Rozdział 42

11K 542 11
                                    

- Proszę - podaje chłopakowi ostatnią parę spodni.
- Ana, a szczoteczka?! - Laura wychodzi z łazienki - Głuptasie zapomniałbyś szczoteczki do zębów.
Walę sobie mentalnego facepalma i wkładam ją do torby.
- Dobra to chyba wszystko - Elliot zakłada na ramię bagaż i całuje mnie w czoło - zaraz wrócę, aby zaniosę to do samochodu.
Patrzę jak chłopak opuszcza salę. Nareszcie wychodzę ze szpitala, jestem chyba najszczęśliwszą osobą na ziemi. W sumie i tak mogłabym być tu dłużej, ale z wyników badań wyszło, że dzieci mają się dobrze, tylko moja anemia.... no właśnie. Będę musiała się zdrowo odżywiać i w ogóle.
- Ale szczęściara z ciebie - Laura daje mi kuśtańca w bok - masz przy sobie chłopaka, który świata poza Tobą nie widzi.
- No, już nie długo, nic nie będzie widział, gdy przed nim stanę - mówię i patrzę na blondynkę. Obie wybuchamy śmiechem w tym samym momencie. Chichoczę, kiedy dziewczyna spada z łóżka.
- Dlaczego się tak śmiejecie? - nawet nie orientuję się, kiedy brunet wchodzi do sali - i dlaczego Laura leży na podłodze?
- Cokolwiek - blondynka zrywa się na równe nogi - twoja dziewczyna jest głupia.
- Sama spadłas i mówisz, że to ja jestem głupia - wzruszam ramionami.
- Ale spadłam przez ciebie - pokazuje na mnie palcem - resztą, nieważne wynośmy się z tąd. Nie lubię tego zapachu - pociąga nosem i wychodzi z sali. Elliot patrzy na mnie pytająco.
- Ja nic nie wiem, mnie nie pytaj - podnoszę ręce w obronnym geście - chodźmy już.
- Jesteście dziwne - komentuje i łapie mnie za rękę.
- Trudno, bywa - posyłam mu pół uśmiech, gdy przemierzamy drogę do wyjścia - cieszę się, że jedziemy do domu.
- Wiesz o tym, że nie będziesz się przemęczać, prawda?
- Nie przesadzaj, nawet jeszcze nie dotarliśmy do mieszkania - mówię.
- Mówię, na serio Ana. Już raz przeżyłem piekło wtedy, gdy zemdlałaś w kawiarni. Drugi raz, tego nie przeżyję - ściska moją rękę.
- Dobrze - całuje go przelotnie w policzek. Po chwili na moje usta, wpływa szeroki uśmiech.
- W takim razie, rozumiem, że od teraz to ty będziesz gotował, tak? - pytam, zerkając kątem oka na Elliota. Na twarzy bruneta pojawia się przerażenie.
- Żartowałam - kłuję go palcem w żebra - prędzej spaliłbyś całą kuchnie, kochanie - chichoczę.
- Nie zaprzeczę tylko dlatego, że kocham twój chichot - widzę jak jeden z kącików ust chłopaka unosi się do góry - kochanie.

Kochani 💖 do końca opowiada zostało już tylko kilka rozdziałów 😊☺😀 nie chcę mówić ile dokładnie, niech to będzie taka niespodzianka 😚😋😙

Tylko on ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz