Olivia
W relacjach z kobietami Neil Lewis nie był typem panikarza. Nie był też nadopiekuńczy, pieszczotliwy i nadmiernie troskliwy... a przynajmniej tak mi się wydawało, dopóki ręka nie ścierpła mi do tego stopnia, że ledwo byłam w stanie ruszać palcami.
– Neil – szepnęłam, gdy mrowienie zaczęło przeobrażać się w delikatny ból. – Możesz mnie puścić?
Mężczyzna spojrzał na mnie pytająco. Wyglądał na zmęczonego, wręcz odciętego od otaczającego nas świata – zasinienia pod oczami kontrastowały z jego bladą twarzą, włosy miał potargane, a wargi lekko przesuszone, podobnie zresztą jak skórę wokół nosa, co mogło świadczyć o odwodnieniu. Wielogodzinne loty i stres musiały porządnie dać mu w kość.
Uniosłam wolną rękę i przejechałam nią po policzku Lewisa.
– Możesz mnie puścić? – powtórzyłam łagodnym półszeptem. – Krew nie dopływa mi do dłoni.
– O, przepraszam.
– Wszystko w porządku? – zapytałam, gdy wreszcie poluzował uścisk, a moje krążenie zaczęło powoli wracać do normy.
Neil skinął głową, choć wiedziałam, że zrobił to od niechcenia. Przeturlałam się na lewy bok, by jeszcze dokładniej mu się przyjrzeć. Odpalona świeczka o zapachu owoców leśnych oświetlała profil mężczyzny. W moich oczach Lewis był idealny. Był idealny, bo był mój.
– Chodzi o Tadasa, prawda?
– Co? – zmarszczył brwi, ewidentnie zaskoczony moją bezpośredniością.
Westchnęłam ciężko.
– Dobrze wiesz, o czym mówię. Przestraszyłeś się, rozumiem, ale pamiętaj, że to nie twoja wina. Nie powinieneś mieć wyrzutów sumienia przez coś, na co nie miałeś wpływu i...
– Przepraszam.
Krótkie zdanie wypowiedziane przez Neila sprawiło, że poczułam kłucie w okolicy mostka.
– Neil...
– Nie, mówię poważnie. Przepraszam.
– Chyba mnie nie zrozumiałeś – powoli pokręciłam głową. – Nie możesz obwiniać się za napaść Tadasa, to niedorzeczne.
Blondyn podparł się na łokciach, po czym spojrzał mi głęboko w oczy.
– Jest mnóstwo rzeczy, za które powinienem przeprosić cię już dawno, Oli. Po prostu nie jestem dobry w te klocki i bez sensu to odwlekam.
– To znaczy?
Tym razem obydwoje zaczęliśmy się wiercić, zupełnie jakby znalezienie wygodnej pozycji graniczyło z cudem. Przypuszczałam jednak, że w rzeczywistości chodziło o coś zupełnie innego – przeciągaliśmy w czasie rozmowę, której być może wcale nie chcieliśmy odbyć.
Neil odgarnął mi kilka kosmyków z twarzy. Ręce mężczyzny były zimne jak zawsze, chłonęłam ten przyjemny, delikatny dotyk i marzyłam o tym, by już zawsze był tak blisko mnie.
– Przepraszam za wszystko. – wyszeptał tuż przed moimi ustami. Czułam na wargach jego słodki oddech. – Gdybym mógł cofnąć czas, to...
– O czym ty mówisz? – nie rozumiałam.
– O dniu, w którym pojawiłaś się pod naszą bramą. – odpowiedź Neila wbiła mnie w materac łóżka. – Chciałbym rozegrać wszystko jeszcze raz. Zachowywałem się, jak skończony skurwysyn.
Zbliżyłam się do jego ust i złożyłam na nich szybki pocałunek.
– Daj spokój, to było dawno.
– Porwałem Lillian, próbowałem cię zabić, przykułem cię kajdankami do łóżka, kiedy byłaś chora, uwięziłem cię w łazience, traktowałem jak najgorszego intruza, groziłem ci bronią...
– Już dobrze. – widziałam, ile kosztowała go ta rozmowa i słyszałam, jak ciężar wstydu, rozbicia oraz skruchy załamywał mu głos.
Posłałam Lewisowi troskliwy uśmiech. Naprawdę nie chciałam, by czuł się winny, choć wszystkie sytuacje, które wymienił, faktycznie miały miejsce. Nasza relacja była zła, toksyczna i niebezpieczna, potrafiłam to przyznać i nie udawałam, że Neil skradł moje serce od pierwszego wejrzenia. Dlaczego więc leżałam z tym mężczyzną w jednym łóżku? Kiedy nasza nienawiść przerodziła się w coś o wiele silniejszego? W którym dokładnie momencie przestałam wmawiać sobie, że „zrobimy to tylko raz"? Nie miałam pojęcia. Wiedziałam tylko, że gdy patrzyłam na Neila, serce waliło mi w piersi jak nigdy wcześniej, a te szalone dudnienie potrafiło zagłuszyć ponure głosy przeszłości.
Pocałowałam Lewisa po raz drugi.
– Ja też nie zawsze byłam wobec ciebie w porządku.
– Błagam cię, skarbie – przewrócił oczami, na co uśmiechnęłam się jeszcze szerzej. – Myślisz, że jak próbowałaś dorzucić mi leki do wody albo zaczęłaś mierzyć do mnie z nienabitej spluwy, to...
– Podałam ci pigułkę gwałtu i położyłam cię do łóżka z Benjaminem – odparłam z autentyczną dumą w głosie.
Kąciki ust mężczyzny lekko się uniosły.
– Dobra, przyznaję, to było dobre. Przeżyłem zawał i byłem pod cholernym wrażeniem.
– Widzisz? Ja też potrafiłam grać nieczysto. – trzeci pocałunek, o wiele dłuższy i głębszy, niż poprzedni, sprawił, że mój brzuch został zaatakowany przez miliardy małych szpileczek. – Wybaczysz mi?
Neil ujął moje policzki obiema dłońmi.
– Nie zadawaj głupich pytań.
– Pytam poważnie – ciągnęłam. – Ja postanowiłam ci wybaczyć. Podjęłam taką decyzję, żeby otworzyć dla nas nowe drzwi. Chcę z tobą spędzić przyszłość, rozumiesz, Neil? Pokochałam cię takiego, jakim jesteś. Akceptuję twoje wady i uwielbiam zalety, nigdy nie będę próbowała na siłę cię zmieniać, bo zmiany, które przychodzą naturalnie, są najwięcej warte. Zmieniłeś się, chociaż nawet tego nie zauważyłeś. Zmieniłeś się dla mnie, a tę przemianę traktuję jako najlepsze przeprosiny, jakie mogłabym sobie wymarzyć. Wybaczmy sobie, zapomnijmy o tym, jak wstrętni byliśmy... No, może oprócz akcji z pigułką gwałtu. To akurat powinno przejść do historii.
Neil wybuchnął śmiechem. Cudownym, szczerym śmiechem, którego mogłabym słuchać na okrągło.
– To już przeszło do historii naszej rodziny. – stwierdził z rozbawieniem, lecz gdy tylko przypomniał sobie, czego dotyczyła nasza dyskusja, odchrząknął i spoważniał. – Chciałbym sobie wybaczyć, tak jak ty wybaczyłaś mnie.
Bez zastanowienia wstałam z miejsca. Nie minęło więcej niż parę sekund, a już siedziałam na mężczyźnie okrakiem i pochylałam się nad nim, niczym morderca nad swoją ofiarą.
Porównanie godne członka Malbatu, nie da się ukryć.
Moje włosy, które od lata zdążyły nieco urosnąć, muskały twarz Lewisa. Podobało mi się, że nawet nie drgnął, nie odwrócił ode mnie wzroku.
– Pozwól sobie wybaczyć. – wyszeptałam. – Zobaczysz, że będzie ci lżej.
Neil uśmiechnął się tak lekko, że ledwo byłam w stanie to dostrzec.
– Spróbuję.
– Czy jest jeszcze coś, co chciałbyś mi powiedzieć? – przesunęłam wargi po czole Neila, nakreślając ścieżkę, którą miałam zamiar zakończyć tuż przy jego ustach. – Wyrzuć z siebie wszystko, co sprawia, że nie czujesz się wolny – kontynuowałam, hojnie obdarowując blondyna czułymi pocałunkami.
Neil nabrał powietrze w płuca, po czym przytrzymał je dłuższą chwilę. Czułam, jak jego klatka piersiowa się napina i nieruchomieje.
– Kiedy byliśmy w samolocie, Kajus i Siergiej pokazali mi pewien filmik na telefonie. – wyrzucił na wydechu.
Przechyliłam głowę z zaciekawieniem.
– Mów dalej.
– Te nagranie... Po prostu... – zawahał się przez kilka sekund. – Po prostu widziałem na nim Marcellę.
Przymknęłam powieki, czując, jak krew wrze w moich żyłach. Miałam szczerą nadzieję, że Neil nigdy więcej nie będzie musiał na nią patrzeć, a jej obraz z czasem nie będzie już wyraźny, stanie się jedynie rozmazaną palmą, bolesnym, acz zamglonym wspomnieniem. Tymczasem cholerni motocykliści postanowili wszystko spieprzyć. Niezaprzeczalnie gotowi byli zrobić wiele, by Lewis nie zapomniał o tym, jak bardzo został skrzywdzony.
Cóż, jedynym pocieszeniem był dla mnie fakt, że już nigdy więcej nie sprawią, iż człowiek, który tak wiele przeszedł, ponownie będzie cierpiał. Nadeszła ich kolej na piekło, z tą różnicą, że Neil przeżył sadystyczne pomysły, które mu zafundowali. Oni nie będę mieli tyle szczęścia.
– Co za potwory. – mruknęłam pogardliwie.
Neil przełknął ślinę.
– To jeszcze nie wszystko. Na tym filmie widać, jak Olgierd i kilku jego ludzi...
– Kochanie – podjęłam z niepokojem, gdy mężczyzna zamilkł i uciekł spojrzeniem w bok – jeżeli nie jesteś gotowy na tę rozmowę, możemy poczekać. Nic na siłę.
Serce Lewisa waliło z taką siłą, że doskonale czułam je pod dłońmi, które oparłam na jego piersi.
– Oni robili jej straszne rzeczy. Nie dam rady opowiedzieć ci szczegółów, ale chcę, żebyś o tym wiedziała. – wydukał wreszcie ochryple.
Słowa mężczyzny z jednej strony sprawiły, że poczułam niesłychany dyskomfort, jednak z drugiej – ani trochę mnie nie zaskoczyły. Być może gdzieś w głębi duszy wiedziałam, że Marcella doświadczyła koszmaru z rąk tych bestii, ale przez cały czas, ze względu na współpracę Malbatu i Olgierda, odsuwałam od siebie tę myśl. Przecież kobieta, która skazała Neila na niewyobrażalny horror, nie była szalona bez powodu. Coś musiało sprawić, że stała się tak brutalną oprawczynią.
– Co czujesz, Neil? – zapytałam cicho.
Nim zdążył odpowiedzieć, czy choćby otworzyć usta, oparłam ciężar ciała na jednym kolanie, by jak najszybciej zejść z mężczyzny. Przyzwyczajona do tego, że każdy temat związany z Marcellą wywoływał u Lewisa niebezpiecznie silne emocje, postanowiłam odrobinę się od niego odsunąć.
– Nie wiem. – odpowiedział, położywszy mi ręce na biodrach. Uznałam, że chciał, bym wróciła do wcześniejszej pozycji, więc to właśnie zrobiłam. Neil uśmiechnął się z zadowoleniem, udowadniając tym samym, że podjęłam słuszną decyzję. – Muszę z tym skończyć.
Zmarszczyłam brwi i podrapałam się po czole, lekko zbita z tropu.
– Nie rozumiem.
– Muszę się od tego odciąć. – wyjaśnił. – Nie pozwolę, żeby traumy mną rządziły, a durne blizny, których już nigdy się nie pozbędę, definiowały moją przyszłość, do cholery. Nie chcę, żebyś się odsuwała, kiedy rozmawiamy o Marcelli, nie potrzebuję ciągłego współczucia. To co było, już się nie odstanie, prawda? Sama mówiłaś, że otworzyłaś dla nas nowe drzwi – przesunął rękę wyżej i zatrzymał ją dopiero pod dolną linią moich żeber. – Przejdę przez nie razem z tobą, Oli, ale pod warunkiem, że zostawimy za sobą całe to bagno. Zostawimy je i już nigdy nie będziemy do niego wracać.
Zamrugałam, by wyostrzyć obraz, który zaczął się rozmazywać przez łzy napływające mi do oczu. Żal, wzruszenie i duma zaciekle walczyły o dominację w mojej głowie, bałagan emocji rozszarpywał mnie od środka.
– Jesteś pewny, że tego właśnie chcesz? – potarłam powiekę kciukiem.
– Tak. Tego właśnie chcę.
– Dasz radę przejść przez to bez pomocy specjalisty? – pomimo pewnego tonu Neila, musiałam się upewnić, że wie co robi.
Lewis rozciągnął wargi w uśmiechu, na widok którego natychmiast przeszły mnie błogie dreszcze. Na powrót oparłam dłonie o jego tors i zacisnęłam palce na materiale koszulki, gotowa, by w każdej chwili zdjąć mu ją przez głowę.
– Oczywiście, że dam radę.
Jak mogłabym nie uwierzyć Neilowi, kiedy brzmiał na tak zdecydowanego? Znów wydawało mi się, że był niezniszczalny, że potrafił wszystko. Uwielbiałam czuć jego siłę, chłonęłam ją całą sobą. I z każdą sekundą chciałam więcej.
Nie wiem, w którym momencie nasze usta złączyły się w namiętnym, chaotycznym pocałunku. Nie nadążałam z oddychaniem i dostałam zadyszki, ale odsunięcie swoich warg od warg Lewisa na dłużej, niż ułamek sekundy było ostatnią rzeczą, na jaką miałam ochotę. Wsunęłam mu palce we włosy i pociągnęłam za kosmyki, czując, jak dłonie mężczyzny zaciskają się na mojej talii. Wyobrażałam sobie siniaki, które następnego dnia będą zdobić moją skórę, myślałam o śladach zębów na szyi, czerwonych otarciach na nadgarstkach.
Byłam tak skupiona na zniecierpliwionych dłoniach Lewisa, które bezwstydnie wędrowały po mojej sylwetce, że nie zarejestrowałam chwili, w której zdarliśmy z siebie ubrania. Uśpione dotychczas zmysły zapłonęły, nasze rozgrzane ciała ocierały się o siebie w zmysłowym tańcu.
Upadłam na materac, kiedy Neil zrzucił mnie ze swoich bioder i zawisł nade mną, opierając się na jednej ręce. Drugą zaczął rozrywać opakowanie od prezerwatywy, ostatecznie pomagając sobie zębami. Ciężko oddychał, obserwowałam, jak po jego klatce piersiowej spływa kropelka potu. Za sprawą świeczki, której wściekle pomarańczowy płomień rzucał cień na zarysowane mięśnie mężczyzny, podniecenie rozlało się po moim podbrzuszu z zawrotną prędkością. Pragnęłam naznaczyć pocałunkiem każdy fragment skóry Neila, zapomniałam o bliznach, strachu i cierpieniu, byliśmy tylko my – ja i facet, który bezlitośnie zawładnął moją duszą. Miał mnie całą, mógł zrobić ze mną co chciał, oddałabym mu wszystko.
Wbiłam paznokcie w plecy Lewisa, gdy czubek jego twardego penisa znalazł się przy moim wejściu. Zadrżałam z ekscytacji i rozgorączkowania, serce uderzało mi o żebra, a kiedy Neil pochylił głowę i ujął wargami mój sutek, wydałam z siebie przeciągłe jęknięcie.
– Rany, Oli – sapnął, wsuwając się we mnie głębiej.
Odruchowo wygięłam ciało w łuk, oplotłam mężczyznę nogami i przesunęłam dłonie po jego torsie. W momencie, w którym dotarłam do obszaru pokrytego śladami po cięciu nożem, Lewis wstrzymał powietrze i przestał przesuwać biodra w kierunku mojej wilgotnej łechtaczki. Ja jednak się nie zatrzymałam, muskałam opuszkami fragmenty skóry na brzuchu Neila, nie zwracając uwagi na odznaczenia i nierówności. Skupiałam uwagę na temperaturze jego ciała, zawsze bił od niego chłód, lecz teraz aż wrzał z rozochocenia. Byłam pewna, że czekał aż moje palce znajdą się bliżej członka... ale nie miałam zamiaru przyspieszać.
Zatrzymałam dłonie w okolicy podbrzusza.
Tak blisko, a tak daleko.
– Jak to jest czuć podniecenie wymieszane z bólem, Neil? – wydyszałam mu prosto w usta.
Oddech Lewisa stał się jeszcze bardziej nieregularny. Próbowałam nadążać za sygnałami, które wysyłał jego spragniony, rozpalony organizm, czerpiąc niesamowitą przyjemność z oddalania Neila od upragnionego orgazmu.
Miałam zamiar przeciągać zbliżenie tak długo, jak to możliwe.
– Co masz na myśli? – zapytał zachrypniętym głosem.
Moje wargi same rozciągnęły się w słodko-dokuczliwym uśmiechu.
– Nie wiesz? – cmoknęłam z teatralnym niezadowoleniem i ponownie przesunęłam rękę po wrażliwej skórze Neila. Zatrzymałam ją przy jednej z większych blizn, równocześnie obejmując trzon penisa drugą dłonią.
Lewis wydał z siebie pierwotny dźwięk ociekający podnieceniem i opadł na łokcie, efektem czego nasze spocone czoła się zetknęły. Nim zdążyłam wykonać następny ruch, poczułam pięć zwinnych palców w okolicy szyi.
– Oli – wydusił, zaciskając dłoń na mojej krtani – uważasz, że to zabawne?
Nie mogłam oddychać, moje zmysły oszalały, a wilgoć pokryła wewnętrzną stronę ud. Miałam ochotę skinąć głową, lecz nie byłam w stanie wykonać tego prostego gestu – mężczyzna skutecznie unieruchomił mnie na materacu. Myślałam, że udzielenie odpowiedzi na zadane chwilę wcześniej pytanie będzie niemożliwe, lecz na szczęście Neil bezbłędnie wyczytał ją z moich oczu.
– Ach, więc tak chcesz się bawić, Holm. – mruknął zatrważająco, doprowadzając mnie tym do obłędu. Nie byłam już Olivią, znów stałam się Holm. Właśnie takiego Lewisa potrzebowałam, za tym Lewisem tęskniłam, tego Lewisa pragnęłam każdą komórką swojego ciała. – W porządku, z przyjemnością pokażę ci, jak to jest, kiedy ból zmienia się w piekielne pożądanie.
Odsunął rękę od mojego gardła, a ja zachłysnęłam się powietrzem, lecz tylko na chwilę, bowiem dostęp do tlenu skończył się równie szybko, jak przed kilkunastoma sekundami. Tym razem jednak to nie ręka Neila była przeszkodą w oddychaniu, a jego język, który przesunął się po mojej lewej piersi. Gdy poczułam zęby na sutku, zabrakło mi tchu.
– Co zamierzasz zrobić? – wykrztusiłam z trudem.
Nie mogłam przestać wić się pod wpływem dotyku mężczyzny, zaciskałam dłonie na prześcieradle.
Neil odsunął twarz od mojej piersi i uśmiechnął się szelmowsko.
– Nic, czego byś nie wytrzymała.
Przełknęłam ślinę. Doskonale wiedziałam, na co czekał i byłam gotowa mu to dać.
– Zgadzam się. – szepnęłam, tym samym zwalniając wszelkie hamulce.
Jakiekolwiek bariery przestały istnieć. Miałam wrażenie, że zaraz wybuchnę, zacznę szczytować na samą myśl o tym, co cholerny Neil Lewis może mi zrobić. Obserwowałam powolne ruchy blondyna, chłonęłam widok jego błyszczącego od potu ciała i czekałam. Tym razem to on pogrywał ze mną, ale czy nie właśnie to podniecało mnie najbardziej?
Skrzyżowałam nogi w kostkach, by choć w ten sposób powstrzymać pulsowanie między udami. Zastanawiałam się, jak długo jeszcze dam radę wytrzymać te słodkie tortury, gdy nagle głos Neila gwałtownie ściągnął mnie na ziemię.
A raczej... do piekła.
– Wiesz, czym jest wax play, Holm?
Uchyliłam drżące wargi, lecz odpowiedź zamarła mi na języku, kiedy mężczyzna pochylił się w kierunku szafki nocnej i chwycił czerwoną, płonącą świeczkę.
CZYTASZ
MALBAT TOM 5
Mystery / ThrillerBędzie mocno, będzie bardzo krwawo, będzie mrocznie, będzie śmiesznie. Kiedyś wymyślę lepszy opis... Albo i nie :) OSTRZEŻENIE: Opowiadanie zawiera opisy przemocy, brutalnych tortur, przemocy seksualnej, narkotyków, wulgaryzmy.