✮45✮

546 37 132
                                    

Regulus Black

Dni strasznie mi się dłużyły i zlewały w jedno, były nudno powtarzalne. Wstawałem, Evan przynosił mi śniadanie, a potem na zmianę leżałem, spałem, czytałem, rysowałem i czekałem, aż reszta skończy lekcje.

Ze względu na to, że trochę się przeliczyłem odnośnie mojego stanu zdrowia spotkanie z Jamesem musiałem odłożyć na następny tydzień. Kiedy w końcu się spotkaliśmy byłem już w całkiem niezłym stanie, nogi przestały być zdrętwiałe, opatrunek z ramienia zdjąłem całkowicie, a ten na klatce piersiowej zastąpiłem kilkoma większymi plastrami. Progres stanowiło też to, że Pandora pozwalała mi chodzić, co prawda na początku tylko po naszym pokoju, ale z czasem zacząłem żyć w miarę normalnie. Drugiego dnia po tym incydencie poprosiłem ją, żeby zabandażowała albo zakleiła plastrem moje lewe przedramię i do teraz nie zdjąłem tego opatrunku. Nie byłem w stanie nawet spojrzeć nas to miejsce.

Umówiliśmy się, że spotkamy się przy jeziorze. Przyszedłem tam przed czasem, bo mimo, że mogłem chodzić o własnych siłach było to dla mnie trochę męczące. Akurat wziąłem się za szukanie papierosów w kieszeniach płaszcza, kiedy James pojawił się w zasięgu mojego wzroku.

- Hej - przywitał się stając przede mną i całując mnie lekko w usta. - Jak się czujesz?

- Całkiem nieźle, mówiłem ci, że to tylko przemęczenie i potrzebowałem odpocząć. - Posłałem mu smutny uśmiech i mówiłem dalej. - Wiesz, cały ten stres przed SUMami robi swoje, ale na szczęście nie mam już koszmarów i tak dużych problemów ze snem. 

Kłamałem jak z nut. Prawda była taka, że egzaminy w ogóle mnie już nie obchodziły, koszmary nawiedzały mnie notorycznie, a jeśli już udało mi się zasnąć bez nich to budziłem się co chwilę albo miałem tak płytki sen, że czułem się jakbym w ogóle nie zasnąłem.

Za to w Jamesa nie wzbudziło to zbytnich podejrzeń, a nawet jeśli to nie dał po sobie poznać, tylko posłał mi uroczy uśmiech.

- Cieszę się, że już ci lepiej. Przejdziemy się? 

Za nic w świecie nie miałem ochoty iść się przejść, szczególnie, kiedy przy większym wdechu czułem jak wszystkie rany napinają się na moim torsie, mimo to powiedziałem:

- Pewnie, czemu nie.

Pragnąłem zająć czymś swoje myśli i udawać, że wszystko jest normalnie, dlatego zagadnąłem chłopaka:

- Jak się czujesz z letnim sezonem? Pierwszy mecz gracie z Puchonami, prawda?

- Mhh, myślę, że ten sezon będzie nam sprzyjać zdecydowanie bardziej niż zimowy. Jesteście gotowi, żeby przegrać? - Zapytał z zaczepnym uśmieszkiem, na co odpowiedziałem mu z tym samym wyrazem twarzy.

- W życiu nie damy wam wygrać. - Powiedziałam obejmując go i stając tak, że dzieliły nas milimetry. - A nawet jak przegramy na boisku, to ja i tak wygrałem najlepszego chłopaka na świecie.

Mówiąc to pocałowałem go prosto usta czując jak obejmuje mnie w talii. Odsunąłem się od niego tylko na tyle, żeby móc iść dalej rozmawiając o innych rzeczach.

Nim się obejrzałem wylądowałem w pokoju Gryffonów z Jamesem u boku. Leżałem opierając głowę, o jego ramię i słuchając jak dyskutuje o czymś z Syriuszem. Z miłą chęcią zostałbym tam na zawsze, bo czułem się tam bezpiecznie jak nigdzie indzie, ale niesyty nie było mi to dane. W tej chwili ktoś zapukał do drzwi, a gdy Remus je otworzył w progu stanęła Lily z Pandorą u boku.

- Lily, Pandora co was tu sprowadza? - Zapytał radośnie James, a po minie blondynki, nie ważne jak bardzo starała się to ukryć, widziałem, że coś jest nie tak.

Trust Me || JegulusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz