🤍41🤍Noah🤍

178 7 7
                                    

Musiał mnie podtrzymywać, drżałam na całym ciele, drżałam z rozkoszy. Nie mogłam uwierzyć w to, co się właśnie stało, nie spodziewałam się tego, wszystko wydarzyło się tak szybko... W jednej chwili dawałam mu prezent i śmiałam się z niego, a w drugiej przyciskał mnie do drzewa i wprawiał w drżenie każdą swoją pieszczotą. Chciałam go powstrzymać, Boże, powinnam była go powstrzymać, ale dotyk jego dłoni... To było niesamowite.

Nick: Jesteś piękna - wyszeptał mi do ucha, po tym jak przycisnął usta do moich, żeby zdusić budzący się we mnie krzyk, który sprawiłby, że by nas nakryto.

Pamiętałam jeszcze, jak Dan starał się zrobić to samo. Od razu napotykał na opór, jeszcze zanim zdążył mnie dotknąć. A teraz pozwoliłam, żeby Nick... Traciłam głowę.

Noah: Chyba... musimy wrócić do wszystkich - powiedziałam, poprawiając na sobie sukienkę. Dlaczego nagle było mi tak źle?

Nick: Hej! - wykrzyknął, chwytając mnie za brodę i zmuszając, bym podniosła wzrok z ziemi. - Wszystko w porządku?

Noah: Tak, tylko że... Nie spodziewałam się tego - przyznałam, patrząc wszędzie, tylko nie na niego. - Daliśmy się ponieść, ja dałam się ponieść i żałuję. Możesz wrócić do Anny albo do kogo chcesz. Nie musisz tu ze mną zostawać - powiedziałam, starając się, żeby nie zauważył, jak bardan byłam zdenerwowana.

W jego oczach pojawił się błysk.

Chciałam, żeby mnie objął, chciałam, żeby ze mną zostal. Chciałam, żebyśmy byli zakochani albo przynajmniej leplej się znali... Stanowił dla mnie zagadką, a ja dla niego. Nie mogłam dopuścić, żeby myślał, że tego właśnie pragne żeby mówił mi, jak bardzo mnie kocha, ani żeby zabrał mnie gdzieś, gdzie możemy być naprawdę sami, a nie w środku imprezy, oparci o drzewo.

Nick: Chcesz, żebym poszedł do Anny? - spytał, odsuwając się ode mnie, nagle rozzłoszczony. Pewnie wkurzyło go, że nie chciałam kontynuować tego, co robiliśmy... Może myślał, że planowałam to z nim zrobić. Na samą myśl o kochaniu się w środku lasu zrobiło mi się niedobrze.

Noah: Tak, idź do niej - odparłam, wpatrując się w swoje palce u stóp. - Nie musisz tutaj ze mną stać. Już ci powiedziałam: to był błąd. Zaszliśmy za daleko, to nie jest w porządku.

Odwrócił się i kopnął kamień. Słyszałam, jak przeklina pod nosem. Spojrzał na mnie z wściekłą miną i oczami zimnymi jak lodowy kryształ.

Nick: Bardzo dobrze - powiedział. Uniósł rękę do góry i za plecy, jednym ruchem ściągnął z siebie koszulkę. Zanim zrozumiałam, co robi, ściągnął spodnie i pobiegł do jeziora. Powitano go wiwatami.

Mój dobry humor i poczucie własnej wartości zniknęły razem z nim, głęboko pod wodą.

Przez kolejne półtorej godziny go unikałam. Nie chciałam go widzieć, na samą myśl o nim denerwowałam się, ale o piątej rano większość gości już wyszła i zostaliśmy już tylko w osiem osób, wśród nich Anna, Lion, Jenna, Mike, właściciel domu, jakaś Sophie, Sam, przyjaciel Nicka, Nick i ja. Zebraliśmy się wszyscy w ogromnym salonie z wielkimi, białymi kanapami, siedząc w kręgu. Usiadłam obok Jenny i Sophie, farbowanej blondynki o małym mózgu. Nicholas siedział na prawo ode mnie, a między nami był Mike. Byłam wdzięczna, że nie usiadł naprzeciwko mnie i nie musiałam znosić jego spojrzenia.

Od tego momentu pod drzewem nie popatrzył na mnie ani razu. Był albo wkurzony, albo mu ulżyło, że nie musiał dotrzymywać mi towarzystwa. Mnie przeszywał ból za każdym razem, gdy nasze spojrzenia mimowolnie się spotykały i on odwracał wzrok, choć jakaś część mnie odczuwała ulgę. Wolałam, żeby mnie ignorował, niż żebym musiała z nim o tym rozmawiać.

𝓜𝓸𝓳𝓪 𝓦𝓲𝓷𝓪  (𝓘𝓷𝓼𝓹𝓲𝓻𝓸𝔀𝓪𝓷𝓮)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz