VII.

4K 232 51
                                    

05.04.2021r.

—Wtedy zagrał „Lose Yourself" i darłam się tak głośno że ludzie w rzędzie przed nami patrzyli na mnie, jak na jakiegoś oszołoma. — Kontynuowałam opowieść z nadal słyszalną chrypą w głosie, która była dobitnym dowodem na udany koncert. — Matko, on nawet przy pięćdziesiątce jest najseksowniejszym człowiekiem na ziemi. — Dodałam prezentując koleżankom setki fotografii i filmików z tak znaczącego dla mnie wydarzenia.

—Z tym najseksowniejszym to bym nie przesadzała, ale muzykę robi dobrą, to fakt. — Olive poklepała mnie po ramieniu, gdy z natchnieniem wertowałam w poszukiwaniu najlepszych zdjęć.

—Aria wolisz Spaghetti, czy Penne? — Odwróciłam głowę spoglądając na stojącą przy szafce Polly z przezroczystymi opakowaniami w obu dłoniach.

—Penne, zdecydowanie.

—Dobra. — Jak za rozkazem odstawiła pakunek z makaronowymi nitkami z powrotem na półkę i zajęła się wrzucaniem do wody moich ukochanych rurek. — Trochę się stresuję robieniem takiego dania dla Włoszki.

—Nie masz czym, naprawdę. Zjem wszystko.

—Na pewno nie będzie lepsze, niż to, co gotował ten twój słynny kucharz, ale wierz mi, dam z siebie sto procent. 

  Uśmiechnęłam się na wzmiankę o Lawrensie. Z kuchennym mistrzem miałam okazję rozmawiać parę dni wcześniej przez telefon i wypytać przy okazji o wszystko, co dzieje się w domu po mojej ucieczce.

  Unikał konkretów, ale jasno i klarownie sugerował między słowami, że ojcu nie wiedzie się najlepiej. Nie miałam pojęcia, jak dokładniej to sobie zobrazować, ale żyłam nadzieją, że Valerio Pastorini w końcu zaczyna spłacać własny dług i po mału dochodzi do niego, kim jest i kim od zawsze był. Dokładnie tego mu życzyłam.

—Już stąd czuję, jak ładnie pachnie. — Zerknęłam na sporządzany przez nią sos ze szparagów, który przyjemnie bulgotał  w garnku. — Idę do toalety. Zaraz wracam. — Podniosłam się z krzesła zostawiając komórkę na marmurowym blacie i opuściłam kuchnię kierując się w stronę korytarza.

  Mieszkanie bliźniaczek i ich brata było całkiem przytulne, choć przesyt pstrokatych bibelotów umiejscowionych dosłownie w każdym kącie momentami przyprawiał mnie o dreszcze.

—Aria, spytaj po drodze Ronniego, czy zje z nami!

  Zmarszczyłam brwi zatrzymując się przed drzwiami do łazienki i spojrzałam na sąsiednią framugę, tą należącą do wejścia pokoju Ronalda.

—A on tego nie słyszy?

—Pewnie ma słuchawki! — Odkrzyknęła Olive.

—Muszę? — Westchnęłam ze zrezygnowaniem o podłożu nie do końca dla mnie zrozumiałym.

—Przecież nie gryzie! On tylko wygląda, jak gryzoń! Nas się nie posłucha, bo rozjebałyśmy mu przypadkiem PlayStation! — Odpowiedziała, by po sekundzie parsknąć cichym śmiechem.

  Niechętnie spełniłam potrzebę fizjologiczną, by następnie równie niechętnie  zapukać do pomieszczenia, z którego Ronnie nie wynurzył się ani razu od mojego przyjścia, a siedziałam w ich mieszkaniu  od zakończenia zajęć na uczelni, więc wychodziłyby już ponad trzy godziny. Zerowa odpowiedź utwierdziła mnie w przekonaniu, że najprawdopodobniej słuchał muzyki, lub spał. Niepewnym ruchem nacisnęłam klamkę i uchyliłam drzwi rzeczywiście zastając w środku Ronniego z czarnymi, nausznymi słuchawkami na głowie.

  Siedział na parapecie przy otwartym oknie, a w jego dłoni tkwił blant, którego zapach prędko dotarł do mych nozdrzy. Zaskakujące, że nie poczułyśmy nic wcześniej. Wstąpiłam do środka zwracając tym na siebie jego uwagę i przejechałam wzrokiem po wnętrzu pokoju.

Senza Fine IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz