Rozdział 19

11.8K 689 22
                                    

- Cholera - klnę pod nosem, gdy kolejny raz w ciągu tego dnia klęczę przed kiblem. Ta ciąża mnie wykańcza, i to dosłownie. Od tygodnia wiem, że tymi "niestrawnościami" tak naprawdę była ciąża, a raczej mała istotka, która jest w moim brzuchu. To głupie, ale ja ciągle myślałam, że to wszystko wina kurczaka z supermarketu. Tak bardzo się myliłam. Podnoszę się chwytając po drodze telefon i wybieram numer Laury.
- Halo?
- Przez jaki czas miałaś młodości? - pytam od razu.
- Przez kilka tygodni, a co? - pyta.
- Nie, tylko nie to.. - jęczę łapiąc się za głowę - mam już dość. Dzisiaj już czwarty raz ląduje z głową w kiblu - skarżę się przyjaciółce.
- Biedna... zaparz sobie mięty, czasami pomaga - odpowiada.
- Wątpię, żeby mi pomogła - burczę.
- Nie przejmuj się tak, przeciez niedługo minie, a jak Elliot? Powiedziałaś mu? Jak zareagował?- pyta ciekawa.
- Nie powiedziałam mu - odpowiadam zaciskając mocno powieki - jeszcze.
- Miałaś mu to powiedzieć, pamiętasz? Obiecałaś, że to zrobisz - mówi.
- Oj .. obiecałam, obiecałam, to nie jest wcale takie proste, okej?
- Wcale, że to jest proste bo przecie... auu - w słuchawce słyszę krzyk blondynki.
- Laura? Laura co się dzieje? - pytam spanikowana.
- Chyba .. auu...chyba odeszły mi wody - w tyle słyszę nierówny oddech dziewczyny.
- Cholera, cholera, cholera wołaj Oliviera! - krzyczę do telefonu.
- Nie ma go! - odpowiada.
- Jak to go nie ma?
- No normalnie jest ... aaa kurwa ... w pracy, jest w pracy. Kurde to boli!
- Laura słyszysz mnie? W tej chwili zamawiaj taksówkę i jedz do szpitala, ja zaraz do ciebie przyjadę i zadzwonię do Oliviera - mówię.
- Boże umieram ... dobrze, ale pośpieszysz się prawda?! - pyta spanikowana, ciężko dysząc.
- Tak, już wychodzę z domu. Trzymaj się mała i nie umieraj, masz mi urodzić zdrowego chrześniaka -  mówię do telefonu z uśmiechem.
- Łatwo Ci mówić! - krzyczy i się rozłącza.
Szybko wybieram numer Elliota. Akurat w tym momencie musi się włączać poczta głosowa?! Jak zwykle, gdy jest potrzebny to go nie ma, kurcze. Wychodzę z domu i po drodze dzwonię do chłopaka jeszcze kilka razy aż w końcu zostawiam mu wiadomość głosową. Nie ma czasu teraz odbierać? No trudno. Ja nie będę czekać, moja przyjaciółka mnie potrzebuje, przecież kobiety powinny  trzymać się razem. Wybieram numer Oliviera. Odbiera po drugim sygnale.
- Stary ruszaj się, dziecko Ci się rodzi!!

Uu.. ale się dzieje :) W końcu ten mały potworek wyjdzie z brzucha Laury xD

Przepraszam, że tyle mnie nie było :(

Tylko on ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz