Praca była świetną okazją, żeby wyjść z domu i uwolnić się od napięcia spowodowanego koniecznością ignorowania Nicka przez dwadzieścia cztery godziny na dobę. Lubiłam ją, ale tamtego wieczoru zadzwoniła Jenna i zaprosiła mnie na kolację w restauracji meksykańskiej. Nie mogłam się doczekać końca zmiany, żeby już wyjść. Wzięłam szybki prysznic, założyłam krótkie spodenki i koszulkę Dodgersów, którą dostałam w prezencie dawno temu. Gdzie mam ją nosić, jak nie w Los Angeles? Włosy związałam w koński ogon i nawet się nie umalowałam.
Nie chciałam myśleć, jak niewiele czasu zostało do rozpoczęcia szkoły i jak dziwnie będzie znaleźć się w otoczeniu ludzi, których nie znam, w liceum dla strasznych snobów. Miałam zamiar dobrze się bawić tego wieczoru.
Kiedy kończyłam przygotowania do wyjścia, ktoś zapukał do mojego pokoju.
Noah: Proszę! - krzyknęłam, zakładając conversy. Myślałam, że to matka przyszła spytać, jak mi minął dzień.
W drzwiach pojawił się Nick. Spojrzałam na niego, stojąc z jednym butem w ręku. Miał na sobie dżinsy, czarny T-shirt i adidasy. Włosy jak zwykle w artystycznym nieładzie, a jego błękitne oczy patrzyły na mnie zimno.
Noah: Czego chcesz? - spytałam, z całej siły starając się nie okazać, jak bardzo jestem urażona.
Nick: Od kiedy wychodzisz ze mną dziś wieczorem? - spytał ozięble.
Skrzyżowałam ramiona.
Noah: Z tego, co wiem, wychodzę z Jenną, nie z tobą.
Westchnął i spojrzał na moje ubranie.
Nick: Ja też wychodzę z Jenną... I z Lionem, i Anną - ogłosił, kładąc nacisk na ostatnie imię.
Cholera, Jenna... Dlaczego mi nie powiedziała? Poczułam ukłucie zazdrości.
Noah: Mam zamiar wyjść z domu i dobrze się bawić, więc jak dla mnie nie ma problemu - odpowiedziałam. Byłam zmęczona ciągłymi kłótniami, całowaniem, a potem wkurzaniem się. Wykańczało mnie to, musieliśmy znaleźć jakiś sposób, żeby żyć w zgodzie. - To będzie pojednawcza kolacja - powiedziałam, zmuszając się do przekonującego uśmiechu. Jego słowa jeszcze sprawiały mi ból, tak samo jak to, że nie chciał mnie nawet dotknąć.
Przyglądał mi się wnikliwie, rozważając to, co proponowałam.
Nick: Oferujesz zawieszenie broni, siostrzyczko? - spytał dziwnym tonem. Westchnęłam w głębi duszy, nie mogłam powstrzymać zmarszczenia brwi na słowo „siostrzyczka".
Noah: Właśnie tak - odpowiedziałam, zakładając drugi but.
Nick: Dobrze, to pojedziemy jednym samochodem - zdecydował i kontynuował, zanim zdążyłam zaprotestować.- Jenna powiedziała, że nie może po ciebie przyjechać, a to glupota jechać tyloma autami w to samo miejsce.
Noah: Skoro nie da się inaczej... - chwyciłam torebkę i podeszłam do drzwi.
Nick: Mówi się „dziękuję" - odparł, przechodząc obok mnie i kierując się w stronę schodów.
Patrzyłam na jego plecy. Koszulka podkreślała zarys mięśni, opinała ramiona. Dlaczego musiał być taki przystojny???
Kiedy znaleźliśmy się w holu, przypomniałam sobie, że nie mam pieniędzy. Zawahałam się, nie wiedząc, co robić. Jeszcze mi nie zapłacili w pracy, bo nie skończył się miesiąc, a od przeprowadzki wydałam już prawie wszystkie oszczędności.
Nick zszedł już ze schodów wejściowych i zmierzał do dżipa, który był zaparkowany na podjeździe, kiedy zauważył, że nie idę za nim.
Nick: Co się dzieje? - spytał, marszcząc brwi.
CZYTASZ
𝓜𝓸𝓳𝓪 𝓦𝓲𝓷𝓪 (𝓘𝓷𝓼𝓹𝓲𝓻𝓸𝔀𝓪𝓷𝓮)
RomanceKsiążka inspirowana powieścią Culpa Mía (po polsku Moja wina). Stworzony w lepszej wersji. Sceny, które były świetne w oryginale, są jeszcze lepsze w mojej wersji, a zakończenie z oryginału zostało rozszerzone i od tego momentu są już tylko całkowic...