🤍7🤍Noah🤍

447 9 1
                                    

Kiedy otworzyłam oczy, czułam się naprawdę źle. Pierwszy raz w życiu przeszkadzało mi światło. Potwornie bolała mnie głowa i było mi bardzo nieswojo. Trudno to wytłumaczyć, ale miałam wyraźną świadomość każdego ruchu, każdego procesu, który zachodził w moim ciele, i to było niewygodne, nieprzyjemne i niepokojące. W gardle zrobiło mi się tak sucho, jakbym nie piła nic od tygodnia.
Z trudnością dowlokłam się do łazienki i spojrzałam na siebie w lustrze.
Boże! Co za koszmar!
Wtedy sobie przypomniałam.
Miałam wrażenie, że moje ciało drży od stóp do głów.
Popatrzyłam w lustro - miałam podkrążone oczy i włosy związane w krzywy koczek. Zdziwiłam się, bo nie przypominałam sobie, żebym związała włosy. Zdjęłam sukienkę, umyłam zęby, żeby pozbyć się tego gorzkiego posmaku w ustach, założyłam krótkie spodenki od piżamy i ulubioną dziurawą koszulkę.
Wspomnienia wyświetlały się w mojej głowie jak zbyt szybko przesuwane zdjęcia. Mogłam myśleć tylko o jednym: narkotyki... Naćpali mnie, wzięłam narkotyki, wsiadłam do auta z obcym facetem, trafiłam na imprezę dla gangsterów -i to wszystko przez jedną osobę.
Wyszłam z pokoju, trzaskając drzwiami, i poszłam prosto do pokoju Nicholasa.
Weszłam bez pukania i znalazłam się w jaskini niedźwiedzia, jeśli to wogóle można do czegoś porównać. Jakaś osoba przykryta kocem leżała na ogromnym, ciemnym łóżku. Podeszłam do niego i potrząsnęłam człowiekiem, który spał tak spokojnie, jakby wcale nikt nie został wczoraj naćpany z jego winy.
Nick: Szlag... - wymamrotał z zamkniętymi oczami.
Spojrzałam na jego włosy zlewające się z czarnym prześcieradłem i jednym ruchem bez namysłu ściągnęłam je z niego.
Noah: Co się wydarzyło wczoraj? - prawie krzyknęłam i zaczęłam potrząsać jego ramieniem, żeby się obudził. Rozzłoszczony i chwycił moją rękę, żebym przestała, wciąż z zamkniętymi oczami.
Jednym ruchem pociągnął mnie na swoje łóżko. Musiałam usiąść obok niego. Próbowałam się wyrwać, ale mi nie pozwolił.
Nick: Szlag, nawet naćpana się nie uspokoisz... - powtórzył swoje ulubione przekleństwo, w końcu otworzył oczy i na mnie spojrzał.
Dwie niebieskie tęczówki wbiły się w moje oczy.
Nick: Czego chcesz? - puścił mój nadgarstek i usiadł na łóżku.
Natychmiast wstałam.
Noah: Co mi zrobiłeś wczoraj, gdy byłam pod wpływem narkotyków? - obawiałam najgorszego
O matko... jeśli on mi coś zrobił...
Nicholas zmrużył oczy i spojrzał na mnie gniewie
Nick: Wszystko - odpowiedział, tak ze natychmiast całkowicie zbladłam.
Wtedy zaczął się śmiać, a ja walnełam go w pierś.
Noah: Idiota - poczułam, te krew znowu wypełnia mi policzki wściekłością.
Nicholas mnie zignorował i wstał z łóżka.
Noah: Wychodzę - rzuciłam i ruszyłam w stronę drzwi. Nie chciałam już nigdy więcej widzieć tego imbecyla i świadomość, że to akurat jest niemożliwe, jeszcze bardziej mnie złościła.
Nicholas zatrzymał mnie w połowie drogi. Prawie wpadłam na niego.
Jego oczy szukały moich. Spojrzałam na niego nieufnie, ale też wyzywająco.
Nick: Przykro mi z powodu wczorajszej nocy - zaczął i przez kilka cudownych sekund myślałam, że zamierza mnie przeprosić. O jakże się myliłam. - Tylko nie próbuj nikomu nic powiedzieć, bo mogę mieć kłopoty - skończył, a ja zrozumiałam, że chciał tylko chronić swój tyłek, a o mój zupełnie się nie martwił.
Zapomniałam się drwiąco.
Noah: Powiedział przyszły prawnik- skomentowałam złośliwie.
Nick: Trzymaj język za zębami - poradził mi, ignorując mój komentarz.
Noah: Albo co?-spytałam bezczelnie.
Jego wzrok przesunął się po mojej twarzy, po mojej szyi, po czym zatrzymał się na moim lewym uchu.
Nick: Albo ten węzeł nie będzie dla ciebie wystarczająco wytrzymały - wyszeptał i wycofał się. Co on mógł wiedzieć o wytrzymałości i o moim tatuażu?
Noah: Nie zwracaj na mnie uwagi i ja będę robić to samo... W ten sposób jakoś przetrwamy te nieliczne momenty, w których będziemy musieli się spotykać. Zgoda? - zaproponowałam, odsuwając się i omijając go łukiem. Opuściłam pokój Nicka. Od razu wróciłam do swojej sypialni. Nie podobało mi się, że nie mogę sobie przypomnieć, co się wydarzyło. Że Nicholas mógł zobaczyć jakąś część mnie, której nigdy nie chciałam mu pokazywać. To właśnie sprawiało, że tak go w tym momencie nienawidziłam. Trudno mi było pojąć, jak w tak krótkim czasie mogło się we mnie nazbierać tyle niechęci do tego człowieka, ale właściwie nie było w tym nic dziwnego, ponieważ Nicholas Leister reprezentował sobą wszystko, czego nie cierpiałam. Był agresywny, porywczy apodyktyczny, zakłamany, gwałtowny... Miał wszystkie cechy sprawiały, że chciałam uciekać w przeciwnym
Zauważyłam, że moja torebka leżała niechlujnie rzucona na łóżko. Wyciągnęłam z niej telefon i pośpiesznie podłączyłam go do ładowarki. Cholera, Dan mnie zabije, obiecywałam zadzwonić wieczorem, pewnie chodzi po ścianach z niepokoju. Przeklęty Nicholas Leister! To wszystko jego wina!
Kiedy włączyłam telefon, zorientowałam się, że nie mam żadnych wiadomości. Ani nieodebranych połączeń. Bardzo dziwne... Na zewnątrz był przepiękny dzień, doskonały na plażowanie albo na pierwszą kąpiel w tym imponującym basenie. W nieco już lepszym nastroju postanowiłam poopalać się, poczytać i spróbować zapomnieć o tym, co się stało czy raczej co mogło się stać. To myśląc, weszłam do swojej imponującej i zbyt okazałej garderoby. W jednej z szuflad znalazłam całe naręcze strojów kąpielowych i zaczęłam je przeglądać, aż znalazłam jakiś jednoczęściowy. Spojrzałam na nagie ciało w lustrze i przyjrzałam się uważnie tej części, z powodu której miałam najwięcej kompleksów. Postanowiłam nie przejmować się tym za bardzo. Ostatecznie byłam u siebie.
W letniej sukience i z fioletowym ręcznikiem wyszłam z pokoju, aby w końcu zjeść pierwsze śniadanie w tym domu.
Czułam się bardzo dziwne, chodząc po posiadłości. To było podobne uczucie do tego, gdy jako mała dziewczynka spałam u koleżanki i balam się iść w nocy do łazienki, żeby nie spotkać po drodze któregoś z członków rodziny.
W kuchni zastałam matkę owiniętą białym, jedwabnym szlafrokiem i w pantoflach oraz jej męża Willa ubranego w garnitur, gotowego do wyjścia do pracy.
William: Dzień dobry, Noah - przywitał się William, który pierwszy mnie zobaczył - Dobrze spałaś?
Jak nigdy, biorąc pod uwagę, że byłam nieprzytomna i głowa peka mi z bólu.
Noah: Bywało lepiej - odpowiedziałam krótko.
Matka podeszła, aby pocałować mnie w policzek.
Noah: Dobrze się bawiłaś z Nickiem i jego znajomymi? - zapytała z nadzieją w głosie
Oj, mamo, jak bardzo się mylisz... Gdybyś wiedziała, kim jest ten twoj przybrany synek...
William: O wilku mowa... - usłyszałam za plecami glos Williama, który właśnie wstawał od stolu. Do kuchni wszedł Nick.
Nick: Jak tam, rodzinka? - powiedział chłodno i podszedł do lodówki.
Raffaella: Jak się wczoraj bawiliście? - matka popatrzyła na niego z zadowoleniem. - Podobał wam się film? - dodała, zwracając się do mnie.
Noah: Jaki? - zaczęłam, ale wtedy Nick zatrzasnął lodówkę i spojrzał na mnie lodowatym wzrokiem.
Nick: Film byl fantastyczny, prawda, Noah? - wpatrywał się we mnie porozumiewawczo.
W tym momencie zdałam sobie sprawę, że mogłabym mu zaszkodzić i to porządnie. Jeśli powiem prawdę, nie wiadomo, co zrobi jego ojciec, nie wspominając już o tym, jakich kłopotów mogłabym mu narobić, gdybym zgłosiła go na policję za picie alkoholu i nakłanianie do tego nieletnich - czyli mnie - za pozwolenie na to, żeby mi podali narkotyki i rzecz jasna, za porzucenie mnie na środku pustej drogi.
Napawałam się władzą, dając mu wzrokiem do zrozumienia, że nie mam zielonego pojęcia o czym mowa.
Noah: Nie pamiętam... - odpowiedziałam, z rozbawieniem obserwując, jak się spina. - Oglądaliśmy Sypiając z wrogiem czy Traffic? - spytałam, mając nadzieję, że go to rozdrażni, ale ku mojemu zaskoczeniu wybuchnął śmiechem.
Uśmiech zniknął z mojej twarzy.
Nick: Chyba raczej Szkolę - uwodzenia odpowiedział, czym mnie bardzo zaskoczył, bo to byl jeden z moich ulubionych filmów. Co ciekawe, opowiada o przybranym rodzeństwie, które nienawidzi się do szpiku kości.
Wbiłam w niego mordercze spojrzenie.
Raffaella: O czym wy mówicie? - spytała moja skonfundowana matka.
Nick & Noah: O niczym - odpowiedzieliśmy chórem, co mnie jesz cze bardziej rozzłościło.
Podeszłam do lodówki, przy której Nicholas stal we władczej pozie, ze skrzyżowanymi na piersi ramionami. Matka przestała na nas zwracać uwagę i zajęła się pożegnaniem z wychodzącym do pracy mężem.
Przez chwilę mierzyliśmy się wzrokiem, ja patrzyłam wyzywająco, on sprawiał wrażenie, że jeszcze nigdy w życiu tak dobrze się nie bawił.
Noah: Przesuniesz się czy nie? - chciałam, żeby pozwolił mi otworzyć lodówkę.
Z rozbawieniem uniósł brwi.
Nick: Słuchaj, Piegusko, chyba ty i ja musimy sobie wyjaśnić kilka kwestii, skoro będziemy musieli żyć pod jednym dachem - stwierdził, nie ruszając się z miejsca.
Patrzyłam na niego chłodno.
Noah: To może tak: gdy do mnie podejdziesz, ja się odsunę gdy cię zobaczę, zignoruje to, a gdy coś powiesz, udam, że nie słyszę. Może być? - zaproponowałam ze sztuczym uśmiechem, przeklinając dzień, w którym go poznałam.
Nick: Zawiesiem się na tym, czy mogę się posunąć - skomentował i uśmiechnął się.
Cholera jasna.
Wciąż usiłowałam odsunąć go od lodówki.
W końcu się ruszył i mogłam wyciągnąć z niej sok pomarańczowy.
Matka z filiżanką kawy w jednej ręce i kolorowym czasopismem w drugiej wyszła z kuchni. Wiedziałam, o co jej chodzi: chciała, żebyśmy się z Nicholasem dobrze dogadywali, żebyśmy się zaprzyjaźnili i żebym jak za sprawą czarodziejskiej różdżki zyskała starszego brata, którego nigdy nie miałam.
Absurd

𝓜𝓸𝓳𝓪 𝓦𝓲𝓷𝓪  (𝓘𝓷𝓼𝓹𝓲𝓻𝓸𝔀𝓪𝓷𝓮)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz