciej i sprawniej dobiec do lasu. Byłem ciekawy i za razem zaniepokojony tym dziwnym światłem w środku nocy, wiem co James by teraz powiedział, że to niebezpieczne, że nie powinienem iść sam, bla bla bla. Może sobie zachować ten monolog dla siebie, bo nie zamierzam mu o tym mówić. Poza tym pójdę tam tylko rzucić okiem i zaraz wrócę, nic mi się nie stanie, a skoro i tak nie mogę spać to chociaż coś porobię.

Jako czarny kot szybko przebiegłem przez zamek i błonie, a teraz znajdowałem się u skraju lasu. Zrobiłem kilka kroków w jego głąb i wróciłem do swojej normalnej formy. Wyciągnąłem różdżkę czujnie rozglądając się dokoła.

- Lumos - szepnąłem powodując, że czubek mojej różdżki lekko rozjaśnił otaczający mnie mrok.

Wokół mnie drzewa trzeszczały niebezpiecznie, a wszystkie zwierzęta siedziały zaskakująco cicho. W przeczuciu, że coś było nie tak upewnił mnie kicający zając. I może wydawał się on normalny na pierwszy rzut oka, ale ja widziałem, że był pełen przerażenia i pragnął uciec jak najdalej od zagrożenia. Przełknąłem cicho ślinę próbując zwilżyć gardło w którym powstała gula lęku. Zacząłem powoli stąpać w kierunku z którego przybiegło spłoszone zwierzę, aż doszedłem do małej polany z każdej strony otoczonej gęsto drzewami i innymi krzakami.

Stanąłem na jej środku, gotowy do ucieczki przed nieznanym czymś i rozglądałem się dokoła w blasku słabego światła mojej różdżki, aż nagle kątem oka zauważyłem jakiś ruch po swojej prawej stronie. W momencie, kiedy zrobiłem krok w tył z tamtego kierunku przyleciało doskonale znane mi zaklęcie, które minęło moją twarz dosłownie o centymetry. Wpatrywałem się w tamten punkt gotów do przywołania zaklęcia obronnego, próbując wypatrzeć osobę, która je rzuciła. Powoli tracąc czujność usłyszałem szelest po drugiej stronie i tym razem strumień czerwonego światła mignął mi jeszcze bliżej twarzy.

W końcu usłyszałem doskonale mi znane sfrustrowane prychnięcie.

- Trix? - Zapytałem cicho, bo nie chciałem wierzyć, że to mogłaby być naprawdę ona.

- Naprawdę Reg nie ułatwiasz mi tego zadania. - Westchnęła ciężko wyłaniając się z mroku, pomachała mi i uśmiechnęła się obłąkańczo. - Cześć kuzynie kochany.

- A-ale... Co ty tu robisz? - Spytałem nie upuszczając różdżki.

- Powiedzmy, że to moje zadanie specjalne.

- Zaraz, jakie zadanie?

- Sprowadzić cię do domu. - Odpowiedział mi głos za mną, na którego dźwięk od razu zamarłem i tylko jakąś niewytłumaczalną siłą woli udało mi się obrócić, żeby stanąć twarzą w twarz z moim chodzącym koszmarem.  - Witaj Regulusie.

Trust Me || JegulusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz