XXXVI. Nowy początek

297 39 4
                                    


Gdy siedzieliśmy już w samolocie tak mocno ściskałam rękę chłopaka, że myślałam, że mu połamie kości, lecz bardziej prawdopodobne było to, że to moje kości będą połamane. STRASZNIE BAŁAM SIĘ LATAĆ SAMOLOTAMI !!! Nawet sobie nie wyobrażacie co to jest dla mnie !!! Naoglądałam się tych wszystkich katastrof w przestworzach i teraz mam. W końcu stewardesa przeszła zamykając schowki na bagaże podręczne, kilka sekund później usłyszeliśmy komunikat, aby zapiąć pasy, ponieważ będziemy startować. W chwili kiedy usłyszałam ryk silników myślałam, że moje serce wyskoczy mi z piersi !

-Kochanie spokojnie! To tylko samolot. Jestem tu przy tobie wszystko będzie dobrze! - ucałował czule moje czoło, zamykając mnie w szczelnym uścisku. -Kocham Cię!

-Ja Ciebie też- odparłam drżącym głosem czując jak jego klatka lekko drży- Nie śmiej się!

Nawet nie wiem kiedy byliśmy już w powietrzu, chwilę po komunikacie, że można już odpiąć pasy miła brunetka przeszła pytając się pasażerów czy mają ochotę na kawę herbatę albo coś do jedzenia, oczywiście mój ukochany postanowił zamówić dla siebie whiskey z colą przez co zganiłam go spojrzeniem

-Chcesz coś skarbie?

-Nie dziękuję.

-Poproszę wodę dla tej Pani. - pomimo mojej odpowiedzi on wiedział lepiej, postanowiłam się nie kłócić.

- Dobrze zaraz przyniosę.

-Dave ! To jest samolot!

-No i co z tego? -zapytał jakby nie wiedział o co mi chodzi.

-To, że są tu ceny jak z kosmosu!!

-No wiesz w końcu jesteśmy coraz bliżej kosmosu- poruszył zabawnie brwiami

-Głupi żart..

-Boże kochanie ! Stać mnie to mogę !!

-To, że Cię stać nie znaczy, że musisz to rozwalaćna prawo i lewo.

-O co Ci chodzi co?

-O nic! - wyswobodziłam się z jego uścisku - wiele osób nie ma co włożyć do garnka a ty wydajesz tyle kasy na głupią wodę- założyłam na uszy słuchawki, muzyka to coś co mnie idealnie odpręża nie ważne jaka byłabym zła, zmęczona czy cokolwiek.

Nie wiem kiedy odpłynęłam do krainy snów. Miałam bardzo smutny lecz piękny sen, byłam małą dziewczynką,  miałam śliczne blond kręcone włoski, moje oczka były niezwykle duże a tęczówki hipnotyzowały, niestety spojrzenie to było przepełnione bólem, rozczarowaniem?  Dziewczynka siedziała w kącie cała umorusana, w podartych za dużych rzeczach. W dłoniach miała pół bułki, na którą patrzyła jakby to było najpiękniejszą rzeczą na świecie. Gdy mnie ujrzała wystraszyła się, zrobiło mi się przykro, jest strasznie nieufna. Chciałam jej pomóc ale nie mogłam, nie wiedziałam jak, gdy robiłam krok do przodu ona się oddalała, bała się, wreszcie wstała i zaczęła biec. Uciekła a ja nie mogłam jej znaleźć. Postanowiłam, że muszę ją znaleźć! Szukałam jej, przechodziłam codziennie w to miejsce, lecz jej tam nie było. Po tygodniu przeczytałam w gazecie, że właśnie w tej okolicy mała dziewczynka z pięknymi błękitnymi oczkami i blond włoskami zmarła, z głodu! Płakałam! Czułam jak po moich policzkach płynęły łzy.

-Kochanie obudź się!! - czułam szarpanie za ramie -Vicky! Co jest!!- powoli otworzyłam oczy

-Czego się drzesz?

-Płakałaś!

-Ohh- w tym samym momencie wytarłam łzy, które spływały po moich policzkach mocząc koszulkę chłopaka. -Przepraszam zły sen..

-Rozumiem- odparł

Godzinę później usłyszeliśmy po raz kolejny komunikat aby zapiąć pasy, ponieważ wpadliśmy w niewielkie turbulencje. Moje serce zagłuszało chyba ryk silnika, przynajmniej mi się tak wydawało. Bałam się jak jasna cholera! Pomimo uspokajania mnie przez Dave'a ja cała drżałam, nienawidziłam latać! A tu jeszcze trzeba będzie wrócić do domu ! Właśnie gdzie ja w ogóle jestem, wyjrzałam przez okno, no ale przecież jestem w samolocie, jedyne co widziałam to chmury pod nami i śliczne słońce.

-Gdzie my lecimy kochanie? -zapytałam chłopaka

-Niespodzianka -wyszczerzył swoje białe ząbki

-Musisz?

-Tak- postanowiłam odpuścić.

Po następnej godzinie usłyszałam upragniony komunikat !! Będziemy lądować !!
Gdy w końcu nasze koła dotykały ziemi byłam chyba najszczęśliwszą kobietą na ziemi. Po opuszczeniu samolotu ujrzałam gdzie jesteśmy.  W Londynie, nie wierzyłam w to !

-Kochanie! Londyn? Na serio?

-No co? - podrapał się po głowie -Nie podoba Ci się?

-Podoba ! Jesteś kochany !!

Z lotniska udaliśmy się do hotelu, nie był zbyt daleko od lotniska. Pokój, a raczej apartament, czego ja mogłam się innego spodziewać po moim wariacie, był przepiękny! Miał bardzo duży przestronny salon z którego było wejście do sypialni w ogromnym łóżkiem, drugie drzwi prowadziły do podobnych rozmiarów łazienki na środku której stała wielka dwuosobowa wanna. Po około półgodzinie do pokoju ktoś zapukał, jak się okazało przyszła nasza kolacja oraz szampan. Byłam strasznie zmęczona dlatego po zjedzeniu posiłku udaliśmy się do wanny na szybką wspólną kąpiel, no bo po co niszczyć tyle wody. Nie obyło się bez drobnych przyjemności, ale nie doszło do niczego konkretnego.
Gdy leżeliśmy w ciszy w łóżku nie dawało mi spokoju to co mi się przyśniło.

-Kochanie? - odwrócił głowę w moja stronę dając znak, że mogę mówić- Jest tyle biednych dzieci, bez rodzin.

-No i?

-Zaadoptujmy jedno.. - gdy spojrzałam na niego jego oczy były wielkie jak 5 złotówki a usta lekko rozchylone...
-Powiedz coś!

____________________________________________

Mam nadzieję, że rozdział się podoba! Starałam się! Mam dużo nauki i docencie to :) Przynajmniej zrozumcie jeżeli nie jest ten rozdział WYŚMIENITY :(

Wracając do mojej informacji, a raczej pytania.

Czy to co piszę się wam nie podoba, czy zwyczajnie jesteście za leniwi aby zostawić po sobie ślad(dać gwiazdkę jeżeli nie chcecie wyrażać swoich opinii). Nie zmuszam was do niczego, ale no ale np. ostatni rozdział przeczytało ponad 150 osób a gwiazdek jest ile?? 11 :( Smuci mnie to trochę, ponieważ się staram i nie wiem czy to co piszę jest do dupy czy wam się nie chce dać gwiazdki.

Do next!! (postaram się jak najszybciej )

say_why_no

-

Pomimo wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz