🖤38🖤Noah🖤

175 7 0
                                    

Następnego ranka wstałam w złym humorze. Prawie nie spałam, miałam ochotę spędzić dzień w łóżku w swoim po koju. Był tylko jeden powód, dla którego się z niego zwiekłam. Czy chciałam się do tego przyznać, czy nie, musiałam zobaczyć, jak cxuje się Nick. Nie wiem, dlaczego nagle martwiłam się o niego, ale zawieszenie broni, które zawarliśmy, nadal obowiązywało. Od czasu pieszczoły w kuchn kiedy o mało nie obcięłam sobie palca, nie próbował się do mnie zbliżyć i po części byłam o to zła. Tylko kiedy trzymał mnie w ramionach, życie było piękne. Z nim zapomniałam o wszystkim, ale przypuszczam, że lepiej żyć w zgodzie, niż na zmianę całować się, a potem nienawidzić na śmierć i życie, tak jak było, odkąd tu przyjechałam.

Wzięłam szybki prysznic. Woda obmywała moje ciało, gdy wspominałam poprzedni wieczór. Byłam wściekła na Nicka za to, jak odniósł się do Maria podczas kolacji, ale ta złość zniknęła natychmiast, kiedy zobaczyłam, w jakim jest stanie.

Mario zachowywał się w stosunku do mnie jak dżentelmen. Tego samego wieczoru zaprosił mnie na randkę i się zgodziłam. Chciałam zapomnieć o moim byłym i też o tej śmiesznej wręcz obsesji, jaką miałam na punkcie Nicholasa.

Ubrałam się szybko i na bosaka zeszłam do kuchni na śniadanie. Nie było tam ani śladu Nicka. Za to Will i moja matka siedzieli bardzo blisko siebie, z zapałem o czymś dyskutując.

Noah: Dzień dobry - przywitałam się i poszłam prosto do lodówki po szklankę soku.

Prett, kucharka, przygotowywała jakieś danie, które pachniało bosko. Podeszłam do niej i zobaczyłam, że w garnku jest rozpuszczona czekolada.

Noah: Pyszne! Co gotujesz? - spytałam. Prett uśmiechnęła się do mnie.

Prett: Tort urodzinowy dla pana Leistera - odpowiedziała radośnie. Odwróciłam się do Willa.

Noah: Wszystkiego najlepszego, nie wiedziałam, że dziś masz urodziny - złożyłam życzenia z przepraszającym uśmiechem. Wybuchnął śmiechem.

Will: To nie moje urodziny, tylko Nicka - powiedział rozbawiony. Matka uśmiechnęła się do mnie.

O rany, urodziny Nicholasa... Nie wiem dlaczego, ale bylam zła, że nie wiedziałam o nich wcześniej.

Raffaella: Jest na dworze, idź złożyć mu życzenia - powiedziała matka, a potem dodała: - Wczoraj pobił się z jakimś draniem, który go zaatakował, więc nie przestrasz się, jak go zobaczysz.

Przytaknęłam. W kłamstwach Nick nie ma sobie równych. Złapałam ze stołu bułkę i wyszłam do ogrodu. Leżał wyciągnięty na leżaku, w cieniu, z okularami słonecznymi na twarzy. Miał na sobie koszulkę i kąpielówki. Wydawało się, że śpi. Pewnie tak jak ja nie wyspał się w nocy.

Podeszłam do niego po cichu.

Noah: Sto lat! - krzyknęłam z całych sił i się zaśmiałam, kiedy podskoczył na leżaku kompletnie zaskoczony.

Nick: Szlag jasny! - wykrzyknął, zdejmując okulary i wystawiając na słońce swoje zielone, fioletowe i niebieskie oko.

Wyglądał tak komicznie, że nie mogłam powstrzymać śmiechu. Patrzył na mnie przez chwilę, zły czy też już wściekly, ale kiedy zobaczył, że nie przestaję się śmiać, na jego twarzy pojawił się złowieszczy uśmiech.

Nick: Śmieszy cię to? - spytał z groźbą w głosie. Odłożył na bok okulary i wstał z leżaka. Przestałam chichotać i zaczęłam się wycofywać, nie spuszczając z oczu jego twarzy.

Noah: Przykro mi - przeprosiłam i uniosłam ręce do góry, ale znowu nie mogłam powstrzymać śmiechu. Za każdym razem, kiedy przypominało mi się, jak bardzo się wystraszył, ponownie wybuchałam śmiechem.

𝓜𝓸𝓳𝓪 𝓦𝓲𝓷𝓪  (𝓘𝓷𝓼𝓹𝓲𝓻𝓸𝔀𝓪𝓷𝓮)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz