Dave pojechał do naszego mieszkania i przywiózł mi najpotrzebniejsze rzeczy, chyba złamał wszystkie przepisy drogowe, jakie tylko się dało, ponieważ wrócił do mnie w ekspresowy tempie. Nadal nie wiedzieliśmy, co nam jest, mi i naszej małej fasolce. Chyba każdy ma prawo dostać wiadomość o stanie swojego zdrowia, chyba, że... CHYBA, ŻE WIADOMOŚĆ TA MOŻE POGORSZYĆ STAN PACJENTA! Zaczęłam jeszcze bardziej panikować, Dave próbował mnie uspokoić, ale na nic były jego próby.
-Kochanie proszę nie panikuj, na pewno tylko przesadzasz.. - Głaskał moją dłoń
-Jasne ja tylko przesadzam!
-Uspokój się, nie możesz się denerwować!
-Zawołaj lekarza..
-Co się dzieje?!?! - Już panikował
-Nic, możesz zrobić to, o co cię proszę?
Wstał i bez zbędnych komentarzy udał się do gabinetu mojego lekarza, po kilku minutach wpadł zdyszany lekarz.
-Co się dzieje? - Wysapał
-Nic mogę wiedzieć, co mi jest?
-A czy to jest takie ważne?- Skrzywił się
-Nie kurwa nie jest! Jestem w ciąży, ale chyba pan to zauważył! Musze dbać teraz o dwie istoty, czyli o mnie i o dziecko. A więc?- Uniosłam jedną brew do góry.
-No dobrze- westchnął - jak pani zauważyła leży pani na patologii ciąży..
-Czyli coś nie tak z moim dzieckiem? - Przerwałam mu
-Da mi pani dokończyć? - Kiwnęłam potakująco na zgodę - Leży pani tutaj, dlatego, że to początki ciąży a pani ma bardzo dużo stresów, co za tym idzie ma pani bardzo podwyższone ciśnienie, co nie sprzyja rozwojowi płodu, musimy pani unormować ciśnienie i zadbać o to, aby sytuacja z wczoraj się nie powtórzyła. Niestety jest to już ciąża zagrożona, dlatego musi pani o siebie dbać, nie może się pani denerwować i przemęczać. Jaką pracę pani wykonuje?
-Nie wykonuje żadnej pracy, jestem bezrobotna jak na razie, ale właśnie otwieram własną kawiarnię.
Lekarz nie był zadowolony z tego, że właśnie otwieram własną firmę, twierdzi, że przyniesie mi ona mnóstwo stresów, ja jednak twierdzę inaczej. Obiecał mi także, że jutro będę mogła opuścić szpital i udać się do domu, i właśnie w tym momencie przypomniało mi się, dlaczego jestem w takim stanie, przecież Nat przyszła powiedzieć mi, że ojciec leży w szpitalu, postanowiłam do niej zadzwonić i się wszystkiego dowiedzieć. Okazało się, że tata leży w tym samym szpitalu, co ja teraz, Dave załatwił to za moimi plecami, postanowiłam odwiedzić go, pomimo próśb Chłopaka i mojego lekarza postawiłam na swoim. Po pół godzinie byłam już u niego pod drzwiami, niepewnie nacisnęłam klamkę a drzwi się otworzyły, koło łóżka ojca siedziało moje rodzeństwo, brakowało tylko do kompletu mamy.
-Boże dziecko, co ty tu robisz? Skąd wiesz, że tu jestem? Natt?- Zwrócił się do córki, ale zraz znowu jego wzrok skupił się na mnie. - Zaraz zaraz.. Czemu siedzisz na wózku? I DLACZEGO DO CHOLERY MASZ NA SOBIE PIŻAME?!
-Oj tato.. Później ci to wytłumaczę ok?- Po jego minie mogłam wywnioskować, że nie ok. - No dobra..- Westchnęłam - Wytłumaczę ci to znaczy wam, dlaczego tutaj jestem. Kiedy Natt przyszła do mnie i mi powiedziała o tym, że znowu tu jesteś to zemdlałam, nie chciałam wam mówić tego wcześniej, ale będziesz tato dziadkiem, tak Harry nie będziesz jedynym rodzicem z naszego rodzeństwa?
-Zostałam tylko ja- westchnęła Natt
-I niech tak zostanie- odezwali się niemal równocześnie Harry i tata, mimowolnie na moich ustach pojawił się uśmiech
-Boże dzieci tak się cieszę! Będę dziadkiem! I to podwójnym! - Niestety z sekundy n sekundę jego uśmiech zamienił się w grymas bólu i rozczarowania - Tylko czy ja tego doczekam?
-Tato.. - Wyszeptałam przez łzy
__________________________________________________________
Przepraszam was, że nie było rozdziału wczoraj no, ale niestety.. Praca.. Jak się podoba rozdział??
Liczę na gwiazdki!! I komentarze! Dla was to chwila a mnie nawet nie wiecie jak motywuje takie coś!!
Say_why_no
CZYTASZ
Pomimo wszystko
RomanceNic nie będzie już takie jak kiedyś... Ale zawsze warto próbować! Pomimo bólu.. Pomimo ran.. Pomimo krzywd.. Pomimo wszystko..