- To naprawdę miłe, ale zbyt mocno mnie zraniłeś tym smsem. Trzeba było wcześniej pomyśleć, a nie tak bezpodstawnie mnie oskarżać
- Wiem, zawaliłem. Ale to było w złości. Co mogę dla Ciebie zrobić?
- Dla mnie? Nic. Zupełnie nic. Chociaż.. - zamyśliłam się przez chwilę. - możesz dać mi święty spokój.
Popatrzał na mnie, po czym zgarnął plecak i pewnym krokiem opuścił klasę. Nie spojrzałam na niego, chociaż wiedziałam że był zły. Może nie powinnam była tego mówić, ale poczułam ogromną satysfakcję.
- A ten co? - zapytał profesor kiedy minął się w drzwiach z Filipem
- Źle się poczuł - odpowiedziałam
- Ta młodzież.. - rzucił ze śmiechem, po czym zabraliśmy się za obliczenia. Do domu wróciłam z tatą. Po drodze wyznałam mu prawdę z zaginięciem mojego telefonu. Początkowo był zły, ale później oznajmił, że jutro pojedziemy po nowy. Ucieszyłam się z perspektywy zmiany numeru. To tak jakbym zaczynała jakiś nowy etap.. co ja gadam, przecież to tylko głupi numer telefonu! Tego dnia wieczorem zadzwoniłam do Judyty z mamy telefonu.
- Jesteś już wolna? - zapytałam
- Tak.. ale padam z nóg. Te małe szatany mnie wykończyły!
- Oj to nie będę zawracała Ci głowy...
- A co się stało?
- Nic takiego.. tylko Filip mnie przeprosił.. opowiem Ci jut...
- Że co?! - wpadła mi w słowo - Za 10 minut widzę Cię u mnie
- Wiedziałam! - roześmiałam się w głos.
Tak jak powiedziała, tak zrobiłam. Po 10 minutach byłam pod jej domem. Bez pukania weszłam do mieszkania i po przywitaniu z domownikami, wkroczyłam do jej pokoju.
- Matko, nawet nie usłyszałam jak przyszłaś! - rzuciła, zgarniając ciuchy z łóżka - Siadaj i opowiadaj!
- A zrobisz mi herbatę? - zapytałam - Na sucho to tak głupio zwłaszcza, że trochę mam do opowiadania
- Oczywiście kochana. Ale chociaż zacznij, bo nie wytrzymam!
Po opanowaniu śmiechu zaczęłam jej opowiadać co się wydarzyło na kółku matematycznym. Judyta była w ogromnym szoku, prawie takim samym jak ja.
- Wiesz co? Ja jednak pójdę po tą herbatę, bo teraz to mnie rozwaliłaś na łopatki - oznajmiła i wyszła. Wróciła po paru minutach z dwoma kubkami ciepłego napoju i miseczką chipsów.
- Wiesz co? Ja go po prostu nie rozumiem... - rzuciła
- Ja tym bardziej. Ale miałaś rację... prawda wyszła na jaw. Tylko ciekawe jak się dowiedział - Najprędzej od Czarka
- Może.. teraz to już w sumie nieważne. Ważne, że wie
- No.. i co zamierzasz zrobić? Wybaczysz mu?
- Wybaczyć pewnie wybaczę... znasz mnie, długo nie umiem się gniewać. Ale na pewno tego nie zapomnę. Mimo, że wyrzuciłam telefon razem z tą wiadomością, to te słowa dosłownie wyryły mi się w pamięci
- Eh.. doskonale Cię rozumiem
W dobrych nastrojach zakończyłyśmy ten dzień. Jak zawsze zasiedziałam się u przyjaciółki i do domu wróciłam późną porą. Rodzice już spali, więc poszłam za ich przykładem i odpłynęłam w sen.Przez następnych parę dni czułam się wyjątkowo dobrze. Nawet docinki Mikołaja nie psuły mi nastroju.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Siemson, po krótkiej przerwie jestem. Byłam na feriach u cioci, ale nie było dostępu do internetu. Ni wiem czy jutro dodam rozdział, bo mój brat wraca ze szpitala i wiecie jak to jest będzie grał, bo musi się nacieszyć :D Więc nie wiem kiedy pojawi się rozdział :( Do zobaczenia :**
CZYTASZ
Przyjaźń czy miłosc?
Teen Fiction- Uważaj jak łazisz, grubaśnico! Mikołaj. Nie pierwszy raz słyszę od niego takie słowa, kierowane pod moim adresem. Nawet jeśli niechcący potrąciłam go łokciem, przeciskając się przez tłum uczniów na szkolnym korytarzu.