Rozdział 37

936 120 27
                                    

Neil

Nie istniała kobieta piękniejsza od Olivii Holm. Przesuwałem wzrok po jej nagim ciele, zachwycając się każdym milimetrem gładkiej skóry, każdym kształtem, każdym znamieniem. Miałem wrażenie, że została stworzona przez niesamowicie precyzyjnego artystę, który znał moje najskrytsze pragnienia. Olivia była dziełem sztuki, boginią. Chciałem ją czcić, bo na to zasługiwała.
Przesunąłem dłoń po jej lewym boku. Czułem, jak drży pod moimi palcami, napina i rozluźnia mięśnie brzucha. Nie mogła się ruszyć, ale wątpiłem, by czuła się bardziej bezbronna ode mnie. Olivię ograniczały kajdanki i przepaska na oczy, ja zaś zostałem otumaniony. Nie byłem w stanie zapanować nad uzależnieniem od Holm, marzyłem o tym, by dać tej kobiecie wszystko. Cały świat powinien paść do jej stóp.
– Neil – wyszeptała, gdy cofnąłem rękę. Brzmiała na tak zdezorientowaną, że nie mogłem się nie uśmiechnąć.
Uniosła głowę, kajdanki zabrzęczały. Słyszałem, jak ciężko oddychała i niemalże czułem jej strach wymieszany z ekscytacją. Było tyle rzeczy, które planowałem zrobić, że nie wiedziałem, od czego zacząć. Niby nie pierwszy raz pozbawiłem Olivię możliwości ucieczki, jednak pierwszy raz leżała przede mną rozebrana, podniecona i chętna na doświadczenie czegoś nowego.
Mój wzrok przemknął po jej smukłej talii, pełnych piersiach i zatrzymał się na rozchylonych ustach. Nie mogłem dłużej czekać, zawisłem nad Olivią i złączyłem nasze wargi w zachłannym pocałunku. Chciałem, by zabrakło jej powietrza, by nie była w stanie oddychać i myśleć o czymkolwiek innym, niż o tym, że nasze języki się o siebie ocierają. Próbowałem zawładnąć nad kobietą tak mocno, jak ona zawładnęła nade mną.
Przeniosłem wargi na szyję Olivii. Odchyliła głowę, wydając przy tym jęk przepełniony słodką rozkoszą. Nie wiedziała jeszcze, że prawdziwą przyjemność poczuje dopiero, gdy ta zacznie kontrastować z bólem.
Wysunąłem język i przejechałem nim wokół jednego sutka, a następnie ująłem go w usta. Ciało Oli zesztywniało, znów poruszyła rękami, które – tak jak ostatnim razem – pozostały w tej samej pozycji. Kajdanki skutecznie pilnowały, by nie mogła ich opuścić. To w całej zabawie było właśnie najlepsze... Cóż, przynajmniej z mojej perspektywy.
Wypuściłem twardy sutek spomiędzy warg i spojrzałem na Olivię. Liczyłem na reakcję pełną niezadowolenia i to właśnie dostałem. Oli westchnęła z frustracją i złością, domagając się jeszcze więcej, a ja wręcz zapłonąłem na ten uroczy, gniewny dźwięk.
Słodka Holm.
Odgarnąłem kilka pasemek, które w przypływie tej krótkotrwałej irytacji opadły kobiecie na twarzy i pochyliłem się w kierunku ucha, następnie delikatnie je przygryzając. Olivia znów głośno sapnęła, jej dezorientacja była wręcz namacalna, podobało mi się to, jak próbowała nadążyć za moimi ruchami, ale marnie jej to wychodziło.
– Jesteś pewna, że tego chcesz? – wymruczałem, po czym uniosłem kąciki ust, zauważywszy, że sam mój szept wywołał na ciele Olivii gęsią skórkę.
Musiałem o to zapytać. Sytuacja z Tadasem niesamowicie mnie przybiła i choć ostatecznie wszystko skończyło się dobrze, a Oli uniknęła gwałtu, ciężar niepokoju wciąż siedział na moich spiętych ramionach. Miałem wątpliwości, czy powinniśmy uprawiać seks po czymś takim... a zwłaszcza seks przeplatany bólem.
– Neil – Olivia starała się obrócić twarz w moją stronę, lecz nie miała bladego pojęcia, gdzie dokładnie się znajdowałem. – To co było, już się nie odstanie. – Powtórzyła moje własne słowa. – Ty radzisz sobie z bolesnymi wspomnieniami po swojemu, a ja po swojemu.
Podrapałem się po brodzie.
– Więc to ucieczka? – zapytałem.
– Każdy z nas przed czymś ucieka, czyż nie? Uważam, że właśnie tym jest Malbat. Schronieniem dla zagubionych, wiecznie uciekających dusz. Naszą kryjówką i prawdziwym domem.
Jakby głębiej się nad tym zastanowić, Olivia miała rację. Nie chciałem jednak mówić tego na głos.
– Sam nie wiem – odchrząknąłem. – Nie jestem przekonany, czy...
– Czy dam radę?
Przechyliłem głowę na bok, a moje usta mimowolnie uformowały lekki uśmiech.
– Tak. – przyznałem szczerze.
Olivia wystawiła koniuszek języka i przesunęła go po swojej idealnej, dolnej wardze.
– Nie sprawdzimy tego, jeżeli nie weźmiesz się do roboty.
Tyle wystarczyło, bym zrozumiał, że da radę. Moje wszystkie obawy i wątpliwości zniknęły, a na ich miejscu pojawiła się zwierzęca żądza, nad którą w oka mgnieniu straciłem kontrolę. I tak panowałem nad sobą wystarczająco długo, w zasadzie mógłbym to uznać za swój życiowy rekord.
Moje zęby zatopiły się w skórze Oli. Przygryzłem szyję kobiety, jednocześnie przenosząc dłonie na jej uda. Po chwili rozsunąłem je zdecydowanym ruchem i umościłem się pomiędzy nimi, skupiając uwagę na miejscu, o którym myślałem od momentu zdarcia z Olivii ubrań. Bez uprzedzenia przyłożyłem czubek języka do łechtaczki, wyrywając z gardła Oli kolejne odgłosy pożądania.
Wypchnęła biodra, by być jeszcze bliżej mojej głowy. Podobało mi się, że błagała mnie bez użycia słów i desperacko walczyła o każdy dotyk. Mogłem tylko przypuszczać, jak bardzo była zniecierpliwiona.
Nie spieszyłem się, gdy naznaczałem wewnętrzną stronę ud pocałunkami, od czasu do czasu przenosząc usta na pachwiny.
Olivia chłonęła wszystko, co jej ofiarowałem, miotała się i próbowała zmieniać pozycję, ale za każdym razem, gdy przesuwała ciało po prześcieradle, łapałem ją za biodra i ustawiałem w sposób, który mi odpowiadał. Raz dawałem jej więcej luzu, innym razem pilnowałem, by w ogóle nie mogła poruszyć nogami. Można by to uznać za dość egoistyczne, gdyby nie fakt, że Olivia stawała się coraz bardziej mokra. Czułem, jak jej cipka pulsuje pod moimi palcami i językiem, nawet kiedy zwalniałem, by nie doprowadzić Olivii do orgazmu, drżała od gorącego powietrza, które wydychałem prosto w jej najwrażliwsze miejsce.
Napięła ciało, wygięła plecy w łuk i wcisnęła tył głowy w materac. Była coraz bliżej szczytu – balansowała na krawędzi urwiska, oddychała szybko i płytko, zaciskała palce u stóp i bezsensownie próbowała złączyć uda. Zassałem cipkę na tyle mocno, by przenieść Olivię do krainy bolesnej rozkoszy, lecz równocześnie na tyle delikatnie, by nie osiągnęła spełnienia.
Kolejny jęk frustracji dotarł do moich uszu. Uśmiechnąłem się na ten piękny dźwięk, lecz bynajmniej nie dlatego, że czekałem aż kobietą wstrząsną pierwsze dreszcze nadciągającego orgazmu... Nie, po prostu wiedziałem, że czas przestać.
Cholernie żałowałem, że Olivia miała na sobie czarną opaskę na oczy, bo gdy tylko odsunąłem się od jej rozgrzanego, ociekającego sokami wejścia, zapragnąłem zobaczyć mordercze spojrzenie, którym na bank mnie raczyła.
– Neil – syknęła. Zadzierała głowę, dyszała i szarpała nadgarstkami, jakby naiwnie sądziła, że da radę rozerwać więżący ją metal.
De głupiutkie i daremne starania wyswobodzenia się z kajdanek skwitowałem krótkim, złośliwym śmiechem. Uwielbiałem obserwować, jak jej ciało reagowało na niemoc, adrenalinę i strach. Wiła się wskutek odczuwanej błogości i kuliła w sobie na myśl o tym, co zaraz nastąpi.
– Coś ci się nie podoba, Holm?
Olivia zacisnęła zęby na dolnej wardze. Dałbym sobie rękę uciąć, że walczyła z własnym językiem, chcąc powstrzymać go przed wypowiedzeniem słów, które zagwarantowałyby jej jeszcze dłuższe męki. Wiedziała, że mógłbym przeciągać to przez całą noc i świetnie bym się przy tym bawił, więc wolała nie ryzykować.
Słusznie.
– Pytałem, czy coś ci się nie podoba – droczyłem się i przejechałem dłonią od jej kości biodrowej do piersi, tym samym wywołując w Oli nową reakcję.
Zachichotała i napięła mięśnie, czym wyjątkowo mnie rozbawiła. Uznawszy, że przesuwanie palców po wrażliwej skórze kobiety w połączeniu z pieszczeniem piersi będzie dobrym pomysłem, ponownie skupiłem się na sutkach. Eksperymentowanie na Holm i doprowadzanie jej na skraj szaleństwa, mogłem śmiało określić jako swoją nową pasję.
Olivia szarpnęła kajdankami, zaczęła wiercić się pod moim językiem i dłońmi. Nie odrywałem ręki od jej naprężonego ciała na choćby ułamek sekundy, z kolei wargi otaczały brodawkę, wyciągając z kobiety kolejne jęki i okrzyki.
Prześcieradło między nogami Olivii stało się wilgotne, mimo że całą uwagę poświęcałem piersiom, zaczęła poruszać biodrami.
– Zaraz dojdę – wyszeptała, zapewne licząc na moją aprobatę.
Normalnie zwiększyłbym siłę nacisku, przyspieszyłbym ruchy rąk i nakierował je na cipkę, by wreszcie podarować Olivii to, na co tak długa czekała... ale dziś nie było miejsca na normalność. Wyszliśmy poza dobrze znane nam ramy i przekroczyliśmy nudne granice ustanowione przez nudnych ludzi lubujących się w nudnym seksie. Byliśmy popierdolonymi kochankami.
Nie przestając zataczać językiem kółek wokół twardej brodawki, po raz drugi tego wieczoru sięgnąłem po stojącą obok łóżka świecę. Zapach słodkich owoców momentalnie podrażnił mi nozdrza, choć moja twarz znajdowała się przy piersi kobiety. Miałem nadzieję, że Olivia była zbyt pochłonięta falą błogości, która przetaczała się przez jej odrętwiałe ciało, by wyczuć zapach świecy. Nie chciałem, by czuła cokolwiek poza pieczeniem, bólem i rozrywającą rozkoszą.
Gdy z ust Olivii zaczęły wyrywać się niekontrolowane jęki zwiastujące orgazm, odsunąłem usta od jej czułego punktu i rozciągnąłem wargi w szatańskim uśmiechu. Nie mogłem się powstrzymać, a okrzyk niespełnienia i rozwścieczenia, który zaatakował moje bębenki w uszach, był niczym najpiękniejsza muzyka, jaką mogłem sobie wyobrazić. Właśnie na tę chwilę czekałem – powoli przechyliłem świecę i obserwowałem, jak gorący wosk skapuje na skórę kobiety. Krzyk Oli zmienił się w pisk, następnie w głośny wrzask.
Mój stojący kutas ocierał się o bok Holm, pozostawiając na niej dowody mojego podniecenia. Słyszałem własny puls, zaschło mi w ustach. Chęć przerżnięcia Olivii doprowadzała mnie do obłędu. Gapiłem się na Holm jak zahipnotyzowany, chciałem widzieć, jak odnajduje przyjemność, jak zatraca się w słodkim cierpieniu, jak pragnie więcej bólu, bo tylko on mógł dać jej tak silny orgazm, jakiego jeszcze nigdy nie doświadczyła.
Płonęła, wyginała ciało w rozpaczliwym poszukiwaniu kolejnych bodźców. Chciała więcej, więc dostała więcej – po kilku sekundach ponownie wylałem wosk na jej drżący brzuch i piersi. Olivia odchyliła głowę, jej włosy rozsypały się po poduszce. Obserwowałem, jak tonie w nowych doznaniach, odkrywa i przekracza swoje granice, płonie z pożądania.
Odczekałem parę sekund, a gdy wosk zaczął stygnąć, przemieniając się w gładką skorupę, przejechałem opuszkami po tych rozgrzanych, nadwrażliwych miejscach.
– Bolało? – zapytałem półszeptem.
Wiele razy bawiłem się w ten sposób z Sonją, ale nigdy nie interesowały mnie jej wrażenia. Nie pytałem o to, jak się czuje i czy wszystko w porządku. Z Olivią było inaczej – pierwszy raz od czasu rozstania z Jane, zależało mi na jakiejś kobiecie.
Oli uśmiechnęła się pod nosem.
– Troszeczkę.
Wypuściłem powietrze przez usta, a mój oddech podrażnił skórę Olivii. Jej policzki były czerwone, czoło spocone. Wyglądała idealnie. Była idealna.
Wróciłem do poprzedniej pozycji, rozsunąłem nogi Oli i klęknąłem pomiędzy nimi. Ręce oparłem po obu stronach brzucha kobiety i nachyliłem się nad nią, by móc pocałować czubek jej nosa.
– Teraz zaboli trochę mocniej. – uprzedziłem spokojnym tonem. – Wiesz o tym, prawda?
Przytaknęła, nie przestając się uśmiechać. Na widok tej reakcji pełnej zadowolenia, dostałem palpitacji serca, a mój penis zesztywniał jeszcze bardziej, o ile było to w ogóle możliwe. Erekcja zaczęła boleśnie pulsować..
– Wiem. – odpowiedziała zachrypniętym głosem. Najwyraźniej od wrzasków i jęków zdarła sobie gardło. – Tak coś czułam, że nie będzie lekko.
Pokręciłem głową z rozbawieniem.
– Skąd w tobie tyle odwagi, Holm?
– Od kilku miesięcy mieszkamy razem pod jednym dachem. Wątpię, by cokolwiek mogło być gorsze od ciebie, dupku.
Zaśmiałem się tuż przy twarzy kobiety.
– Prawidłowa odpowiedź. – cmoknąłem Olivię w usta, odepchnąłem się dłońmi od materaca i wyprostowałem sylwetkę.
Jedną ręką chwyciłem swojego nabrzmiałego członka. Arnold był tak wygłodniały, że przed wsunięciem go do ciasnej, gorącej cipki, musiałem zacisnąć zęby i użyć całej samokontroli, jaką jeszcze dysponowałem. Zapanowanie nad przyjemnością okazało się jednak trudniejsze niż przypuszczałem, bo gdy tylko czubek mojego penisa zniknął w mokrym wnętrzu, po plecach przebiegły mi palące ciarki. Miałem wrażenie, że rozpadam się na kawałeczki, tracę kontakt z rzeczywistością.
Spragniony ciała Olivii, wbiłem palce w jej biodra i wszedłem w nią do samego końca. Nie mogłem dłużej czekać. Nasze wymieszane głosy zmieniły się w niezrozumiały bełkot, ciała przylegały do siebie, dusze złączyły się w jedność.
Oli oparła stopy o wezgłowie łóżka i uniosła pośladki. Ta gwałtowna zmiana pozycji – choć z pozoru niewinna – doprowadziła mnie do szaleństwa. Przyspieszyłem, wchodziłem w Olivię płynnymi, mocnymi ruchami.
Minęło parę minut, nim płomień stopił kolejną porcję wosku, lecz gdy tylko dostrzegłem, że krwista, pachnąca warstwa stała się płynna, bez wahania złapałem świecę. Parzyła mnie w palce, rozpalając moje zmysły do czerwoności. Skoro ja czułem gorąc na dłoni, Olivia przeniesie się w sam środek piekła. Próbowałem wyobrazić sobie skalę doznania, którym już zaraz miałem uraczyć Olivię, ale nie byłem w stanie tego zrobić.
Kobieta zacisnęła się na moim kutasie. Widziałem, jak jej oddech zmienia się w ciężkie dyszenie, była coraz bliżej orgazmu.
Wyciągnąłem penisa, dając Holm dwie sekundy na złapanie powietrza w płuca, po czym wszedłem w nią ponownie i powoli, nie spiesząc się i czerpiąc chorą przyjemność z obserwowania reakcji Olivii, przechyliłem narzędzie tortur... a raczej perwersyjne narzędzie spełnienia, bo gdy tylko gorący wosk rozlał się na dolnej części brzucha Oli, jej ciało zesztywniało, a z gardła wyrwał się przeciągły, wynaturzony jęk.
Pilnowałem, żeby żadna kropla nie dostała się do wnętrza pochwy, nie przestając pieprzyć kobiety. Dochodziła głośno i intensywnie, jej nadgarstki przyozdobiły sine ślady od szarpania się w kajdankach, wosk kapał na prześcieradło, wpływał do pępka, ściekał po podbrzuszu i wzgórku łonowym, brudził skórę na udach i zastygał na moich dłoniach.
Nie zatrzymywałem się, wchodziłem w Olivię posuwistymi ruchami, dopóki nie pociemniało mi przed oczami. Targnął mną niespodziewanie silny skurcz, opadłem na Holm i wcisnąłem twarz w miejsce między jej szyją, a ramieniem. Potrzebowałem chwili, by wrócić do siebie, odzyskać zdolność wysławiania się, pozbierać myśli. Byłem w pieprzonym niebie, naznaczony lejącym się wzdłuż kręgosłupa potem, woskiem i spermą, która zaczęła wypływać z Olivii na łóż...
– Cholera – wymamrotałem, zsunąwszy się z kobiety. Opadłem na materac, dźwignąłem się na łokciu i błyskawicznie zerwałem Oli przepaskę z oczu.
Zamrugała, by przyzwyczaić wzrok do panującego w pokoju półmroku.
– Co się stało?
– Zapomniałem o gumce. – sapnąłem. – Kurde, przepraszam. Poniosło mnie.
Olivia posłała mi spojrzenie pełne nagany, choć wyraz jej twarzy wcale nie wskazywał na to, że była wściekła.
– Wielkie dzięki, Lewis – parsknęła. – Co dalej? Mam wychowywać dziecko z twoimi spierdolonymi genami?
Obrócenie wpadki w żart przyjąłem z ulgą.
Uśmiechnąłem się i ująłem policzki Olivii w dłonie, po czym złożyłem na jej miękkich ustach czuły pocałunek. Pocałunek pełen ciepła oraz... uzależniającej miłości. Następnie przetarłem wilgotne czoło i zacząłem rozpinać kajdanki. Musiałem wreszcie uwolnić ręce kobiety. Wyglądały na obolałe i lekko posiniaczone, ale nie sądziłem, by Oli nadmiernie się tym przejmowała.
– A jeżeli naprawdę zaszłaś w ciążę? – zagadnąłem z nutą dokuczliwości w głosie. – Co wtedy?
Olivia opuściła pierwszą rękę.
– Wtedy mam przerąbane.
Miałem ochotę się roześmiać, ale byłem zbyt skupiony na walczeniu z metalowym zamkiem. Ciągnąłem więc z całkowitą powagą:
– Nie chcesz mieć więcej dzieci?
– Z tobą? – Olivia zarechotała złośliwie. Moja słodka Holm... – Nigdy w życiu.
Zmarszczyłem brwi.
– Poważnie?
– Nie – odparła, wyraźnie zadowolona z faktu, że udało jej się mnie nabrać. – Chciałabym mieć dwójkę lub trójkę dzieci. I zwierzątka, mogą być psy, chociaż koty też brzmią dobrze.
– To super, bo ja też – wyswobodziłem drugą rękę Olivii. – Ale nie zgodzę się na kota.
– Niby dlaczego?
– Bo koty to wredne, uparte mendy.
– Tym bardziej świetnie się dogadacie.
Nim kąciki moich ust zdążyły całkowicie się unieść, Olivia już przyciągała mnie do siebie. Zarzuciła mi ręce na szyję i sprawiła, że znów wylądowałem na niej. Czułem cudowne ciepło jej ciała, zapach owoców leśnych oraz niesamowitą błogość. Od dawna nie było mi tak dobrze.
– To nie jest dobry moment, prawda? – spytałem cicho, muskając policzek Olivii nosem.
– Nie, skarbie – odparła, doskonale wiedząc, o czym mówię.
– Jutro załatwię tabletkę.
– Dziękuję. – Olivia wsunęła mi palce we włosy. W odpowiedzi na ten delikatny dotyk, moje plecy i ramiona pokryła gęsia skóra. Nie potrafiłem przypomnieć sobie, kiedy ktoś obchodził się ze mną z aż taką czułością, ale było to niezwykle kojące doświadczenie. – Przyjdzie lepszy czas na powiększenie rodziny.
Oparłem głowę na klatce piersiowej kobiety i przymknąłem powieki.
– Masz rację.
– Chciałbyś mieć syna, czy drugą córeczkę, Neil?
– Och, jak tak patrzę na młodego Collinsa, to... córkę – parsknąłem. – Zdecydowanie.
Dłoń Olivii przesunęła się na mój kark. Słowo daję, nie miałem pojęcia, że zwykłe głaskanie może być tak przyjemne. Gdybym mógł zatrzymać czas, zrobiłbym to właśnie w tamtym momencie.
– Skoro o Liamie mowa... – podjęła ostrożnie, jakby szykowała się do poważnej życianki.
Otworzyłem jedno oko.
– Tak?
– Chciałabym ci coś powiedzieć, ale... nie dziś.
– W porządku. A kiedy? – nie kryłem zaciekawienia tematem młodego.
– Nie wiem, nie myśl teraz o tym. – cmoknęła czubek mojej głowy.
Pojąłem, że unikała tematu, który przed chwilą sama – choć najwyraźniej nieumyślnie – zapoczątkowała. Nie miałem pojęcia, co mogło być tego przyczyną, ale wersja, że mały, nieposłuszny Liamek Collins nabroił i podpadł cioci Olivii, najbardziej do mnie przemawiała.
Serce kobiety zabiło szybciej, czułem to pod skronią. Denerwowała się.
– Sądzę, że Christian powinien być przy tej rozmowie. – rzuciła naprędce, jakby sama bała się swoich słów.
Oho, trafiłem. Liam nabroił.
Rozciągnąłem wargi w pobłażliwym uśmiechu, doskonale wiedząc, że Olivia nie mogła go dostrzec. Chciałem, potraktować ją poważnie, by czuła, że zawsze będę dla niej wsparciem, ale na samą myśl o jakiejś głupocie, którą ten bachor miałby odwalić w otoczeniu pieprzonych murów Malbatu, uśmiech sam cisnął mi się na usta.
Wysmarował wycieraczki gównem? Pobrał nielegalne pornosy na komputer? Został przyłapany na seksie z koleżanką, stewardessą albo nauczycielką od historii? W porównaniu do rozpętania wojny z gangiem motocyklowym, które doprowadziło do mojego porwania, już nic nie robiło na mnie wrażenia.
Musiałem jednak przyznać, że byłem cholernie ciekawy, co tak bardzo ubodło Olivię, że aż postanowiła wezwać interwencję w postaci Christiana.
– Jasne, skarbie – podjąłem po dłuższej chwili. – Zrobimy spotkanie z Collinsami.
– Świetnie. – zwinne rączki Holm znów przeniosły się na moje włosy. – Dziękuję.
– A jutro dostaniesz tabletkę „dzień po".
– Cudownie.
Położyłem dłoń na udzie kobiety i wyszeptałem z rozbawieniem:
– I nikomu ani słowa.
– Palant – Olivia klepnęła mnie w bark. – No ale niech ci będzie, Lewis. Nikt się nie dowie.
– Nikt się nie dowie. – powtórzyłem z teatralnym spokojem.
– Zrobiliśmy to tylko raz.
– Zrobiliśmy to tylko raz.
Holm przejechał długimi paznokciami po moich plecach i poinformowała zmysłowym tonem:
– A jutro zrobimy to drugi raz.
Znów nie mogłem zapanować nad uśmiechem.
– Jutro, moja droga, będziesz odpoczywać. Musisz dojść do siebie, a poza tym to – wskazałem na zaschnięte, popękane plamy z wosku – może boleć nawet przez kilka dni. Chyba nie chcesz przegiąć, a potem płakać?
Olivia zaczęła masować mi kark.
– Nie. Chcę przegiąć, a potem krzyczeć.
Mimo zmęczenia oraz ogromnej walki, jaką musiałem stoczyć z grawitacją, uniosłem się na łokciach i spojrzałem na Oli. Błysk w jej bystrych oczach dowodził temu, że naprawdę miała ochotę na więcej.
– Wymyślę nam coś na wieczór. – obiecałem.
– A może na rano? – zachichotała, zabierając się za zdrapywanie wosku z jednej piersi.
Słysząc słowa kobiety, odruchowo uniosłem kąciki ust, jednak tym razem mój uśmiech niewiele miał wspólnego ze zdrową wesołością. Było w nim coś złego, niepokojącego i mogłem to stwierdzić nawet bez patrzenia w lustro.
– Jutro rano, Holm, jestem bardzo zajęty.
Ściągnęła brwi, wyraźnie rozczarowana informacją o braku porannego bzykania.
– Poważnie? A czym, jeśli mogę spytać?
– Mam spotkanie biznesowe – okręciłem pasmo włosów Oli na palec. – Z Kajusem i Tadasem.
Źrenice kobiety zaczęły się rozszerzać. Kurwa, wyglądała pięknie. Jak rekin, który poczuł krew swojej przyszłej ofiary. Ideał.
– Co z nimi zrobisz?
– Nic miłego, skarbie – odpowiedziałem, ponownie kładąc głowę na piersi Olivii. – Nic miłego...

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: 4 days ago ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

MALBAT TOM 5Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz