🖤16🖤Noah🖤

209 6 0
                                    

Ten samochód to było cacuszko. Skórzane siedzenia, nieskazitelna karoseria i ten niesamowity ryk silnika... Ach, co za radość! Ile wspomnień! Ruszyłam i zaprowadziłam samochód na linię startu. Nikt nie wiedział, że to ja siedzę za kółkiem. Nikt z wyjątkiem mojego przeciwnika.

Uśmiechałam się jak mała dziewczynka. Nie chciałam myśleć o konsekwencjach, o tym, że Nicholas prawdopodobnie mnie zabije, chciałam się tylko cieszyć chwilą.

Ronnie, cwaniaczku, zaraz się policzymy.

Gdy chorągiewki dały sygnał, wcisnęłam pedał gazu i w sekundę zostawiłam za sobą linię startu. O Boze! To bylo wspaniałe, uwalniające, zabawne, relaksujące, oszałamiające... Najlepsze uczucie na świecie. Od lat go nie doświadczyłam i nareszcie poczułam, że robię coś swojego, coś, co kocham, co nie ma związku z matką ani z jej mężem, ani z byłym chłopakiem, ani z byłą najlepszą przyjaciółką. Nareszcie poczułam się wolna, wolna jak ptak, i szczęśliwa jak nigdy.

Obok mnie Ronnie przyspieszał. Wcisnęłam gaz jeszcze mocniej i piszcząc jak wariatka, minęłam pierwszy zakręt i zostawiłam tego twardziela daleko w tyle.

Noah: Tak! - krzyknęłam radośnie.

Ale oto zbliżał się drugi zakręt, ten trudny. Musiałam zadać sobie pytanie za milion: wejść w niego powoli, bezpiecz nie czy wcisnąć gaz do dechy i zaryzykować wypadnięcie z toru?

Ta druga opcja podniecała mnie bardziej.

Wcisnęłam pedał, obliczając jednocześnie, kiedy muszę zwolnić, żeby zdążyć spokojnie wyjść z zakrętu.

Gdy zbliżyłam się do niego, zdałam sobie sprawę, że jest ostrzejszy, niż mi się z początku wydawało... Cholera... Wypadnę... Zahamowałam i z całej siły skręciłam kierownicę. Usłyszałam uderzenie piasku o karoserię samochodu i pisk hamulców potraktowanych w tak obcesowy sposób.

Zacisnęłam szczęki i wydałam z siebie nieartykułowany dźwięk, gdy w końcu udało mi się minąć zakręt i po drodze nie zabić. Usłyszałam ryk silnika, który oznaczał, że muszę przyspieszyć, i dokładnie to zrobiłam.

Noah: Tak!- zapiszczałam znowu, widząc w lusterku Ronniego, który niemal przykleił mi się do zderzaka. Widziałam jego twarz: pękał z wściekłości, że przegrywa.

Możesz się cmoknąć!, krzyczałam radośnie w duszy. Facecil Szowiniści! Zarozumiałe dupki!

Trudna część była już za mną, to, co zostało, to bułka z masłem. Przyspieszyłam jeszcze i mogłam już zobaczyć linię mety. Jeszcze tylko kilka kilometrów i wygram. Adrenalina buzowała mi we krwi, nie posiadałam się z radości.... Wtedy Ronnie wjechał mi w zderzak. Rzuciło mną w i pas bezpieczeństwa boleśnie ścisnął mi pierś.

Noah: O ty... - krzyknęłam głośno i mocniej ścisnęłam kierownicę. Ronnie tracił panowanie nad sobą, przyspieszał i zwalniał, próbując mnie uderzyć. Zjechałam lekko w bok, żeby uniknąć trzeciej stłuczki, ale on zrobił to samo. Kolejne uderzenie przyszło z prawej... Cholera, rozwali mi samochód!

Skręciłam kierownicę gwałtownie w prawo i odpłaciłam mu tą samą monetą. Boczne lusterko Ronniego się odłamało, prawie odpadło, a ja wykorzystałam jego rozproszenie i wściekłość, żeby przyspieszyć i osiągnąć swój cel.

Zostało jeszcze kilkanaście metrów, jeszcze kilka... aż w końcu minęłam linię mety.

Ludzie zaczęli krzyczeć jak oszalali, wymachiwali rękami i powiewali czerwonymi chustami w powietrzu. To było niesamowite, poczucie zwycięstwa, świadomość, że pokonałam największego twardziela na torze...

𝓜𝓸𝓳𝓪 𝓦𝓲𝓷𝓪  (𝓘𝓷𝓼𝓹𝓲𝓻𝓸𝔀𝓪𝓷𝓮)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz