Rozdział 44

3.9K 296 121
                                    

Nessa

Kolejne kilka dni mijały o dziwo spokojnie i nie działo się nic szczególnego. Dalej nie przyznaliśmy się rodzicą o tym, co między nami jest, ale nie wiedziałam jak długo będziemy to ukrywać, skoro ślub zbliżał się wielkimi krokami.

Odpychałam od siebie myśli o tym, że powinniśmy im powiedzieć prawdę, bo po prostu bałam się tego, co zrobią i jak zareagują.

Bo co jeśli, tata każe mi wracać do matki?

Nie przeżyła bym tego.

Nie przeżyła bym znowu tego, znienawidzonego i obrzydliwego dotyku, wbrew mojej woli.

Tak więc żyliśmy z dnia na dzień, wiedząc, że problem nie zniknie, ale wiedzieliśmy też, że na razie nikt z nas nie ma zamiaru powiedzieć prawdy.

Więc po prostu staraliśmy się udawać, że wszystko jest dobrze.

Wchodzę właśnie do galerii handlowej w której musimy spotkać się z Jasonem i Noemi, bo stwierdziliśmy, że musimy w końcu wyjść gdzieś we trójkę.

-Dobra to gdzie idziemy?-Zapytałam chwilę po tym, jak już się przywitaliśmy.

-Do maka!-Myślałam, że na słowa przyjaciółki przyjdą do mnie jakieś niechciane myśli ale zamiast tego po prostu uśmiechnęłam się stwierdzając, że na prawdę mam ochotę go zjeść.

I nie czułam się z tym źle, a przynajmniej nie tak, jak bym czuła się jeszcze kilka miesięcy temu.

A to wszystko jego zasługa.

Nieświadomie pomógł mi walczyć z zaburzeniami odżywiania i nie tylko z tym, bo pomógł mi we wszystkim, oraz zawsze mogłam liczyć na jego wsparcie.

-Jak tam u ciebie i u braciszka?-Zaśmiał się Jason, kiedy już siedzieliśmy przy stoliku ze swoimi zamówieniami.

-Kurwa, nawet nic mi nie mów-Westchnęłam-Ślub za trzy tygodnie, a ja nie wiem co mam robić.

-No stara, powiem ci, że ty to umiesz się ustawić w życiu-Zaśmiała się Emi ale zaraz spoważniała-Wiesz, że powinniście powiedzieć im w końcu prawdę? Bo co? Powiecie im po ślubie? Wtedy będzie jeszcze gorzej. A tak, to może zrozumieją i no nie wiem, chociażby nie chajtną się?

-Też tak uważam, Neska.

Popatrzyłam na tą dwójkę analizując ich słowa. Zdawałam sobie sprawę z tego, że mają rację ale przecież nie mogliśmy im tak po prostu tego powiedzieć.

-Przecież nie jesteście spokrewnieni, nie łączą was żadne więzi krwi, a oboje zachowujecie się jakby tak było-Jas podniósł jedną brew w górę, patrząc na mnie, a ja przewróciłam oczami na jego słowa.

-No dobra może i masz trochę racji ale to nie zmienia faktu, że mamy się stać przyrodnim rodzeństwem, poza tym jak by to wyglądało? Jak to wygląda teraz?-Prychnęłam-Jestem w związku z chłopkiem, a jego matka jest w zawiązku z moim ojcem. No kurwa, to jest po prostu jakaś parodia.

-A tam-Machnął ręką-Jak to mówią, miłość nie wybiera, też macie prawo do szczęścia i nie mogą wam tego zabronić.

-Dobra, a teraz koniec już tych smutków i idziemy do kina na jakiś super, zajebisty romans!-Zaśmiałam się razem z chłopakiem na słowa dziewczyny ale już po chwili wstaliśmy, zmierzając w stronę kina.

love is treacherousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz