XXVII. Rozpacz

253 26 2
                                    

Przez cały kolejny tydzień siedziałam w domu, poprosiłam szefa o wolne w pracy na co niechętnie, ale się zgodził, ponieważ znał moją obecna sytuację rodzinną. Nie jestem pewna czy wiedział o tym iż postanowiłam wyprowadzić się od Dave'a, ale szczerze mówiąc powinno go to gówno obchodzić, to moje życie a każdy mówił mi jak ja mam żyć. Nie chciałam nikogo widzieć, nie odbierałam telefonów od Dave'a, nie chciałam iść odwiedzić taty w szpitalu, nie chciałam widzieć brata i siostry, nie chciałam nic tylko po raz kolejny otwierałam butelkę wina, gdy ta się skończyła podniosłam się z podłogi i zakradłam do barku wyciągając jedna z butelek mocniejszego alkoholu- wódki, postanowiłam zrezygnować z popity i udałam się z pełną litrową butelką Finlandii do siebie do pokoju. Zajęłam swoje miejsce na parapecie, odkręciłam trunek i wzięłam sporego łyka, nawet się zbytnio nie krzywiąc. Po niecałych 3 godzinach butelka ta była niemal pusta, skrzywiłam się lekko na ten widok, ale po chwili było mi to znowu obojętne.

- Dajcie mi spokój- krzyknęłam gdy ktoś złapał za klamkę ale na szczęście były one zamknięte, nie chciałam nikogo.

- Otwórz bo je wywarze! - usłyszałam głos którego się nie spodziewałam w tej chwili.

-Idź! Nie chce cię widzieć !! - wrzasnęłam a gdy drzwi zadrgały bo ktoś je z impetem kopnął rzuciłam w nie butelką którą miałam w ręku - Głuchy jesteś?- wydarłam się rozpaczliwie, a chwilę później czułam jego dotyk na moich plecach

-Kochanie co się z tobą dzieje? - nie odzywałam się do niego wpatrując się w nicość - Proszę wróć ze mną do domu. Wszystko da się naprawić, zmienię się obiecuję! Tylko proszę wróć ze mną.

- Nie- wypowiedziałam to jedno słowo prosto w jego zatroskane oczy- Nie wrócę. Idź już. - odepchnęłam jego rękę i wróciłam do czynności, która wydawała mi się na ten moment niezwykle interesująca, miętosiłam sweter gapiąc się jak za oknem jakieś dzieci się gonią.

-Dlaczego? Dlaczego nie chcesz do cholery ze mną wrócić?! Nie znaczę już nic dla ciebie?! - spojrzałam na niego chcąc zaprzeczyć ale tylko otworzyłam usta by po chwili je zamknąć, nie byłam w stanie nic powiedzieć co by go nie zraniło. Nie chciałam go ranić a wiedziałam, że właśnie to robię.

Siedział przy mnie nie wiem przez jaki długi okres czasu, ponieważ zasnęłam a gdy otworzyłam swe oczy leżałam w mym łóżku przykryta kołdrą. Obok swojej głowy znalazłam kawałek papieru, przetarłam oczy i go przeczytałam:

" Przepraszam, że nie jestem tak idealny jak byś tego chciała, starałem się, myślałem, że jesteś ze mną szczęśliwa.. Myliłem się.. Przepraszam.

Jeżeli będziesz chciała wrócić to wróć. Czekam lecz wiedz, że wszystko kiedyś przemija.. Mam nadzieję, że nie obudzisz się za późno.

Kocham Cię
D."

- Co?! - zwinęłam kartkę i z całej siły rzuciłam w głąb pokoju. Gdy ujrzałam na zegarku 20 nie wierzyłam że spałam prawie 24h.

Nie miałam nawet siły walczyć, o coś co było dla mnie wszystkim, traciłam kolejna osobę na której mi zależało. Nie wiedziałam co mam robić, ale wiedziałam jedno, nie mogę się nad sobą użalać. Nie miałam zamiaru walczyć o Dave'a, nie miałam na to siły, jeżeli on nie chciał o mnie walczyć i zrobić tego co powinien ja nie zamierzałam ułatwiać mu tego. Może to nawet dobrze? I tak mu tylko przeszkadzam..  CO JA GADAM?! Kiedyś bym nie ważne po co i dlaczego wskoczyła za nim w ogień a teraz z własnego lenistwa i fanaberii nie chce mi się z nim być i szukam wymówek na to by nie czuć wyrzutów sumienia? Głupota, ale stwierdziłam, że powinnam się sama z tym uporać, rozwiązać zagadkę- czego chcę w życiu? Kogo?

Wyszłam z pokoju udając się do łazienki by wziąć szybki prysznic, nałożyłam na swoje ciało jeden z ulubionych zeli pod prysznic, włosy potraktowałam pierwszym lepszym szamponem. Gdy byłam czysta opuściłam kabinę i wysuszyłam siebie oraz włosy które później spięłam w luźny warkocz, wrzuciłam stare dresy, w uszy wsadziłam słuchawki i wybiegłam z domu. Po drodze spotkałam zdezorientowane spojrzenie mojej siostry, które zwyczajnie zbyłam.

Już pierwszy chust powietrza orzeźwił moje nozdrza co dało mi energię do drogi, kiedyś mi to pomagało. Słuchawki w uszach, ciemność i świeżość powietrza zderzająca się z moją mokrą od potu twarzą. Nagle ktoś na mnie wpadł przez co upadłam

-Patrz gdzie leziesz - wrzasnęłam w stronę winowajcy, gdy tylko się zorientowałam myślałam, że moje serce eksploduje- O BOŻE - wyszeptałam i odsuwając się niezdarnie, to te oczy..

- No cześć- ukazał rzad śnieżnobiałych ząbków.

________________________________________________________

Tak wiem wiem !!! Miałam dodać rozdział już dawno ale nie mam czasu! Nie bójcie się nie zapomniałam o was !! Jak zobaczyłam, że ostatni rozdział był 6dni temu to myslałam, że poprostu jakieś małe skrzaty mi coś tu pomieszały. Niestety czas tak szybko leci !
Pisałam ten rozdział "na szybko" ponieważ wlaśnie teraz ! Więc jeszcze cieplutki ;d Mam nadzieję, że się podoba.

Jak myślicie kto to? Dlaczego Vicky się tak wystraszyła? I co w końcu będzie z Davem?
JA TO WSZYSTKO WIEM ! :D

Say_why_no







Pomimo wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz