Układanka, choć nigdy nie była możliwa do ułożenia, wtedy została pokryta żrącą substancją niwelując już całkiem szansę na jakąkolwiek zdatność do użytku. Zdawało się to nierealne, ale wszystko pogmatwało się jeszcze mocniej, dobitniej.
—Aurora musiałaś się pomylić. Doskonale rozpoznaję jego twarz. To Ernest. — Siliłam się na spokojny ton pomimo trzymającego mnie kurczowo poczucia tonięcia.
Niegdyś wzbraniałam się przed brodzeniem w toksycznej wodzie, które samo w sobie stanowiło dla mnie najgorszą mękę, a teraz... teraz zanurzyłam się w tej wodzie po samą głowę. Zaczęłam tonąć, a co gorsza jedyne osoby mające sprawczość, by mnie ocalić, topiły się razem ze mną.
—Zobacz sobie. — Wystawiła mi przed twarz telefon, a do jej oczu momentalnie napłynęła cała horda łez. — On nigdy nie lubił zdjęć, ale parę razy zrobiłam im ukradkiem, jak uroczo wyglądali. No przecież to jest on!
Miała rację. Wizerunek sfotografowanego przez nią chłopaka pokrywał się ze zdjęciem Milo, jednak to nadal było studnią bez dna.
—Sof przecież przesyłała mi ich fotki z wakacji. Jakim cudem nigdy go nie rozpoznałam? — Rzuciłam w eter nie oczekując nawet żadnej, konkretnej odpowiedzi. Zdecydowałam się wejść w konwersację z nieżyjącą przyjaciółką i przedrzeć się do odmętów nadsyłanych sobie nawzajem zdjęć, żenujących memów i obrazków zabawnych zwierząt. Wreszcie udało mi się znaleźć kilka fotografii z ich wyjazdów z Luigim. — No tak. — Dodałam zaciskając palce na silikonowej obudowie telefonu. — Sof mówiła, że jej chłopak jest nieśmiały.
Owszem, przesyłała mi zdjęcia przedstawiające ich związek, jednak jego głowa zaskakująco zawsze skierowana była tyłem do aparatu. Ewentualnie całował Sofie w policzek zasłaniając swój profil ręką, co dotychczas nie wydawało mi się aż tak niepokojące.
—Czyli Ernest i Luigi to ta sama osoba? Jakim kurwa mać cudem? — Spytał Gabriel pocieszająco obejmując zanoszącą się płaczem Aurorę.
—Chodźmy do salonu. — Zarządził Finnian odzywając się po raz pierwszy od dłuższej chwili. Bladość jego cery i zamglenie w oczach utwierdzały mnie w przekonaniu, że tym razem naprawdę wpadliśmy do czarnej dziury. — Chcecie coś pić?
—Ja wodę. — Odpowiedziała Elena siadając na kanapie i posyłając gospodarzowi wdzięczne spojrzenie. Ten skinął głową i udał się do kuchni, by po chwili wrócić z dwoma butelkami cieczy i siedmioma szklankami dla każdego.
—Nic nie rozumiem. Naprawdę nic. — Głośny szloch Aurory rozległ się w pomieszczeniu. Bezradnie opuściła głowę w dół przykrywając ją drżącymi dłońmi, a mi ten widok bezapelacyjnie łamał serce.
—My... ja i Milo nie do końca jesteśmy w temacie. Ten cały Ernest był twoim lokajem, tak Aria? — Clayton zwrócił się w moją stronę z zapytaniem.
—Tak. — Odparłam nalewając sobie wody. — W pewnym momencie byliśmy nawet całkiem blisko, jako znajomi. Dopiero chwilę przed wyjazdem dowiedziałam się, że cały czas spiskował przeciwko mnie i pracował dla mojego ojca. Mówił mu o wszystkim. — Wydusiłam z siebie na jednym tchu. — Gdy widzieliśmy się po raz ostatni błagał o moje wybaczenie, dlatego nie potrafię tego zrozumieć. Jaki mógł mieć cel zbliżając się do Sofie i zostając jej chłopakiem na ponad dwa lata? — Myślałam na głos mając nadzieję, że może dzięki temu głowa przestanie mi pękać w szwach, ale niestety na próżno.
—Nie wiem. — Westchnął Milo nerwowo przejeżdżając ręką po swoich czarnych, dobieranych warkoczykach. — Może naprawdę ją kochał? Skoro poznali się na odwyku, może było mu za to wstyd i postanowił zmienić tożsamość, by nie wiem... rodzina się nie dowiedziała?
CZYTASZ
Senza Fine II
Storie d'amoreHistoria Ariadny Pastorini nie mogłaby się zakończyć jedynie teatralną ucieczką i ułożeniem sobie dalszego, spokojnego życia w Nicei. Choć szczerze wierzyła, że tak właśnie się stanie, a wszystkie jej problemy znikną wraz z wylotem ze znienawidzonej...