Rozdział 18

5.4K 217 3
                                    


- To naprawdę miłe, ale zbyt mocno mnie zraniłeś tym smsem. Trzeba było wcześniej pomyśleć, a nie tak bezpodstawnie mnie oskarżać

- Wiem, zawaliłem. Ale to było w złości. Co mogę dla Ciebie zrobić?

- Dla mnie? Nic. Zupełnie nic. Chociaż.. - zamyśliłam się przez chwilę. - możesz dać mi święty spokój.

Popatrzał na mnie, po czym zgarnął plecak i pewnym krokiem opuścił klasę. Nie spojrzałam na niego, chociaż wiedziałam że był zły. Może nie powinnam była tego mówić, ale poczułam ogromną satysfakcję.

- A ten co? - zapytał profesor kiedy minął się w drzwiach z Filipem

- Źle się poczuł - odpowiedziałam

- Ta młodzież.. - rzucił ze śmiechem, po czym zabraliśmy się za obliczenia. Do domu wróciłam z tatą. Po drodze wyznałam mu prawdę z zaginięciem mojego telefonu. Początkowo był zły, ale później oznajmił, że jutro pojedziemy po nowy. Ucieszyłam się z perspektywy zmiany numeru. To tak jakbym zaczynała jakiś nowy etap.. co ja gadam, przecież to tylko głupi numer telefonu! Tego dnia wieczorem zadzwoniłam do Judyty z mamy telefonu.

- Jesteś już wolna? - zapytałam

- Tak.. ale padam z nóg. Te małe szatany mnie wykończyły!

- Oj to nie będę zawracała Ci głowy...

- A co się stało?

- Nic takiego.. tylko Filip mnie przeprosił.. opowiem Ci jut...

- Że co?! - wpadła mi w słowo - Za 10 minut widzę Cię u mnie

- Wiedziałam! - roześmiałam się w głos.

Tak jak powiedziała, tak zrobiłam. Po 10 minutach byłam pod jej domem. Bez pukania weszłam do mieszkania i po przywitaniu z domownikami, wkroczyłam do jej pokoju.

- Matko, nawet nie usłyszałam jak przyszłaś! - rzuciła, zgarniając ciuchy z łóżka - Siadaj i opowiadaj!

- A zrobisz mi herbatę? - zapytałam - Na sucho to tak głupio  zwłaszcza, że trochę mam do opowiadania

- Oczywiście kochana. Ale chociaż zacznij, bo nie wytrzymam! 

Po opanowaniu śmiechu zaczęłam jej opowiadać co się wydarzyło na kółku matematycznym. Judyta była w ogromnym szoku, prawie takim samym jak ja.

- Wiesz co? Ja jednak pójdę po tą herbatę, bo teraz to mnie rozwaliłaś na łopatki - oznajmiła i wyszła. Wróciła po paru minutach z dwoma kubkami ciepłego napoju i miseczką chipsów.

- Wiesz co? Ja go po prostu nie rozumiem... - rzuciła

- Ja tym bardziej. Ale miałaś rację... prawda wyszła na jaw. Tylko ciekawe jak się dowiedział                      - Najprędzej od Czarka

- Może.. teraz to już w sumie nieważne. Ważne, że wie

- No.. i co zamierzasz zrobić? Wybaczysz mu?

- Wybaczyć pewnie wybaczę... znasz mnie, długo nie umiem się gniewać. Ale na pewno tego nie zapomnę. Mimo, że wyrzuciłam telefon razem z tą wiadomością, to te słowa dosłownie wyryły mi się w pamięci

- Eh.. doskonale Cię rozumiem

W dobrych nastrojach zakończyłyśmy ten dzień. Jak zawsze zasiedziałam się u przyjaciółki i do domu wróciłam późną porą. Rodzice już spali, więc poszłam za ich przykładem i odpłynęłam w sen.Przez następnych parę dni czułam się wyjątkowo dobrze. Nawet docinki Mikołaja nie psuły mi nastroju. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Siemson, po krótkiej przerwie jestem. Byłam na feriach u cioci, ale nie było dostępu do internetu. Ni wiem czy jutro dodam rozdział, bo mój brat wraca ze szpitala i wiecie jak to jest będzie grał, bo musi się nacieszyć :D Więc nie wiem kiedy pojawi się rozdział :( Do zobaczenia :**

Przyjaźń czy miłosc?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz