🖤34🖤Noah🖤

182 8 0
                                    

Praca była świetną okazją, żeby wyjść z domu i uwolnić się od napięcia spowodowanego koniecznością ignorowania Nicka przez dwadzieścia cztery godziny na dobę. Lubiłam ją, ale tamtego wieczoru zadzwoniła Jenna i zaprosiła mnie na kolację w restauracji meksykańskiej. Nie mogłam się doczekać końca zmiany, żeby już wyjść. Wzięłam szybki prysznic, założyłam krótkie spodenki i koszulkę Dodgersów, którą dostałam w prezencie dawno temu. Gdzie mam ją nosić, jak nie w Los Angeles? Włosy związałam w koński ogon i nawet się nie umalowałam.

Nie chciałam myśleć, jak niewiele czasu zostało do rozpoczęcia szkoły i jak dziwnie będzie znaleźć się w otoczeniu ludzi, których nie znam, w liceum dla strasznych snobów. Miałam zamiar dobrze się bawić tego wieczoru.

Kiedy kończyłam przygotowania do wyjścia, ktoś zapukał do mojego pokoju.

Noah: Proszę! - krzyknęłam, zakładając conversy. Myślałam, że to matka przyszła spytać, jak mi minął dzień.

W drzwiach pojawił się Nick. Spojrzałam na niego, stojąc z jednym butem w ręku. Miał na sobie dżinsy, czarny T-shirt i adidasy. Włosy jak zwykle w artystycznym nieładzie, a jego błękitne oczy patrzyły na mnie zimno.

Noah: Czego chcesz? - spytałam, z całej siły starając się nie okazać, jak bardzo jestem urażona.

Nick: Od kiedy wychodzisz ze mną dziś wieczorem? - spytał ozięble.

Skrzyżowałam ramiona.

Noah: Z tego, co wiem, wychodzę z Jenną, nie z tobą.

Westchnął i spojrzał na moje ubranie.

Nick: Ja też wychodzę z Jenną... I z Lionem, i Anną - ogłosił, kładąc nacisk na ostatnie imię.

Cholera, Jenna... Dlaczego mi nie powiedziała? Poczułam ukłucie zazdrości.

Noah: Mam zamiar wyjść z domu i dobrze się bawić, więc jak dla mnie nie ma problemu - odpowiedziałam. Byłam zmęczona ciągłymi kłótniami, całowaniem, a potem wkurzaniem się. Wykańczało mnie to, musieliśmy znaleźć jakiś sposób, żeby żyć w zgodzie. - To będzie pojednawcza kolacja - powiedziałam, zmuszając się do przekonującego uśmiechu. Jego słowa jeszcze sprawiały mi ból, tak samo jak to, że nie chciał mnie nawet dotknąć.

Przyglądał mi się wnikliwie, rozważając to, co proponowałam.

Nick: Oferujesz zawieszenie broni, siostrzyczko? - spytał dziwnym tonem. Westchnęłam w głębi duszy, nie mogłam powstrzymać zmarszczenia brwi na słowo „siostrzyczka".

Noah: Właśnie tak - odpowiedziałam, zakładając drugi but.

Nick: Dobrze, to pojedziemy jednym samochodem - zdecydował i kontynuował, zanim zdążyłam zaprotestować.- Jenna powiedziała, że nie może po ciebie przyjechać, a to glupota jechać tyloma autami w to samo miejsce.

Noah: Skoro nie da się inaczej... - chwyciłam torebkę i podeszłam do drzwi.

Nick: Mówi się „dziękuję" - odparł, przechodząc obok mnie i kierując się w stronę schodów.

Patrzyłam na jego plecy. Koszulka podkreślała zarys mięśni, opinała ramiona. Dlaczego musiał być taki przystojny???

Kiedy znaleźliśmy się w holu, przypomniałam sobie, że nie mam pieniędzy. Zawahałam się, nie wiedząc, co robić. Jeszcze mi nie zapłacili w pracy, bo nie skończył się miesiąc, a od przeprowadzki wydałam już prawie wszystkie oszczędności.

Nick zszedł już ze schodów wejściowych i zmierzał do dżipa, który był zaparkowany na podjeździe, kiedy zauważył, że nie idę za nim.

Nick: Co się dzieje? - spytał, marszcząc brwi.

𝓜𝓸𝓳𝓪 𝓦𝓲𝓷𝓪  (𝓘𝓷𝓼𝓹𝓲𝓻𝓸𝔀𝓪𝓷𝓮)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz