Rozdział 41-Kai! nie jestem jakimś workiem do podrzucania!

555 54 16
                                    

-Jak długo się będziesz jeszcze torturować?-Pyta mnie Nya.

-Dopóki nie usłyszę, że piraci zniknęli z tej planety.-Powiedziałam, po czym znów zrobiłam przewrót na drążku.

-Ale nie możesz się tak przemęczać.-Bierze następny gryz jabłka.-Tym bardziej, że wczoraj was wymęczyli.

-Mnie nie wymęczyli fizycznie.-robię przewrót-tylko psychicznie.

-To może idź się przespać?-proponuje Nya.

-Ten kto śpi, nie ma czasu na urywanie głów piratom.

-Słuchaj, ty chyba się źle czujesz.-wyrzuca owoc do śmietnika.-Idź na spacer.

-Najpierw mi karze iść spać, a potem na spacer. Może pójdę do parku spać na ławce?-śmieje się.

-Heh, jak chcesz.-Uśmiecha się. W pewnym momencie zadzwonił telefon Nya'i.

-O, znam tą muzyczkę.-mówię.

-Naprawdę?-pyta.

-No, Znam ją na pamięć.

-To zaśpiewamy?

-Nie, nie umiem śpiewać.

-No dalej...ja zacznę. "On jest kanciarzem, jest po prostu zły-Zaczyna.-To nieudacznik, facet: typ złej krwi i...-pokazuje na mnie.

-Eh..."Tako co kłamie, strach mu podać dłoń...Taki idiota co ma broń, broń, broń, broń...

Nya:Mówiłaś: Pilnuj się, ze wszystkim licz.

Ja: Bo jest jak pies co zerwał smycz, smycz, smycz, smycz.

Nya: To podejrzany typ, złe serce ma...

Ja: To głupie wiem to nawet ja...

Razem: Lecz mamo, taki ktoś moje serce skradł. Taka miłość co pożądania ma słodki smak.

Ja: Mamo, nie płacz już, wiem co robię, bo ryzykować chce.

Nya: Nie poradzę nic, kocham go...

***Kai***

Szedłem właśnie z Jay'em do salonu, kiedy usłyszeliśmy Grace i Nya'e, które śpiewały.


***Grace***

Ja: Jest zły, jak gdyby z diabłem zawarł pakt.

Nya: Zabija dla zabawy, gdy mu jej brak.

Ja: Jest dwulicowy, nie przewidzisz go.

Nya: Typ bez sumienia, jak by znał jedynie zło...

-Brawo!-ktoś klaszcze w ręce.-Powinniście uczęszczać do opery.-O nie, to Kai! Spojrzałam na niego no i...znowu byłam cała czerwona...

-Chętnie, ale brak czasu...-śmieje się Nya.

-Hehe, no i dobrze, żadna opera nie może nam was zabrać.-Jay podchodzi do Nya'i i całuje ją w czoło.

-Ej, ej, jestem tu!-Śmieje się Kai.

-No i? ty sobie weź Grace.-Mówi.

-A spierdalaj.-Śmieje się, ale Kai to wziął na poważnie. Też wziął mnie na ręce i  wsadził sobie na plecy jak jakiś worek z piaskiem.

-Kai! ty gnoju, puszczaj mnie!-wale go po plecach.
-He he, jak mi się zachcę.
-No Nya! pomóż mi!

-Przecież oni już wyszli...-mówi Kai.

-Kiedy?

-No przed chwilą.-Mówi.-Byli tak w siebie tak zapatrzeni, że zachowywali się jak w kosmosie.

-Cholera...

-Lekka jesteś.-Podrzuca mnie.

-Kai nie jestem jakimś workiem do podrzucania!-Znów go walę.

-Okej, okej.-Uspokaja mnie.-No! pani śpiewaczko operowa, idziemy do mnie.-śmieje się.

-Co? nie chce!-Szarpie się.
Zanim się obejrzałam Kai otwierał już drzwi do swojego pokoju.

-Puścisz mnie wreszcie?!-Szarpie się.

-Pewnie.-Puścił mnie.  Ale niestety w swoim pokoju. Dobra, nie podoba mi się to...
-Chcesz zagrać?-bierze dżojstik.

-Nie, chce wyjść.-Zmierzam do drzwi.

-Są zamknięte na klucz.-Włącza PlayStation.

-Eh...-odwracam się a Kai podaje mi dżojstik.

-Pośle cię do sądu.-Mówię zła, ale w duchu się śmieje.

-O co?-śmieje się.
-O przetrzymywanie.
-Już jesteśmy ścigani przez policje, więc...?

Usiadłam po turecku na łóżku Kai'a. Czerwony ninja znów sprawił, że stałam się...czerwona na twarzy: Brunet usiadł za mną, jednocześnie się tuląc w moje plecy i trzymając swój dżojstik. Czy on nie ma za grosz nieśmiałości?! Dobrze, że jeszcze mnie oszczędza i nie robi tego przy innych (niedługo to się zmieni *złowieszczy śmiech* >:D).

-No to gramy.-Włączył grę. Nie wiem co to była za gra, ale miała fajną fabułę. Po kilku minutach Kai się znudził grą i znów zaczął mnie wkurzać. Zaczął mi delikatnie dotykać mój kark swoimi ustami, nie, to nie były pocałunki, ale i tak były krępujące. Zaczęłam się trochę kręcić na znak, że nie podoba mi się to, ale on to przyjął inaczej, bo zaczął mi robić malinki...MALINKI?!

-Kai...przestań...-próbuje odepchnąć od siebie bruneta.

-Przecież jestem delikatny...-Mówi nadal ssąc mi skórę.

-T-tu nie chodzi...o to...-Odłożyłam dżojstika i oparłam się ręką o szafkę.

-A o co?-mówi chamsko dalej ssąc mi skórę.-Boisz się?-odrywa się, a ja czuje, że na karku powstała mi malinka.

-Nie...i po co ci to?-pytam zła.

-Mi po nic, ale ty ładnie wyglądasz z malinką...-uśmiecha się.-Gramy dalej?-pyta się jak gdyby nigdy nic.

Pograłam z nim jeszcze kwadrans. Gdy skończyliśmy udałam się do łazienki. Spojrzałam w lustro, a tam czerwona plamka...ja chyba go zabije...(Spokojnie, nie odważy się :D )

                                                                           C.D.N

























Grace.-Ninjago Piracy. [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz