Rozdział 40-Naiwność rządzi tym światem.

549 62 14
                                    

Godzina 11:00. Musimy się zacząć zbierać na misje. Ubrałam strój ninja i wyszłam z domu na podwórko (mam pustą głowę ;-; 0% pomysłów). Na nim byli wszyscy, nawet Kai, którego znienawidziłam (XD).

-Grace, chcesz jeszcze przewodzić?-pyta się Lloyd.

-Nie, oddaje ci ster (Jesteś sterem! białym żołnierzem! nosisz spodnie, więc walcz XD, Jesteś żaglem, szalonym wiatrem! twoja siła to skarb! odwala mi xd).-uśmiecha się.

-Dobra, to idziemy.-wchodzimy do lasu.

Szliśmy na skróty. W końcu dotarliśmy na ulice Stoning 133. Było to zaplecze jakiegoś sklepu. Byli tam piraci. Schowaliśmy się za kontenerami z śmieciami.

-Musimy ich znaleźć.-mówi Sam-Jeśli tego nie zrobimy, to zgniotą nas w proch!-wydziera się.

-On zawsze się drze jak stare gacie?-pyta mnie Cole.

-No niestety.-szepcze.

-Ciszej bo nas znajdą.-ucisza nas Lloyd.

Kiedy obserwowaliśmy piratów, ktoś mnie chwycił z tyłu za bluzkę i wyciągnął z ukrycia. Ja szybko się odmachnęłam i użyłam mocy obrony, przez co tajemniczy ktoś upadł na ziemie. Chłopacy od razu zareagowali i stanęli w mojej obronie. Tym kimś była Wersi.

-Wersi? myślałam, że jesteś silniejsza.-śmieje się.

-A ja myślałam, że już cię nigdy nie zobaczę.-wstaje.

-Ha! to tylko twoje marzenia.-mówię.

-Widzę, że znów się spotykamy, Grace.-Podchodzi Sam.

-Niestety.-Przybliżam się do Lloyd'a.  Zauważyłam jakim wzrokiem się na niego patrzy. Jeśli jestem w drużynie ninja, to chyba też jestem obrończynią zielonego ninja.
-Oh, nie martw się, to ostatni raz.-zamachuje się na mnie szablą, ale ja stanowczo tupnęłam nogą, przez co fale mojej mocy przepłynęły po ziemi, a wrodzy się przewrócili. Sam był dosyć blisko mnie i pociągnął mnie za nogę przez co sama padłam, a ninja zajęli się inni piraci. Wraz  z Sam'em szybko wstaliśmy. Wyciągnęłam szablę i zamachnęłam się. Byłam gotowa go uśmiercić, jednak on zablokował mój ruch swoją szablą. Chciałam go kopnąć w brzuch, ale on szybko przechwycił moją nogę i uniósł do góry znów mnie przewalając. Szybko zrobiłam przewrót w tył i stanęłam na nogach.  Teraz to ja zablokowałam jego ruch szablą.

-Poddaj się...a może nie zetnę ci głowy.-mówi stękając.

-Poddać się? Nigdy!-odpycham go z całą siłą, a on znów pada na ziemie. Stanęłam nad nim i przyłożyłam mu szable do szyj.

-A teraz gadaj, po co tu przyszliście?-mówię przez zęby.

-Ha ha! to ty nadal nic nie rozumiesz? to była zasadzka. Rozejrzyj się! Przez twoją naiwność wszyscy cierpią!-wyzywa mnie. Ale to prawda, wszyscy byli poobijani.

-Naiwność to twoja największa wada. Nawet wtedy kiedy cię spotkałem pod sklepem. To był tydzień po śmierci twojej matki, stałaś zakłopotana, a ja ci wmówiłem, że piractwo to dobra rzecz i że chętnie cię przyjmiemy do drożyny, ty bez zastanowienia do nas dołączyłaś.-mówi a ja wymiękam...-Taka jesteś naiwna, życie to tylko puste obietnice, pułapki na naiwnych ludzi.-mówi wściekle.

-Grace! nie daj się!-krzyczy Lloyd, który jest związywany przez piratów.

-Powinnaś od początku wiedzieć o swojej naiwności. Poddaj się, a ja cię przyjmę znów pod swoje skrzydła i nigdy nie pozwolę cię skrzywić.-mówi troskliwie.

-Grace!-krzyczy Kai. Może...powinnam znów dołączyć do piratów? w końcu to oni mi pomogli, po śmierci mamy...

-Grace! proszę!-znów krzyczy Kai. Odłożyłam szable i pomogłam wstać Sam'owi.

-Grace! nie!!!-Lloyd próbuje się uwolnić.

-Dobry wybór.-śmieje się Sam.

-Grace?-odwracam się i widzę Jay'a.

-Jay? co ty tutaj robisz?-pytam.

-Chciałem wam pomóc, bo czuje się lepiej, ale...co ty...?-dziwi się.

-Ja...-zaczęłam się jąkać, a inni ninja się uwolnili i zaczęli atakować piratów.

-Grace! chodź ze mną!-Sam wyciąga do mnie rękę. Spojrzałam na Jay'a, który z nadzieją patrzy mi w oczy.

-No chodź!-pośpiesza mnie Sam z szczerym uśmiechem. Podaje rękę Sam'owi.

-Grace! no co ty?!-skrzykuje mnie Jay z łzami w oczach. Sam z uśmiechem ściska mi dłoń.

-Oh, Sam, ty chyba jesteś moim bratem...-uśmiecham się, a inni ninja nadal walczą z piratami.

-Dlaczego?-mówi z uśmiechem, a Jay nie wierzy w to co widzi.

-Bo jesteś tak samo naiwny jak ja...-mówię troskliwe, po czym z CAŁEJ SIŁY DODAJĄC MOC OBRONY kopnęłam go w klatkę piersiową co odrzuciło go prosto pod nogi Wersi (ogółem bolało to tak jak by przejechał cię 2-piętrowy autobus xd). Odwróciłam się do Jay'a, który chyba myślał, że śni. Podbiegłam do niego i rzuciłam się mu na szyje.

-Jay, przepraszam!-szlochałam wtulając się w niego.

-Grace, co ty...jak?!-nie dowierza.

-Przepraszam, Sam ma racje...jestem naiwna...

-Nie mów tak.-przytula mnie.

                                                                   C.D.N

Ja nie wiem czy wy coś z tego zrozumieliście,  to napisałam jak na odpierdol xd

                

















































Grace.-Ninjago Piracy. [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz