Rozdział 4

15.7K 919 16
                                    

- Właśnie! Laura, miałaś mi w końcu powiedzieć czy to chłopczyk czy dziewczynka - mówię, wchodząc do sklepu dla dzieci.
- Chłopczyk - odpowiada Laura z lekkim uśmiechem.
- W takim razie, to będzie idealne dla Mike - mówię, pokazując śliczny niebieski komplet dla niemowląt.
- Żartujesz sobie? Nie będziesz wydawała pieniędzy na moje dziecko - odpowiada oburzona Laura.
- A właśnie, że będęn bo to ja - wskazuję na siebie palcem - będę mamą chrzestną - przyznaję dumnie.
- Ugh - jęczy, sfrustrowana Laura.
- A co z Olivierem? - pytam,  spoglądając lekko na przyjaciółkę.
- Nic - wzrusza ramionami.
- Jak to nic? A co z dzieckiem? - pytam zaskoczona.
- Olivier nawet nie wie, że będzie miał syna - odpowiada cicho.
- Nie powiedziałaś mu? - pytam zdziwiona.
- Ostatni raz, gdy z nim gadałam to było wtedy, gdy krzyczałam, że mnie zdradził. Potem wiesz unikanie, przeprowadzka i tak dalej - odpowiada spokojnie.
No tak, po tym jak skończyłyśmy szkołę Laura odrazu przeprowadziła się na studia tam gdzie ja tylko, że na inny profil i do innego budynku. Więc można powiedzieć, że Olivier ostatni raz widział moją przyjaciółkę w dniu ich zerwania.
- Wiesz co? - pytam, odwracając się w stronę blondynki.
- Hmm? - mruczy, grzebiąc w ubraniach dla chłopców.
- Uważam, że Olivier powinien wiedzieć o tym, że będzie ojcem - mówię, patrząc na reakcję przyjaciółki.
- Żartujesz sobie? Nawet nie mam z nim kontaktu - oburzona, wyrzuca ramiona w górę.
- Nie denerwuj się tak odrazu - uspokajam ją.
- To ty mnie nie denerwuj - fuka.
- Wiesz, że to szkodzi temu maluszkowi - dotykam ręką okrągłego brzucha Laury.
- Dobra, dobra koniec tematu Oliviera, jeśli kiedykolwiek go spotkam powiem mu o dzieckun, ale nie sądzę, że to się stanie ponieważ on jest w innym mieście - podkreśla dwa ostatnie słowa.
- Dobra spoko, to tylko moje zdanie - mówię, podnosząc ręce w obronnym geście.
- Dobra a teraz chodźmy na zakupy, bo nie mieszczę się już w ubrania - jęczy zrozpaczona.
- Właśnie, że ciąża Ci służy, wręcz promieniejesz - uśmiecham się.
- Tak i wyglądam jak słoń - uśmiecha się, pokazując na brzuch.
- Ej słoniątko, nie rośnij tak szybko w brzuszku mamy - mówię do brzucha Laura. Przyjaciółka nie komentuje mojego zachowania, tylko się śmieje.

W rozdziale Laura z maleństwem w brzuchu :)
Nudny ten rozdział :/

Tylko on ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz