Mój budzik wyrwał mnie z niezbyt przyjemnego snu, spojrzałam leniwie w stronę denerwującego przedmiotu, była 6:30, zwlekłam się leniwie z łóżka, mój ukochany spał jeszcze sobie smacznie, taki urok chodzenia sobie do pracy kiedy mu się chce. Narzuciłam mięciutki szlafroczek w serduszka i zeszłam na dół zaparzyć kawę i przygotować śniadanie, włożyłam do uszu słuchawki i pościłam pierwszą lepszą składankę na telefonie, gdy usłyszałam jedną z moich najnowszych "the best" - Charlotte Devaney "Flip it" zaczęłam kołysać biodrami i cichutko pogwizdywać, zrobiłam kanapki dla siebie i Dave'a. Pochłonęłam swoją część w mgnieniu oka co mnie niezwykle zdziwiło bo zawsze się z tą czynnością guzdrałam. przykryłam kanapki ukochanego folią spożywczą i włożyłam do szafki.
W łazience też wykonałam wszystkie czynności w mgnieniu oka- jak na moje tempo, weszłam pod prysznic pozwalając gorącej wodzie obmywać moje ciało oraz namydliłam je moim jednym z ulubionych żeli pod prysznic- czekolada z pomarańczą, włosy umyłam pierwszym lepszym szamponem i osuszyłam je ręcznikiem po czym nałożyłam odzywkę, ubrałam czerwoną koronkową bieliznę, wyszorowałam zęby i spłukałam odzywkę, w zawrotnym tempie wysuszyłam włosy i je lekko zakręciłam. Postawiłam dzisiaj na trochę lepszy makijaż ponieważ w nocy miałam złe sny i moje oczy mnie zdradzały, nałożyłam korektor, podkład, wyszły mi niezwykle idealne kreski co mnie trochę zszokowało, bo musi być święto, żeby mi wyszły takie ładne, wytuszowałam rzęsy, machnęłam lekko policzki czekoladka i wykonturowałam usta dopełniając efekt czerwona matowa szminka, do tej bielizny wyglądałam strasznie seksownie. Z cwaniackim uśmieszkiem weszłam do sypialni w samej bieliźnie z nadzieja ze mój ukochany się przebudzi, ale niestety się przeliczyłam, wiec bardzo niechcący potraciłam butelkę z woda co narobiło wystarczającego hałasu by się obudził. Spojrzał na mnie leniwym wzrokiem, ale gdy tylko się zorientował jak wyglądam wychrypiał:
-Mmm księżniczko- odkaszlnął, ponieważ miał poranna chrypkę, co brzmiało niezwykle seksownie- może by tak przed praca małe co nieco - poruszył zabawnie brwiami
- Nie mam czasu aniołku teraz- spojrzałam na niego smutnym wzrokiem składając małego całusa na jego szyi co spowodowało ślad mojej szminki i udałam się do garderoby.
Zdecydowałam się dzisiaj na granatowa bluzeczkę z czerwonymi guziczkami, czarne spodnie przed kostkę i czerwone szpilki, na to narzuciłam cienka skórzana kurteczkę i zgarnęłam czerwona torebkę. Gdy wyszłam z garderoby mój śpioch słodko chrapał uśmiechnęłam się sama do siebie i zeszłam na dół, napisałam na kartce :
" Kanapki masz w szafce, nie wiem o której wrócę bo mam dużo pracy!
Kocham cię!
Na zawsze twoja V."Zgarnęłam wodę do torebki i wrzuciłam do niej najpotrzebniejsze rzeczy a do teczki wrzuciłam laptopa i parę dokumentów mi potrzebnych. W łazience popsikałam się jeszcze moimi ulubionymi perfumami Giorgio Armani Si, spojrzałam się w lustro i przypomniał mi się mój sen przez co posmutniałam.
Śniło mi się że moje stare przyjaźnie się posypały i teraz każdy uważa mnie za panią ę-ą, z których kiedyś się z dziewczynami śmiałyśmy, że są ze swoimi facetami tylko dla kasy, dlatego cieszyłam się, że pracuję, że będę miała swoje pieniądze które będę mogła sobie wydawać kiedy i na co będę tylko chciała. Nie chciałabym być kiedyś jak ta lala z mojego snu, bez przyjaźni a raczej same fałszywe, facet bez szacunku do mnie i rucha inne dziwki na prawo i na lewo. W moim oku zakręciła się łza, ale szybko się otrząsnęłam i wyszłam z mieszkania udając się do swojego samochodu, do biura dotarłam 5 minut przed czasem, wiec na spokojnie wjechałam na moje piętro witając się wcześniej z Sam.
Chciałam przywitać się z szefem, no ale niestety go nie było, z opowiadań Dave'a jego przyjaciel to niezbyt zorganizowany człowiek, ale zawsze osiągał to co chciał więc nie miał motywacji żeby coś zmieniać.Około godziny 11 wpadł do mojego gabinetu jakiś wściekły facet, swoją drogą wyglądał na dosyć ważnego i bogatego, czysty idealnie dopasowany granatowy garnitur, biała koszula i granatowy krawat takiego samego materiału jak garnitur, na jego butach nie było widać najmniejszej plamki brudu aż można było się w nich przeglądać.
-Banda nieudaczników- wrzasnął jak gadał do mnie a raczej wykrzykiwał a ja nie reagowałam, ponieważ byłam pochłonięta obserwacją jego osoby.
-Przepraszam, ale niestety szef , pan Lucas jeszcze nie dotarł do pracy gdyż ma ważne spotkanie. - starałam się być jak najbardziej miła i profesjonalna.
-Jasne spotkanie, chyba z własną poduszką bo wczoraj go poniósł ostry melanż. - był nieźle wkurzony.
-Proszę się uspokoić, był pan umówiony? - w pośpiechu przeglądałam plan dnia pana Dominica, ale nie znalazłam żadnego spotkania spotkania przed 15.
-Nie, nie byłem. Ale ten cwel na pewno wiedział, że go dzisiaj odwiedzę.
-Ja zaraz spróbuję się do pana Lucasa dodzwonić a w tym czasie proszę sobie spokojnie usiąść, szef powinien niedługo być, bo nie powiadamiał mnie o dniu wolnym. - Wstałam od swojego biurka i pokazałam mężczyźnie, aby usiadł na sofie przed gabinetem. -Może napije się pan kawy?
- A może mam się jeszcze położyć?!- rzucił w moją stronę ironicznie- Jak mam kurwa spokojnie siedzieć?! - wymachiwał łapami - Jak ten twój zasrany szefunio mi żonę pieprzy od miesiąca! - stanęłam jak wryta.
-Melisa by była lepsza- westchnęłam pod nosem co nie uszło uwadze gościa.
-Coś ty powiedziała panienko? - oburzył się jeszcze bardziej - Lepiej uważaj na swój język, bo może się on zając czymś innym.
-Ciekawe czym?- spojrzałam na niego z grymasem n twarzy.
-Na przykład moim kutasem- powiedział to z cwaniackim uśmieszkiem na twarzy. Przez co bez wahania strzeliłam go z liścia w twarz, czego od razu pożałowałam, gdyż widział to mój szef, który właśnie pojawił się w drzwiach mojego gabinetu.
-Victoria! Co ty kurwa robisz?!- wrzasnął na mnie Dominic. - Mike nic ci nie jest? Przepraszam dopiero od wczoraj tu pracuje, Dave mnie zapytał czy mnie mam jakiegoś wolnego miejsca u mnie w firmie bo to jego dziewczyna. Stałam jak wryta, o co tu chodziło?
- O kurwa, przepraszam. - widziałam na twarzy elegancika zmieszanie. - Jestem Mike, Michael Pur, nie wiedziałem, że jest pani z Dave'm. To był tylko głupi żart przepraszam.
-Jasne- odparłam sucho- Przepraszam za..
-Nie ma sprawy- machnął ręką mężczyzna i udał się za Lucasem.
_________________________________________________
Supriseee!! Mamy rozdział ! Mam nadzieję ze się spodoba! Chociaż ja osobiście uważam że mógłby być lepszy no ale cóż. Chciałam coś dodać !
Jak myślicie? Vicky będzie miała jakieś problemy? Szef wyciągnie konsekwencje jej czynu?
Za niedługo święta !! Ojjj tak! Strasznie się cieszę! Szkoda tylko że nie ma śniegu! :( Ale to nic ;d
Pamiętajcie!! Jeżeli ci się podoba to daj gwiazdkę!! Albo komentarz! To bardzo motywuje! Doceń mój wkład!
say_why_no
CZYTASZ
Pomimo wszystko
RomanceNic nie będzie już takie jak kiedyś... Ale zawsze warto próbować! Pomimo bólu.. Pomimo ran.. Pomimo krzywd.. Pomimo wszystko..