Rozdział 7

14K 878 12
                                    

Biegiem wpadam do kawiarni i odrazu dostrzegam przyjaciółkę, siedząca przy jednym ze stolików.
- Przepraszam za spóźnienie - mówię, starając się uformować oddech.
- Nic się nie stało - odpowiada z uśmiechem, ale czuje, że nie jest szczery.
- Wiesz te studia - macham ręką - a po co chciałaś się spotkać? - pytam chociaż doskonale wiem o co chodzi. Albo raczej o kogo.
- Dobra, Ana nie będę owijać w bawełnę, Olivier do mnie zadzwonił i chce się spotkać - przyznaję cicho.
- Yyy.. to chyba dobrze prawda? - pytam.
- Tak, tylko zależy dla kogo i wiem doskonale, że maczałaś w tym palce - blondynka krzyżuje ręce na piersi.
- Kurde, to samo wyszło i tak miałaś mu powiedzieć - mówię.
- Jak to, samo wyszło?! Miałam mu powiedzieć, ale jak będę gotowa! - oburzona wyrzuca ręce w górę.
- Przepraszam, ale po prostu wpadłam na niego przed uczelnią i zaczęliśmy rozmawiać. Wiesz on jak głupi pytał co u ciebie, tak jakby nigdy cię nie zdradził. Więc się wkurzyłam i zaczęłam się drzeć, że ma czelność o to pytać po tym jak cie zdradził i niechcący powiedziałam mu o ciąży - tłumaczę, spuszczając głowę. Po chwili czuję jak Laura łapie mnie za rękę.
- Słuchaj, po prostu uważam, że powinnaś mi powiedzieć o tym - wzdycha.
- Nie gniewasz się? - pytam z nadzieją.
- Nie - uśmiecha się lekko - ale teraz pozostaje jeszcze jedna sprawa - krzywi się.
- Jaka? - pytam zaciekawiona.
- Spotkanie z Olivierem, nie wiem jak zareaguje na dziecko. Czy wogóle będzie je chciał - mówi smutna.
- Słuchaj wiem, że Oli cię zdradził, ale uważam, że powinnaś dać mu szansę, zobaczyć jak się w tym wszystkim odnajdzie - stwierdzam wstając do niej.
- Tak, masz rację, dziękuję - mówi i mnie przytula.
- To jak dziękuję, że się nie obraziłaś - odpowiadam.
- A przestań przecież to nic takiego. Dobra jak już muszę lecieć za pół godziny mam lekarza - mówi i zakłada płaszcz.
- Pewnie leć, w końcu musisz o siebie dbać - odpowiadam i przytulam przyjaciółkę.
- Oj czasami mam już dość, ale wkońcu musze dbać o tego urwiska - mówi łapiąc się za brzuch - lecę, pa - całuje mnie w policzek.
- Pa - mówię i odprowadzam Laurę wzrokiem.
Jeszcze chwile siedzę w kawiarni, a potem zbieram się do domu. Przyznam, że nie chce mi się tam wracać i spędzać kolejnego samotnego wieczoru. Zresztą nie pierwszego i zapewne nie ostatniego.

Dziękuje za 13 tysięcy wyświetleń :) jesteście kochani ♡

Tylko on ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz