🖤60🖤Nick🖤

122 7 0
                                    

Kiedy podjechałem pod szkołę, a jej tam nie było, wiedziałem, że coś jest nie tak. Nie wiem, czy instynktownie, czy przez ten głosik w głowie, który powtarzał, że coś się dzieje - w każdym razie wyskoczyłem z auta i podbiegłem do ogrodzenia. Najwięcej dzieciaków kręciło się w okolicach sali gimnastycznej. Przeskoczyłem przez płot i skierowałem się prosto tam. Wiele osób wytrzeszczało oczy na mój widok. Inni szturchali się łokciami i pokazywali na mnie. W końcu zobaczyłem Liona i Jennę, którzy szli od strony trybun otaczających boisko i kierowali się do sali gimnastycznej.

Lion: Co tu robisz? - spytał mój przyjaciel.

Nick: Widzieliście Noah? - spytałem, nawet się nie witając. Miałem złe przeczucia.

Jenna wzruszyła ramionami.

Jenna: Rozdzieliłyśmy się jakieś piętnaście minut temu.

Odwróciłem się i ruszyłem do sali. Lion i Jenna deptali mi po piętach.

Gdy wszedłem, wszyscy się na mnie gapili. Zorientowałem się, że z głębi pomieszczenie dochodzą krzyki i wrzaski. Były rozdzierające. Gdy rozpoznałem jej głos krzyczący w ten sposób, straciłem panowanie nad sobą.

Nick: Gdzie ona jest?! - wrzeszczałem i podążałem za jej głosem aż do stojącej na końcu sali szafy. Była w środku. Zamknęli ją w środku. Z przerażenia krzyczała i kopała w drzwi.

Noah: Wypuście mnie stąd!

Trzęsły mi się ręce, ale usiłowałem zachować spokój. Spróbowałem otworzyć drzwi szafy, ale były zamknięte na klucz. Wpadłem w taki szał, jak jeszcze nigdy w życiu.

Nick: Kto ma pieprzone klucze?!

Ci, którzy stali blisko, skurczyli się w sobie pod wpływem mojego wrzasku, ale ja słyszałem tylko rozdzierające krzyki Noah dochodzące z szafy.

Z boku podeszła Cassie, kompletnie przerażona, i wręczyła mi klucze. Mało jej nie urwałem ręki, odbierając je.

Cassie: To tylko takie...

Nick: Zamknij się! - warknąłem, włożyłem klucz do zamka i otworzyłem drzwi.

Widziałem ją tylko przez sekundę, bo potem jej ramiona owinęły się wokół mojej szyi, wtuliła twarz w moją szyję i zaczęła łkać, wciąż trzęsąc się ze strachu.

Noah płakała... Płakała! Odkąd ją poznałem, nie uroniła przy mnie ani jednej łezki, ani kiedy chłopak ją zdradził, ani kiedy pokłóciliśmy się na Bahamach, ani kiedy kłóciła się z matką, ani kiedy zostawiłem ją samą na drodze... Nigdy nie widziałem jej płaczącej, a teraz trzymałem w ramionach osobę, która zanosiła się szlochem.

Wokół nas zebrał się tłumek gapiów.

Nick: Wynocha! - krzyknąłem i podniosłem Noah. Trzęsła się tak, że ledwo mogła oddychać. Nikt się nie poruszył. - Powiedziałem, że macie się wynosić! - krzyknąłem jeszcze głośniej. Zamknęli ją... Te sukinsyny zamknęły ją w ciemnej, kompletnie ciemnej szafie.

Jenna: Nick, ja... - zaczęła, widząc Noah w moich ramionach.

Nick: Zjeżdżaj, ja się nie zajmę - odsunąłem ją i przycisnąłem Noah mocniej do siebie.

Poszedłem w stronę trybun, tam usiadłem na jednym z krzesełek i położyłem sobie Noah na kolanach. Była całkiem blada i kompletnie zapłakana... To nie byla Noah, którą znałem, ta była zupełnie rozwalona.

Noah: Nick... - zaczęła, łkając.

Nick: Spokojnie - powiedziałem, nie rozluźniając uścisku.

𝓜𝓸𝓳𝓪 𝓦𝓲𝓷𝓪  (𝓘𝓷𝓼𝓹𝓲𝓻𝓸𝔀𝓪𝓷𝓮)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz