XXIX. Powrót

259 25 0
                                    

Gdy wróciłam do domu nie mogłam uwierzyć w to co się stało, to zdecydowanie nie powinno mieć miejsca ! Jeden pieprzony dzień i dwa pocałunki ! Pieprzony Don który mi grozi i Ricky o tym wie, ale nie mogę go o nic prosić, już nie.. Nie wiem czy to co wczoraj postanowiłam z przyjaźnią będzie miało jakikolwiek teraz sens.. Nic nie wiem, oprócz jednego. Muszę uporać się z tym sama! Co ja mam teraz zrobić? Postanowiłam najpierw wziąć się za siebie ! Jutro pójdę normalnie do pracy, lecz w tym domu oprócz starych łachów nie mam nic w co bym mogła się ubrać, spojrzałam na zegarek, który wskazywał północ

-Nie ma opcji, żebym do niego zadzwoniła, aby mi przywiózł kilka moich ciuchów, chociaż on by to bardzo chętnie zrobił, nie ma też opcji, abym teraz jechała po rzeczy do Dave'a rano do niego pojadę osobiście, napiszę Lucasowi, że przyjdę do pracy, ale dopiero ok godziny 10. W tym samym momencie odnalazłam jego numer telefonu i wystukałam do niego wiadomość, odpisał mi po kilku minutach "ok". Jako, że była już taka godzina postanowiłam iść spać, na brudaska !
Nastawiłam sobie jeszcze szybko budzik na godzinę 7 i chwilę później odpłynęłam już do krainy snów!

Gdy zadzwonił budzik od razu go wyłączyłam i bez żadnego ale ruszyłam do szafy by się odziać w jakieś stosowne ciuchy, wyjęłam jasne jeansy biały t-shirt i na to założyłam koszulę w kratę włosy upięłam w luźnego koka a oczy upiększyłam starą maskarą. Gotowa zbiegłam na dół, gdzie nikogo nie było co mnie ucieszyło bo nie musiała odpowiadać na zbędne komentarze. Włożyłam trampki i udałam się do mojego samochodu, odpalił od razu, dziwne jakby było inaczej i odjechałam w kierunku domu chłopaka. Po niecałych 10 minutach stałam już na parkingu jego apartamentowca, ciężko oddychając, szczerze bałam się tej rozmowy, bo wiedziałam, ze na zwykłym zabraniu ciuchów i szybkim prysznicu się nie skończy.

-Boże Vicky ! Kochanie ! Wróciłaś!! -krzyczał nawalony w 3 dupy Dave. Odór alkoholu było czuć w całym domu.

-Nie nie wróciłam ! Boże jak tu śmierdzi! Weź otwórz okno i się ogarnij człowieku! - zmierzyłam go i udałam się do sypialni, gdzie panował o dziwo porządek, chyba dlatego, że gdy mnie nie było urzędował w salonie i kuchni omijając górę.

-Kochanie przepraszam cię. - podszedł oplatając swoje ręce wokół mojej talii- Nie odchodź już. Nie musimy gadać, spać razem, nie muszę wchodzić Ci w drogę, ale proszę nie odchodź ja wariuję gdy nie mam ciebie przy sobie. - spojrzał na mnie oczkami zbitego pieska, uwielbiałam to spojrzenie.

-Dave, to nie jest takie proste! Dużo się przez ten czas zmieniło, wiele przemyślałam,

-Nie kochasz mnie?- wrzasnął

-Kocham ale..

-Ale co? No powiedz!

-Nie ważne- wzięłam swoje rzeczy i udałam się do łazienki, aby skorzystać z prysznica.

-Jak to nie ważne!  VICTORIA WPÓŚĆ MNIE! - krzyczał i szarpał za drzwi, ale na darmo. -Proszę skarbie!

- Daj mi się umyć! 

Po pół godzinie byłam już gotowa do opuszczenia łazienki. Po wyjściu z łazienki w garderobie ubrałam Czarne spodnie, beżową koszulę i beżowe szpilki. Uczesałam się w koka a na twarz nałożyłam standardowy delikatny make-up. Gdy zeszłam na dół salon był już posprzątany i wywietrzony a na stole stało śniadanie dla mnie i dla niego. Uśmiechnęłam się na ten widok co nie uszło uwadze Dave'a.

-Nie musiałeś. Nie jestem głodna- jak na złość zaburczało mi w brzuchu

-Właśnie widzę- spojrzałam na niego z wymuszonym uśmiechem- no dobrze Słysze! Brakowało mi tego wiesz??

-Dobra nie ważne. - usiedliśmy i jedliśmy w ciszy, postanowiłam się pierwsza odezwać- Zostanę, ale tylko dlatego, że jest mi tu wygodniej i lepiej, ale głownie dlatego, że mnie o to też prosisz. Kocham Cię, ale wiesz jak to wszystko się pokomplikowało. Musimy ze sobą współpracować! Być jednością! Nie oddalać się od siebie w gorszych chwilach !! Rozumiesz??

-Tak, obiecuję, że się będę starał! Będzie wszystko inaczej! Lepiej! Tak się cieszę, że się zgodziłaś tu zostać! - jego uśmiech mówił wszystko nie potrzebowałam tych słów które przed chwilą usłyszałam.

- Mam nadzieję

-Idziesz do pracy?- kiwnęłam potakująco głową- To może jednak powiesz Lucasowi, że nie idziesz?- poruszył zabawnie brwiami.

-Dave! Ustaliliśmy, że na razie po prostu wracam tu do domu. - na te słowa spuścił głowę- Potrzebuję trochę jeszcze czasu. Muszę iść do pracy. - wstałam od stołu i gdy wychodziłam rzuciłam mu krótkie - Pogadamy jak wrócę. - i opuściłam jego mieszkanie.

__________________________________________

Rozdział może trochę nudny. Ale nieraz taki musi być ! Nie wiem kiedy next ! Postaram się jutro :(

Do next!

say_why_no

Pomimo wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz