Rozdział 50-No to dobranoc, moja księżniczko..

587 62 11
                                    

Siedziałam na łóżku Kai'a, a on obok mnie. Cisza nadal trwała. Nie wiem co mam robić. Gdyby teraz do pokoju wszedł Jay. Pierwszy raz nie była bym zła, że nie puka. Nie wiem dlaczego, ale w pokoju Kai'a zrobiło się zimno. Zaczęłam trząść nogami.

-Zimno ci?-Kai przerywa ciszę. Wzruszyłam ramionami. Kai wstał i podszedł do szafy. Z niej wyciągnął koc. Objął mnie nim.

-Zaraz przyjdę, pójdę się spytać, czemu grzejniki nie działają.-Kai wyszedł z pokoju. Rozglądałam się po jego pokoju. Nic ciekawego tutaj nie widzę. Do pokoju wrócił Kai.

-Jay przeciążył grzejniki.-Mówi.

-Oh...Jay-Westchnęłam.

-Cieplej ci?-Pyta.

-Tak, a tobie?

-Da się wytrzymać.-uśmiecha się. Mimo to...okryłam bruneta kocem (jak ja kocham nazywać chłopaków po kolorze włosów :3). On się uśmiechnął i chwycił drugi koniec koca.

-Sorki, że tak cię skrzyczałem i że wystraszyłem ci faceta.-Spuszcza głowę.

-Taa, ale mogło być gorzej.

-Niby jak?

-Mogłeś mu przypierdolić.-Mówię.

-Nie rób ze mnie takiego tyrana.-śmieje się. Śmialiśmy się chwile. Naszą radość przerwał zanik prądu.

-Co się stało?-pytam. Opowiedz usłyszałam na korytarzu:

***

Tup, tup, tup, tup, tup (kroki Jay'a)

-Jay! ty idioto! (krzyk Cole'a)

Tup, tup, tup, tup, tup (kroki Cole'a)

Jakiś trzask.

-Ała! Cole! nie bij mnie! (Krzyk Jay'a)

-Napraw to! (Krzyk Cole'a)

***

-Okej...czyli Jay rozwalił korki.-śmieje się Kai. Brunet wstał i podpalił palcem świeczki. Zrobiło się romantycznie...zbyt romantycznie. Wielkie dzięki Jay!

-Dobra, nie ma światła i robi się zimnooo!-Kai się przewalił (dobrze mu tak :D).

-O matko, Kai nic ci nie jest?-pomagam mu wstać.

-Nie, trochę ręka mnie boli ale...-Potknęłam się o koc który zwaliłam. Poleciałam na podłogę, a Kai na mnie. Spojrzałam na mistrza ognia, który zawisnął nade mną. Ja jak zwykle "rumieńce w ruch!", a on swój "zadziorny uśmieszek w ruch!".

-Zejdziesz ze mnie?-pytam.

-No nie wiem, nawet fajnie się złożyło...-Kai oblizał sobie górną wargę. Coś czuje, że będzie gorąco.

-Mi...-przełknęłam ślinę-nie jest wygodnie.

-O, wiem o co ci chodzi.-Wyciągnął mi z pod nóg koc.-Lepiej?

Zanim zdążyłam zaprzeczyć, on już wpił się w moje usta. Czy zawsze kiedy się zarumienię, sytuacja musi się kończyć pocałunkiem? Jego język  po raz setny zwiedzał moją buzie. Zwiedzał ją już sto razy, i nadal mu się nie znudziło. Chłopak wstał i wziął mnie na ręce. Położył mnie na swoje łóżko i przykrył kocem.

-No to dobranoc, moja księżniczko.-pocałował mnie w czoło...

                                                                                      C.D.N























Grace.-Ninjago Piracy. [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz