XXXV. Ucieczka

389 22 2
                                    

Nie wiem gdzie jestem. Kim jestem. Nie wiem co się ze mną dzieje. Nie wiem po co, dlaczego... Nie wiem nic. Wiem jedno muszę uciec.. Daleko... Jak najdalej. Sama. Nie mam siły. Nie rozumiem dlaczego mnie to spotyka. Co jest ze mną nie tak? No kurwa co?!?!

Wstaję z zimnej podłogi i podchodzę do szafy, wyrzucam przypadkowe ciuchy na środek pokoju próbując wybrać cokolwiek użytecznego, ale co wybrać skoro nie wiem gdzie się udać. Do innego miasta? Stanu? Państwa? Zmienić kontynent? Nie chcę zostawiać Dave'a tu, chce zabrać go ze sobą, ale czy on tego też chce? Ostatnio mam wrażenie, że jestem mu zbędnym balastem w życiu. Rozsypana emocjonalnie nie potrafię podejmować racjonalnych decyzji, potrzebuję alkoholu!! Dużo alkoholu. Zeszłam na dół zgarniając ze sobą kilka butelek wina, bo niestety tylko taki trunek zastałam w barku. Z owym asortymentem udałam się w miejsce, w którym siedzę już od nie wiem jakiego czasu. Po opróżnieniu 2 butelek wina postanowiłam nie brać ze sobą rzeczy. Wstałam lekko się zataczając i udałam się do łazienki gdzie nie zawracając sobie głowy rozbieraniem weszłam pod prysznic w ubraniu pozwalając zimnej wodzie moczyć moje ubrania i włosy, nie dbałam o to aby opróżnić wcześniej swe kieszenie u których jak się okazało miałam telefon i kartkę, niestety pod wpływem wody nie byłam w stanie rozczytać napisu, mój iPhone też mogłam chyba już wyrzucić do śmieci ale w tym momencie miałam to w dupie. Nie wiem jak długo stałam pod prysznicem gdy postanowiłam w końcu rozebrać się. Po doprowadzeniu swego ciała do jakiegokolwiek stanu wyszłam okrywając się tylko miękkim pastelowym ręcznikiem i w takim stroju poszłam do salonu gdzie kontynuowałam spożywanie trunku. Gdy skończyło mi się wino zauważyłam iż siedzi koło mnie nikt inny jak Dave.

-Co ty odpierdalasz kobieto? Przeziębisz się ! Wpadniesz w alkoholizm! - wyliczał mi

-Daj mi spokój. - spojrzałam obojętnie i udałam się do pokoju aby się odziać i zacząć wdrażać mój plan- ucieczka. Włożyłam luźne jeansy i wyciągniętą szatą bluzę z idealnie pasującym napisem 'Why No? ' uśmiechnęłam się gdzieś w środku, włosy spięłam w luźnego koka i opuściłam pokój udając się w stronę drzwi.

-Gdzie idziesz? -usłyszałam gdy zakładałam na nogi swoje ulubione trampki

-Wychodzę- burknęłam

- Widzę. Pytam się gdzie - nie odpowiedziałam tylko nacisnęłam klamkę, lecz drzwi ani drgnęły.

-Co jest ?! -warknęłam kopiąc w nie

-Zamknięte. Zamykam je od kilku tygodni, abyś nie wyszła i sobie czegoś nie zrobiła pod moją nieobecność. Albo żebym nie zastał podobnego incydentu...

-Aha - burknęłam i już chciałam udać się do góry gdy chłopak złapał moją dłoń i odwrócił mnie tak, że stałam twarzą w twarz z nim a raczej moja twarz, nos dotykał jego torsu.

-Vicky.. kochanie.. Proszę daj sobie pomóc! -spojrzał na mnie wzrokiem pełnym troski

-Nie potrzebuje pomocy! Chce mieć tylko spokój ! Jebany święty spokój ! Rozumiesz?- odepchnęłam go i pobiegłam do sypialni. Po około godzinie, nie wiem straciłam już rachubę czasu poczułam, że łózko po drugiej stronie się ugina a chwilę później poczułam dłonie ukochanego otulające moje drobne ciało.

-Daj sobie pomóc.. Kocham Cię! Rozumiesz? Nie musimy jeździć do psychologa, na terapie i inne bzdety tylko po prostu nie oddalaj się. Nie uciekaj- spojrzał oczami pełnymi miłości w moje zapłakane.

-Dobrze..

Dave na prawdę się starał, bardzo mało pracował, a gdy już musiał to robił to w domu, zatrudniliśmy siostrę Sam, więc gdy On musiał posiedzieć nad papierami albo wyjść na jakieś ważne spotkanie nie zostawałam sama. Bardzo mi to pomagało, dziewczyna była strasznie podobna do swojej młodszej siostry. Bardzo często odwiedzały mnie Ann oraz Sam, ja osobiście nie wychodziłam z mieszkania. Nie miałam ochoty na to, nawet na zakupy. Oczywiście nie zrezygnowałam z nich, po prostu robiłam je przez internet. Przez nadmiar czasu zaczęłam robić drobne robótki ręczne czyli biżuterię. Tata wyszedł ze szpitala i nawet kilka razy mnie odwiedził.

- Cześć kochanie ! - usłyszałam od progu rozweselony głos Dave'a - Kate możesz już iść dziękuję !

- Pa- wypiszczała dziewczyna i już jej nie było

- Idź się wyszykuj ponieważ mam dla ciebie małą niespodziankę.
- spojrzałam na niego niechętnie, ale dostrzegłam w jego oczach zdecydowanie co oznaczało, że sprzeciwu nie przyjmuje.

-Ehh.. dobra- westchnęłam i udałam się na górę. Po godzinie byłam gotowa do wyjścia. Ubrana byłam w bordową sukienkę do której dobrałam czarne dodatki, włosy lekko zakręciłam a na twarz nałożyłam makijaż, którego nie miałam od tygodni, więc gdy spojrzałam w lustro ledwo poznałam ujrzaną tam kobietę.

- Gotowa? - zapytał chłopak, gdy tylko mnie ujrzał, na co niepewnie kiwnęłam głową- to wyśmienicie ! Idziemy ! - złapał moją dłoń i zaczął ciągnąć do wyjścia. Po kilku minutach siedzieliśmy w taxi która jechała w kierunku obrzeży gdzie znajdowała się bardzo droga ekskluzywna restauracja, do której jak myślałam zabierze mnie Dave jednak minęliśmy budynek i gnaliśmy dalej.

-Gdzie jedziemy?

-Niespodzianka - poruszył zabawnie brwiami, po kilku minutka nie miałam już wątpliwości.

-Jedziemy na lotnisko.. - westchnęłam a chłopak tylko pokiwał zachwycony głową

______________________________________________________

No i mamy! Przepraszam ! Rozdział chyba do dupy ;( Strasznie krótkie mi one wychodzą.. co mnie strasznie martwi..

Następny nie wiem kiedy, oczywiście postaram się jak najszybciej ale nic nie obiecuję !! Mam nadzieję, że zostaniecie !!!

WIECIE CO ROBIĆ !!!!

say_why_no

Pomimo wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz