Rozdział 42

4K 193 4
                                    


  Ze łzami w oczach poszłam do pokoju. Ostatni raz spojrzałam na jego wnętrze, przywołując na twarzy znikomy uśmiech. Zabrałam walizki i zeszłam na dół, oczekując na taksówkę. Zdałam klucze i wyszłam na zewnątrz. Nagle pod drzwi hotelu podjechało znajome auto. Auto Damiana. Zdziwiona zdjęłam okulary przeciwsłoneczne i spojrzałam na niego, kiedy wysiadał ze środka.

 - Myślałaś, że pozwolę ci samej tłuc się pociągiem do domu? - zapytał pewny siebie, otwierając bagażnik.

 - Myślałam raczej, że o mnie zapomniałeś

- Aż takie złe zdanie o mnie masz? - podniósł jedną brew do góry. - Tak w ogóle to cześć kochanie. - podszedł do mnie i dał słodkiego buziaka. 

- Jesteś nienormalny - skwitowałam jego szalony pomysł.

 - Bo twój - wzruszył ramionami. Złapał za walizki i wpakował je do auta, nie zważając na moje protesty. Zamknął mi usta pocałunkiem

- Ciekawe jak zareagują moi rodzice - zagadnęłam

- Też się tego boję - odparł całkiem poważnie. 

- Nie będzie tak źle, są spoko. 

- Łatwo mówić ty do moich nie chciałaś pójść.

- Oj tam ja to co innego. Mogę ich poznać następnym razem - uśmiechnęłam się. - a ty sam się wyrwałeś, żeby do mnie jechać.

 - Chyba zawrócę zaraz

 - No na pewno! Teraz już nie ma odwrotu. 

Śmiałam się z niego, bo pierwszy raz widzę u niego takie zdenerwowanie i panikę. Chociaż właściwie też się obawiałam tego spotkania. Co jeśli go nie zaakceptują?Prawda okazała się zupełnie inna. Moja mama, aż zapiszczała z radości na mój widok, kiedy stanęliśmy na podjeździe. Rzuciłam się jej na szyję jakbyśmy nie widziały się z parę lat.

 - Mamo, poznaj Damiana. Wspominałam ci o nim

 - Cześć. Miło mi Cię poznać. Ale jak to się stało, że przywiozłeś moją córkę pod sam dom? - zagadnęła, uśmiechając się do niego.

 - Nie mogłem puścić jej samej pociągiem. - odparł spięty

 - Hm czy ja o czymś nie wiem? - zapytała, przerzucając swój wzrok z Damiana na mnie

 - Jesteśmy razem - wzruszyłam ramionami. 

- Łał, to cudownie. - odparła z wielkim uśmiechem.Chwile później z domu wyszedł tata. Nastąpiła chwila na przywitania, żarciki i wyznania. Panowie uścisnęli sobie dłonie, a mama zaproponowała wspólny obiad.

 - Ja dziękuję, pojadę już. Nie chcę wam przeszkadzać

 - Nie żartuj sobie - odparłam -I nawet mnie nie denerwuj

 - Maja ma rację, zjedz z nami. Chociaż tak możemy ci podziękować za opiekę nad nią

 - To była czysta przyjemność - odparł.Oczywiście postawił mnie w krępującej sytuacji, więc odwróciłam głowę, żeby nie zauważyli cegły na mych policzkach. A jeszcze przed chwilą był taki zestresowany! Ruszyliśmy do mojego domu, zostawiając za sobą to cudowne miejsce. Podczas obiadu było głośno, śmiesznie i gwarno. Buzia od opowiadań mi się nie zamykała, Damian pomagał mi komentować wszystko, przez co moi rodzice bardzo szybko go zaakceptowali. Pokazaliśmy im zdjęcia, a po obiedzie poszliśmy do Judyty.  Akurat był u niej Czarek.  

Przyjaźń czy miłosc?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz