Rozdział 10-Jay uwolniony od wisiorka.

699 66 2
                                    

Trudno, wyszłam z pokoju Jaya. Zaczęłam się mocno zastanawiać nad tym co robię ze swoim życiem...i życiem innych. Jay to dobry chłopak, a ja go na siłę próbuje wepchnąć w piractwo. Sama kiedyś taka byłam. Myślałam, że jestem grzeczna jak aniołek, ale tak naprawdę nie byłam. Nikt nie wiedział jaka jestem. Z jednej strony wszystkim przytakiwałam i ich słuchałam, z drugiej strony potrafiłam ostro przywalić i wkurwić. Przez to zostałam odrzucona od rówieśników, a ja tylko chciałam by ktoś mi wskazał drogę. W końcu zostałam piratem, Jadnak nie czuje się nim. Jestem naturalna, przynajmniej byłam. Usiadłam na skraju łóżka i się skuliłam.

Ja: Co się ze mną dzieje? czemu się tak zachowuje?-pytam siebie.

Moja mama zawsze powtarzała: Serce ci powie co masz robić, bo ono wie najlepiej.

Tak mówiła zanim umarła, mój Tata nas porzucił. Moje serce mi mówi, że mam zabrać Jayowi ten wisiorek i uwolnić Lloyda. Głupie serce! Czy ono chce bym straciła posadę? Chociaż to nie posada, tylko piractwo. Położyłam się i się nie ruszałam. Chciałabym mieć to wszystko za sobą. Może źle zrobiłam zostając piratem? (źle dla społeczeństwa xd) Może miałam stać się kimś...innym? Leżałam i leżałam, w końcu postanowiłam zrobić pierwszy krok w...(przełknęła głośno ślinę) dobro. Poszłam do pokoju Jaya.

Jay: Znowu ty?

Ja: Tak...Jay zrobisz coś dla mnie?

Jay: Nie sądzę.

Westchnęłam i powiedziałam.

Ja: Oddaj mi ten wisiorek.-Wyciągnęłam rękę po rzecz.

Jay: Co?! nie oddam ci go!-powiedział uderzając mnie w rękę.

Ja: Ałł! jay! musisz mi to oddać!!!

Jay wie, że to wisiorek sprawił, że jest zły i nie chcę go oddać.

Jay: Nawet za chińskie skarby ci go nie oddam!

Ja: Sam tego chciałeś!-podeszłam do niego i zabrałam mu piracki kapelusz.

Jay zaczął mnie gonić. Świetnie się przy tym bawiłam w przeciwieństwie do niego.

Jay: Oddaj mi kapelusz!!!-krzyczy.

Ja: Jak oddasz mi wisiorek!

Jay: Nigdy!!!-zaśmiał się złowieszczo.

Ja: Śmiejesz się jak łaskotana dziewczyna!-wyśmiewam go.

W końcu by uciec przed Jay'em wbiegłam pod pokład, do Lloyda.

Lloyd: Co się dzieje?!-zdenerwował się.

Ja: A nic takiego.-uspokajam go. Wbiegł Jay. Nie wyrobił na schodach i wypierdzielił się prosto pod moje nogi.

Lloyd: Co ty wyrabiasz?!-wkurza się.

Ja: Dobra Jay, nie mam wyboru.-Mówię i zrywam mu wisiorek z szyj. Chłopak wstaje a jego oczy robią się błękitne.

Lloyd: Grace...czy ty...-zadziwiłam go.

Ja: Tak, uwolniłam go od tego wisiorka.-przyznałam.

Jay: Ale ty przecież...-nie dokończył gdyż cały statek się zatrząsł. Chyba w coś uderzyliśmy...

C.D.N






Grace.-Ninjago Piracy. [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz