Rozdział 25-Smak krwi...czyli naszyjnik powraca.

630 60 2
                                    

Dzień w nowym mieszkaniu minął szybko. Na razie mamy spokój z piratami i z policją, ale za to ja nie mam spokoju z Jay'em i Kai'em. Co chwile coś ode mnie chcą. Ugotuj coś, idź do sklepu, zanieś to Lloyd'owi, zapal światło przed wejściem...uh!! Gdy nadszedł wieczór z ulgą uwaliłam się na łóżko. Zasnęłam, ale nie wiedziałam, że ta noc wiele zmieni w moich uczuciach. Do moich uszu dotarł okropny krzyk nastolatka. Podniosłam się i od razu się zorientowałam, że ten krzyk to był krzyk Jay'a. Pobiegłam do jego pokoju, ale w nim nikogo nie było. Pobiegłam do pokoju Kai'a i to samo. Pokój pusty. Co się stało?! gdzie oni są?! Wróciłam do pokoju Jay'a. Było otwarte okno, przez które szybko wyszłam i zaczęłam nawoływać Jay'a i Kai'a. Nie przyszło mi na myśl to żeby zawołać Lloyd'a, Cole'a i Zane'a, ale w oddali ujrzałam czyjąś sylwetkę. Z cienia wyłonił się Sam (kapitan załogi piratów). Uśmiechnął się chamsko i powiedział:

-No proszę, pani mistrzyni obrony nie obroniła swoich przyjaciół? skandal!

-Co z nimi zrobiłeś?!-przyjęłam bojową postawę.

-Dowiesz się po krótkiej drzemce.-Wykonał szybki ruch i mnie ogłuszył.

Gdy się przebudzałam poczułam, że jestem związana. Otworzyłam oczy. Znajdowałam się w jakimś małym pomieszczeniu z czarnymi ścianami. Byłam przywiązana do rury, która wystawała z ziemi aż do sufitu. Zaczęłam się szarpać, ale tylko zruciłam na siebie uwagę. Do pokoju wszedł Sam trzymając w ręce...piracką chustę Jay'a!

-Gdzie ja jestem?! gdzie Jay? co z nim zrobiłeś?!

-Z Jay'em? nic, ale kazał ci to przekazać.-zawiązuje mi chustę Jay'a na szyj.

-Kazał przekazać?! czyli...-uświadomiłam sobie, że jednak coś z nim zrobił.-Czyli zrobiłeś mu krzywdę! Ty jebany sukinsynie!

-O niego się nie martw, pomartwił bym się o Kai'a.-Uśmiecha się.

-O Kai'a?!-zmartwiłam się.

-Tak, jego już nie odzyskasz.

-Zabiłeś go?!

-Lepiej!-otwiera drzwi a przez nie wchodzi...Kai...

-Kai?! ty żyjesz!-uśmiecham się. Ale on był inny...był ubrany w strój pirata i  miał naszyjnik...ten przez którego Jay stał się zły!

-No żyje, a nawet lepiej.-podchodzi do mnie. No dobra...przyznam, w tym kapeluszu i stroju pirata jest przystojny. Mógłby tak chodzić na co dzień, wtedy bym mogła śmiało powiedzieć, że się w nim...nie ważne!

-Kai? o nie...ale skąd...

-ten naszyjnik? znaleźliśmy go gdy go na wyspie wyszczuciłaś.

-Dziękuje ci Grace.-uśmiechnął się Sam.-Dzięki tobie uświadomiłem sobie, że jeśli ktoś ma moc, musi stać się twoim sojusznikiem, albo lepiej będzie jeśli się go zniszczy.-wychodzi z pokoju.

-Kai, wykończ ją, a potem jeszcze Jay'a.-wyszedł.

Kai obrócił się w moją stronę. Jego czerwone oczy przyciągały...ale za razem myśl, że ma mnie "wykończyć" mnie odpychała. Podszedł do mnie i przyłożył nóż do mojej szyj.

-Kai...proszę...ty taki nie jesteś...-wyjąkałam.

-Czyżby?-zamachuje się nożem.

Zamknęłam oczy by tego nie widzieć. Ale po kilku sekundach je otworzyłam. Kai nadal trzymał nóż wysoko, ale nie miał zamiaru mi zrobić krzywdy. Opuścił nóż i odszedł ode mnie.

-Widzisz? mówiłam, ty byś nie uderzył dziewczyny.

-Mylisz się!-podchodzi do mnie i z całej siły przywala mi z pieści w usta. Czułam jak przez moją twarz przepływa ból. Mój ząb pod wpływem uderzenia skaleczył mi usta, przez co poczułam w buzi smak krwi.

-Kai nie uderzy dziewczyny, ale kapitan Kai tak.- Powiedział chamsko. widocznie został drugim kapitanem...

Pod wpływem bólu straciłam przytoność...

PS. Zapraszam na moją książkę "Team ONLINE" Ninjago ;)















Grace.-Ninjago Piracy. [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz