IV.

4.5K 229 64
                                    




24.09.2023r.

–I jak się z tym czułaś? – Zapytała zapisując coś w niewielkim notatniku, a mnie coraz bardziej irytowała nieznajomość treści tych zapisków.

  Obmyślałam logiczną odpowiedź na jej pytanie jednocześnie dochodząc do wniosku, że pozbawione zostało sensu. Opowiedziałam o osobliwych metodach wychowawczych ojca i o ranach zostawianych na mym ciele za najdrobniejsze przewinienia. Jak niby miałam się z tym czuć? Rewelacyjnie?

–Słabo. – Odparłam, a gdy kobieta milczała jeszcze przez dłuższą chwilę, zrozumiałam że odpowiedź nie była wystarczająca. – Przede wszystkim czułam, że jestem traktowana niesprawiedliwie, i że wszystko, co robię może zostać potraktowane przez ojca, jak przewinienie wymagające kary.

–A twoja mama? Chciałabyś o niej wspomnieć? – Mimo sympatii i spokoju dochodzącego z jej głosu, niebywale trudno siedziało mi się na tym zielonym fotelu, a sesja terapeutyczna trwała dopiero od dwudziestu minut. Już miałam szczerą ochotę wyjść i działo się tak za każdym razem, gdy tematy zaczynały stawać się niewygodne. W jakim celu miałabym podejmować się terapii jednocześnie nie chcąc wyjawiać na niej zakorzenionych głęboko w głowie traum? Przecież o to w tym chodziło. 

   Do uroczej, drobnej Francuzki biegle mówiącej po angielsku uczęszczałam już od półtorej roku. Z przerwami, częstymi na początku odwołaniami spotkań i z wieloma wylanymi łzami, by zmusić własne ciało do pojawienia się tam. W jej przytulnym gabinecie pachnącym wanilią, idealnym do opowiedzenia niezbyt kolorowej historii z życia.

–Mama zazwyczaj stawała po mojej stronie, ale nie mam do niej żalu. Po czasie zrozumiałam, że także była stłamszona i sterroryzowana jego osobą. Obroniła mnie przed nim tylko raz.

...i zapłaciła za to swoim życiem.

–Chciałabyś to rozwinąć? W jakich okolicznościach cię przed nim obroniła?

  Dłuższą chwilę rozmyślałam nad tym, czy nagiąć prawdę, czy wyjawić ją w całości nie dbając o konsekwencję. Studiująca psychologię Elena wielokrotnie informowała mnie o etyce pracy w jej przyszłym zawodzie i z tego, co zrozumiałam zgłoszenie czegoś do służb wyższych odbywa się tylko wtedy, gdy zdrowie lub życie pacjenta jest zagrożone. Moje nie było. Już nie.

–Chciał zrobić mi krzywdę, a ona zabiła ludzi pomagających mu w tym. Dzięki temu zdążyłam uciec. Ona zginęła. – Odpowiedziałam chłodno, a w piwnych oczach terapeutki pojawiło się coś w rodzaju zszokowania, które za wszelką cenę próbowała stłamsić.

–Jak zniosłaś jej śmierć? – Spytała znów zaciekle notując coś w zeszycie.

–Nijak. W dzień pogrzebu przyleciałam do Nicei, by rozpocząć nowe życie. Nie miałam nawet okazji, by stanąć przed jej grobem i podziękować za ratunek.

–A twój tata? Jakiś czas temu mówiłaś o tym, że również umarł.

–Został zabity. – Poprawiłam ją natychmiast.

–Wiesz przez kogo? – Zapytała, więc pokiwałam głową wiedząc już, o czym pomówimy za chwilę. Zawsze, absolutnie zawsze każde spotkanie sprowadzało się do tego, a ja nie umiałam uniknąć takowego biegu wydarzeń.

–Przez chłopaka, o którym opowiadałam pani już wiele razy. – Uśmiechnęłam się głupawo dostrzegając zadziwienie malujące się na jej twarzy. Wiem, że kobieta nigdy nie przyznałaby mi tego wprost, ale coś podpowiadało mi, że nieskromnie to ja byłam jej najcięższym przypadkiem.

–Przez Finniana Trovato? – Znów przytaknęłam głową, a ona w odpowiedzi uczyniła to samo zaciskając przy tym usta. – Dowiedziałaś się o tym od niego?

Senza Fine IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz