🤍9🤍Nick🤍

372 10 0
                                    

Raffaella: Dziękuję, że to dla mnie robisz. To wiele dla mnie znaczy.
Postarałam się uśmiechnąć.
Noah: Nie ma za co - pozwoliłam się jej uścisnąć. Uświadomiłam sobie, jak bardzo potrzebowałam tego kontaktu, zwłaszcza po wszystkim, co wydarzyło się poprzedniej nocy. Wtuliłam się mocno w mamę i przez chwilę poczułam się jak mała dziewczynka.
************************************************

Musiałem bardzo uważać na Noah. Gdyby mój ojciec dowiedział się, czym się zajmuję, wydarzenia poprzed niej nocy mogły się naprawdę źle skończyć... Martwiłem się, jak uda mi się teraz kontynuować sekretne życie, gdy w domu zamieszkały dwie nowe osoby. Nigdy nie pozwalałem, żeby moje dwa światy się spotykały, bardzo tego pilnowałem.
O tej porze roku zawsze rozgrywały się nielegalne wyścigi na pustyni i zaraz po bankiecie powinienem się na nich znaleźć. To było kosmiczne wydarzenie: głośna muzyka, narkotyki, drogie samochody i wyścigi aż do wschodu słońca albo do przybycia policji, chociaż oni raczej się nie wtrącali, bo te tereny nie należały do nikogo. Dziewczyny szalały, alkohol lał się strumieniami, a adrenalina sprawiała, że można było przeżyć najlepszą noc w życiu... Oczywiście jeśli się akurat nie startowało.
Ekipa Ronniego zawsze ścigała się z nami, zwycięzca, poza pieniędzmi z zakładów, mógł zachować samochód przegranego. Ronnie był groźnym przeciwnikiem, wiedziałem to z pierwszej ręki, i dlatego właśnie wszystkim zależało, żebym na pewno tam był. Miałem z nim coś w rodzaju rozejmu, który można by było zerwać tak łatwo jak cienką nitkę, więc dzisiejszej nocy musiałem być bardzo skupiony, no i oczywiście wygrać wyścig za wszelką cenę.
Należało się upewnić, że Noah nie zamierza się wygadać, dlatego stanąłem przed jej drzwiami, gdy mieliśmy udać się do hotelu, w którym odbywał się bankiet.
Musiałem zapukać trzy razy i czekać prawie minutę, za nim mi otworzyła.
Noah: Czego chcesz? - spytała opryskliwie.
Minąłem ją i wszedłem do pokoju. Zanim mój ojciec się ożenił, to pomieszczenie było do mojej dyspozycji.
Nick: Miałem tu siłownię, wiesz? - podszedłem do łóżka.
Noah: Ojejku... bogatemu chłopczykowi zabrali jego zabawki - zadrwiła. Odwróciłem się, żeby spojrzeć jej w oczy.
Wbiłem w nią przenikliwe spojrzenie, z początku, żeby ją zdenerwować, ale gdy dłużej się jej przyglądałem, w końcu zacząłem po prostu podziwiać jej ciało. Moi kumple mieli rację, była obłędnie atrakcyjna. W naszej obecnej sytuacji nie wiadomo było, czy to dobrze, czy źle. Zastanawia mnie to dlaczego ona tak na mnie działa.
Miała starannie uczesane włosy: elegancki koczek na czubku głowy z wypuszczonymi pojedynczymi kosmykami, które otulały jej twarz i dodawały fryzurze naturalności. To, co mnie zaskoczyło - nie licząc długiej, jasnoniebieskiej sukienki, która sięgała jej do stóp i nie pozostawiała za dużo pola dla wyobraźni - to to, że tym razem była umalowana. Jej skóra była gładka jak jedwab, a oczy wyglądały jak jeziora bez dna. Chociaż nie podobały mi się zbyt mocno umalowane dziewczyny, zwróciłem uwagę na jej rzęsy, a usta... Ta czerwień mogła zgubić każdego faceta z krwi i kości.
Musiałem opanować ten niespodziewany przypływ po żądania, który mnie ogarnął, i rzuciłem pierwszy złośliwy komentarz, jaki przyszedł mi do głowy.
Nick: Odwaliłaś się jak mrówka na święto lasu - powiedziałem i zauważyłem, że ją to zabolało. Poczerwieniała i z oczu poleciały jej iskry.
Noah: Świetnie, masz kolejny powód, żeby trzymać się ode mnie z daleka - odwróciła się do mnie tyłem i sięgnęła po naszyjnik leżący na szafce nocnej. Zobaczyłem jej odsłonięte plecy i materiał sukienki opływający je jak wodospad.
Bezwiednie zbliżyłem się do niej. Moje palce chciały sprawdzić, czy jej skóra jest tak gładka, jak wygląda...
Noah: Co robisz? - spytała, gdy zorientowała się, że stoję tuż za nią. Odwróciła się.
Gdy zobaczyłem z bliska jej twarz, mogłem się przekonać, że nie było na niej widać ani jednego piega.
Wziąłem naszyjnik z jej rąk i uniosłem go w górę, żeby uwierzyła, że moim zamiarem było wyłącznie pomóc jej go założyć.
Spojrzała na mnie nieufnie.
Nick: No, siostrzyczka, myślisz, że jestem aż tak zły? - spytałem ją. Siebie natomiast spytałem, co ja właściwie wyprawiam.
Noah: Jeszcze gorszy - odpowiedziała i zabrała mi naszyjnik. Musnęła przy tym palcami moją dłoń, a ja poczułem, że dostaję gęsiej skórki.
Szlag!
Odsunąłem się, poirytowany emocjami, które we mnie wywołała... Wzbierało we mnie pożądanie i było to absolutnie frustrujące, biorąc pod uwagę, że nie wolno mi jej było dotknąć ani na nią patrzeć.
Co się ze mną dzieje?
Nick: Przyszedłem się upewnić, że nie rozwiąże ci się język dziś wieczorem - obserwowałem, jak sama zakłada naszyjnik, i podziwiałem jej zręczność.
Noah: Na jaki temat? - udała głupią.
Zrobiłem krok w jej stronę i uderzył mnie słodki zapach jej perfum.
Nick: Wiesz dobrze, że mam coś do załatwienia dzisiejszej nocy, i nie chciałbym, żeby jakiś zręczny komentarz wymsk- nął ci się w momencie, gdy powiem ojcu, że muszę już iść.
Noah: Bo musisz pracować nad jakąś sprawą, mam rację.
Uśmiechnąłem się z zadowoleniem.
Nick: Zrozumiałaś, no cudownie. Do zobaczenia, siostrzyczko.
Noah: Nie tak szybko, Nicholas - odezwała się za moimi plecami. Zatrzymałem się w połowie drogi do drzwi i zacisnąłem zęby, bo gdy wypowiedziała głośno moje imię, poczułem lekkie łaskotanie w żołądku. - Co ja będę z tego miała?
Odwróciłem się. Uśmieszek satysfakcji nadawał jej ustom kształt serduszka.
Nick: To, że nie włożę żadnego wysiłku w zatruwanie ci życia.
Noah sprawnie uniosła jedną brew.
Noah: Nie wiem, jak miałbyś to zrobić.
Zrobiłem krok w jej kierunku.
Nick: Uwierz mi, nie chcesz się dowiedzieć.
Wytrzymała moje spojrzenie bez mrugnięcia.
Noah: Jeżeli wyjdziesz z przyjęcia, to masz zabrać mnie ze sobą. Nie mam najmniejszej ochoty spędzić pół nocy na bankiecie, na którym nikogo nie znam i który mnie ani trochę nie interesuje.
Nick: Przykro mi, Piegusko, ale jak możesz się domyślać, nie nadaję się na taksówkarza - pokazałem wzrokiem na swój elegancki strój.
Noah: To lepiej wymyśl jakąś wymówkę dla nas obojga, bo nie zamierzam odgrywać idealnej córeczki, podczas gdy ty pojedziesz sobie na nielegalne wyścigi.
Cholera, ta jej paplanina doprowadzała mnie do szału.
Nick: W porządku, może coś wymyślę - odpowiedziałem tylko po to, żeby ją uspokoić. Kiedy będę wychodził, nawet się nie zorientuje.
Noah zmarszczyła czoło i wbiła we mnie błękitne oczy.
Noah: Niesamowite, jak udaje ci się wszystkich oszukiwać... Moja matka opisywała cię jako idealnego syna, wiesz o tym?
Nick: Jestem idealny w wielu aspektach, kochanie - zapewniłem ją, czerpiąc pewną przyjemność z tej rozmowy. Przekomarzanie się z tą dziewczyną było ekscytujące. - Pokażę ci, jak będziesz chciała.
Noah przewróciła oczami i spojrzała na mnie z wyższością. Zwykle nie mogłem opędzić się od dziewczyn, wystarczyło raz na nie spojrzeć, żeby zaczynały się kleić i szukać okazji, by sprawić mi przyjemność. Cieszyłem się pewną reputacją, kobiety mnie szanowały i uwielbiały jednocześnie. Ja je zaspokajałem, a one zostawiały mi swobodę. Zawsze tak było, odkąd w wieku czternastu lat odkryłem, co kobiety są w stanie zrobić, gdy ma się piękną twarz ¡ atrakcyjne ciało. I nagle pojawiła się Noah, która rzucała mi wyzwanie za wyzwaniem i w ogóle nie peszyła jej moja obecność.
Noah: To mówisz dziewczynom, żeby zaciągnąć je do łóżka? - spytała wyniośle. - Na mnie to nie zadziała, więc możesz już sobie darować starania - dodała. Gdy zrozumiałem, o czym mówi, poczułem krępujące napięcie.
Nagle wyobraziłem sobie, że zrywam z niej tę sukienkę i robię z nią te wszystkie rzeczy, od których kobiety tracą rozum... Zabawnie byłoby doprowadzić Noah do szaleństwa, tak że wykrzykiwałaby moje imię bez przerwy...
O szlag!
Nick: O to się nie martw, interesują mnie kobiety, nie smarkule z warkoczykami i piegami.
Noah: Nie noszę warkoczyków, debilu.
Zaśmiałem się, próbując odzyskać luz. Cholera, teraz chciałbym zobaczyć ją w warkoczykach.
Nick:  Dobra, zdaje się, że mamy umowę - stwierdziłem, żeby móc już się stamtąd ulotnić.
Noah zaśmiała się szyderczo.
Noah: Jeśli uważasz, że twoje rozkazy są dla nas umową...
Nick: Czyli zrozumiałaś, świetnie. Do widzenia, siostrzyczko.
Odpowiedziała mi tylko lodowatym spojrzeniem, ale wyszedłem, nie oglądając się za siebie. Gdy znalazłem się na korytarzu, oparłem się o ścianę. Cholera jasna, nigdy nie zachowywałem się w ten sposób. Czułem się... bezbronny jak jakiś trzynastolatek...
Otrząsnąłem się z tego uczucia i wyciągnąłem telefon.

Otrząsnąłem się z tego uczucia i wyciągnąłem telefon

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Potem skierowałem się w stronę schodów. Musiałem jakoś odreagować, zanim zacznie się ta długa noc, a spotkanie z Anną było do tego najlepsze.

Time skip
Dwadzieścia minut później stanąłem przed jej drzwiami Anna stanowiła doskonałą wymówkę na dzisiejszy wieczór. Była córką jednego z najważniejszych bankierów w Los Angeles, a nasi ojcowie znali się ze studiów. Przeżywałem katusze, gdy dorastaliśmy i Anna stawała się kobietą, a ja byłem szczeniakiem na jej łasce i niełasce, który nie miał pojęcia, jak postępuje się z kobietami.
Uczyliśmy się nawzajem i dobrze wiedzieliśmy, co nam się w sobie nawzajem podoba. Anna nigdy nie wymagała ode mnie żadnych wyjaśnień ani mnie nie sprawdzała.
Dlatego kiedy otworzyła mi drzwi, pociągnąłem ją od razu do sypialni.
Ana: Czego chcesz? - spytała, gdy zamknąłem drzwi na klucz i wziąłem ją w ramiona.
Nick: Przelecieć cię, a co? - odpowiedziałem, popychając ją na łóżko.
Anna uśmiechnęła się i zaczęła prowokująco podciągać sukienkę. W odróżnieniu od Noah miał rozpuszczone włosy i sukienkę tak krótką, że właściwie nie trzeba było jej wiele podciągać, żebym trafił tam, gdzie chciałem.
Ana: Spóźnimy się - zbliżyła twarz do mojej i pocałowała mnie w usta.
Nick: Wiesz, że mam to w dupie - odpowiedziałem

Time skip
Pętnaście minut później poprawiałem krawat, paląc papierosa na balkonie Anny.
Ona zaraz zjawiła się obok ze świeżo przeczesanymi włosami i ustami opuchniętymi od naszych pocałunków.
Ana: Jak wyglądam? - spytała, przyklejając się do mnie wyzywająco.
Przyjrzałem się jej uważnie. Była ładna i miała niezłe ciało. Jej włosy były ciemnobrązowe, podobnie jak oczy... Zawsze się dziwiłem, czemu Anna nie ma prawdziwego chłopaka, była wystarczająco ładna, żeby zdobyć każdego, a tymczasem... traciła czas z kimś takim jak ja.
Nick: Świetnie - odpowiedziałem, robiąc krok w tył. Potrzebowałem chwili spokoju, chciałem dopalić papierosa i przygotować się mentalnie na nadchodzącą noc.
Ana: Stresujesz się Ronniem? - oparła się o barierkę i patrzyła na mnie z dystansu. Anna dobrze wiedziała, kiedy potrzebuję przestrzeni i trzeba mnie zostawić samego. Właśnie dlatego zawsze do niej wracałem.
Zaciągnąłem się papierosem i wypuściłem spokojnie dym.
Nick: Nie, jestem zestresowany - oznajmilem. - ,,Poirytowany" to byłoby odpowiednie słowo.
Patrzyła na mnie z zaciekawieniem.
Ana: Twoja macocha? - spytala. Anna byla na bieżąco z sytuację w moim domu. Wiedziała o nowej żonie ojca i o tym,  jak źle znosiłem ten układ, choć starałem się to ukrywać.
Nick: Jej córka - wycedziłem, gasząc papierosa butem.
Uniosła brwi z zaciekawieniem.
Nick: Ona nie ma pojęcia, kim jestem i co mogę zrobić - wjaśniłem.
Ana: Chciałbyś, żebym jej to wyjaśniła? - zaproponowała. Wizja Anny konfrontującej się z Noah wywołała u mnie wybuch śmiechu, ale też dziwną złość.
Nick: Nie. Chcę tylko, żeby trzymała buzię na kłódkę i nie wtykała nosa w moje sprawy - zapewniłem Annę.
Przytaknęła i się uśmiechnęła.
Ana: Nie chcesz sprowadzić jej na złą drogę? - stwierdziła i przez krótką chwilę poczułem ekscytację tym pomysłem.
Nick: Raczej chciałbym skierować ją w przeciwnym kierunku. Nie potrzebuję więcej takich problemów jak wczoraj - wyjaśniłem.
Wiatr uniósł włosy Anny i odsłonił jej szyję. Podszedłem do niej i delikatnie założyłem jej włosy za ucho. Nagle mój umysł zaczął szukać czegoś, czego tam nie było: tatuażu. Nie było tam tatuażu z węzłem, który w tym momencie chciałem pocałować.
Odsunąłem się, zostawiając ją z nadzieją na więcej.
Nick: Chodźmy - ruszyłem w stronę drzwi. - Spóźnimy się.
Ana: Myślałam, że masz to w dupie - powiedziała nieco obrażona Anna.
Nick: Bo to prawda - odrzekłem, ale nie byłem pewien, o czym właściwie mówię.

𝓜𝓸𝓳𝓪 𝓦𝓲𝓷𝓪  (𝓘𝓷𝓼𝓹𝓲𝓻𝓸𝔀𝓪𝓷𝓮)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz