26.09.2023r.
Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, żywe kolory na nowo zmieniły się w ciemną, głuchą szarość. Ludzkie twarze możliwe, że tylko w moich oczach, ale znów były ponure. Smętne, smutne, jakby każdy wiedział, co się wydarzyło.
Znów tam byłam. Mimo obietnic składanych samej sobie, wróciłam do miasta Palermo, stolicy Sycylii, lub innymi słowami do najbardziej znienawidzonego mi miejsca na całej kuli ziemskiej.
Wszystko musiało się zjebać, a gdy runęła tylko jedna rzecz, wraz z nią poleciała cała reszta niszcząc absolutnie wszystko, co budowałam latami.
—Ari. — Wtopiła się w moje ramiona łapiąc nierówny oddech, który po chwili zmienił się w odgłosy cichego szlochu. — Nie wierzę, że tu jesteś.
—Ja też w to nie wierzę. — Oparłam brodę na jej głowie i również zaniosłam się płaczem, mimo pewności, że zeszłej nocy wylałam z siebie już całe pokłady łez. — Tak samo, jak w to, że przyleciałam tu w takich okolicznościach El. — Dodałam. — Nie wierzę, że... jej nie ma.
—Gabi czeka w domu. Robi dla ciebie kolację powitalną. — Odsunęła się ode mnie ocierając mokre, napuchnięte oczy.
Miałam ochotę zawyć jeszcze głośniej, gdy krajobraz dookoła był tym samym sprzed dwóch lat. Ten sam parking na lotnisku, jeszcze większa rozpacz w jej oczach i jeszcze większy mrok panujący nad nami.
—Nie trzeba było. — Wymamrotałam wkładając walizkę do samochodu przyjaciółki, śnieżnobiałego Dodge'a, za którego zakup zdążyłam już ją skarcić dziesięciokrotnie podczas rozmów telefonicznych. Wybrała Muscle car jeżdżąc, jak pirat drogowy i najbardziej nieokiełznana osoba, jaką znałam, a auto z taką mocą pod jej panowaniem mogło przynieść zgubę nie tylko krawężnikom, karoseriom innych samochodów, ale i wszystkim ludziom w pobliżu. — Nic się nie zmieniło. — Po zajęciu miejsca pasażera i ruszeniu z parkingu rzuciłam okiem na malujący się za szybą obraz ciemniejącego już miasta.
W głowie, jak mantrę powtarzałam, że to tylko 4 dni. Tylko 4 dni, a wrócę do Nicei, by rozpocząć czwarty już rok studiów. Może nie byłoby to tak druzgocące, gdyby nie cel mojego pobytu w miejscu, z którego próbowałam uciec lwią część swojego życia.
—Z pozoru. Tak naprawdę zmieniło się wszystko. — Uśmiechnęła się smutno ukazując mi tak przybitą wersję siebie, jakiej nie widziałam już od dawna. — Jej śmierć zmieniła wszystko. — Do gardła podeszła mi wielka gula, a do oczu znów napłynęły gorzkie łzy.
Wtem w głowie zrodziło się pytanie, na które odpowiedź jednocześnie pragnęłam, a zarazem nie chciałam poznać.
—A on... nie wiesz, jak się trzyma?
Obopólne milczenie zawładnęło wnętrzem pojazdu, a jedynym, co wydawało z siebie jakikolwiek dźwięk był głośny warkot silnika. Pytanie o jego samopoczucie po śmierci przyjaciółki było najpodlejszym, na co było mnie stać po dosłownym życzeniu mu, by ta przedawkowała. Ale Elena nie znała tej historii i nigdy nie miała jej poznać.
—Nie chce się z nikim widzieć z tego, co mi wiadomo. Wiesz, Gabriel od jakiegoś czasu kumpluje się z Tonio, mówiłam ci o tym. — Pokiwałam głową czekając niecierpliwie na dalszą część jej wypowiedzi. — Mówił Gabiemu, że jest załamany, bo chciałby jakoś go wesprzeć, ale on na to nie pozwala, zresztą przecież Sof była też bliską koleżanką Antonio. Nie dość, że jemu jest ciężko, to musi jeszcze skakać wokół przyjaciela, który zamknął się na wszystko i wszystkich. — Wydusiła z siebie na jednym tchu, a ja zacisnęłam szczękę nie będąc szczególnie zaskoczona tymi słowami.
CZYTASZ
Senza Fine II
RomanceHistoria Ariadny Pastorini nie mogłaby się zakończyć jedynie teatralną ucieczką i ułożeniem sobie dalszego, spokojnego życia w Nicei. Choć szczerze wierzyła, że tak właśnie się stanie, a wszystkie jej problemy znikną wraz z wylotem ze znienawidzonej...