- A oni nie mają nic przeciwko jego zachowaniu?
- Coś Ty. Pokochali go jak swojego. - roześmiałyśmy się w głos.Po 15 minutach zeszłyśmy gotowe na dół. Czarek objechał nas wzrokiem i kiedy stwierdził po raz setny, że pięknie wyglądamy, wyszłyśmy z domu. Próbowałam jeszcze dodzwonić się do Damiana, ale na marne. No cóż, schowałam telefon głęboko do torebki i ruszyłam żwawym krokiem za Judytą i Czarkiem.
- Słuchajcie nie wiem czy to był dobry pomysł, żebym zakładała tą sukienkę - rzuciłam w połowie drogi.
- A to niby dlaczego? - oboje spojrzeli na mnie jak na wariatkę.
- No sama nie wiem nigdy nie chodziłam tak ubrana. I dopiero teraz dotarło do mojego mózgu, że będą tam ludzie z naszej klasy
- Nie przejmuj się kochana przecież wyglądasz rewelacyjnie. Zmieniłaś się o 180 stopni i naprawdę nie masz powodów do zmartwień
- Dokładnie. Powinnaś się raczej cieszyć. - dodał Czarek.
- Głowa do góry. Zrób dobre wejście. - lekko klepnęła mnie w plecy, po czym obie się roześmiałyśmy. W miarę kiedy zbliżaliśmy się do działki naszego kolegi, traciłam pewność siebie. Byłam zestresowana bardziej niż przed pierwszą randką. Nagle w głowie pojawiło się tysiąc wątpliwości, pojawił się Filip, Mikołaj i inni. Jak oni zareagują? Jak mam się zachować?
- Hej a Ty nadal przeżywasz? - zapytała Judyta.
- No.. tak trochę.
- Przecież nie jesteś sama, a to nie są obcy ludzie.
- No wiem, ale jakoś tak..
- Nie przesadzaj. Chodź. - rzucił Czarek i objął mnie ramieniem. Po drugiej jego stronie stała Judyta. O tak, to było dobre wejście. Wszystkie oczy zwróciły się na mnie, kiedy tylko zamknęła się za nami furtka. Nastała cisza, gdzieniegdzie słyszałam szepty typu "to jest Majka?". Zrobiło mi się potwornie głupio, w ustach mi zaschło, a nogi odmówiły posłuszeństwa. Dopiero jak poczułam ciepłą dłoń Judyty na swoim ramieniu, odzyskałam odrobinę pewności siebie. Jako pierwszy podszedł do nas gospodarz działki - Maciek. Uczeń naszego liceum, w tym roku ukończył szkołę.
- Cześć wam. Maju, muszę Ci powiedzieć, że prawie Cię nie poznałem - uśmiechnął się, podając mi dłoń.
- Maciek ma rację, wyglądasz rewelacyjnie. - nagle koło niego pojawiła się Magda.
- Co Ty zrobiłaś, że masz tak świetną figurę?
- Zupełnie jak nie Ty!
Takie i inne zdania słyszałam przez co najmniej parę minut.
Do każdego robiłam dobrą minę, głupio się tłumacząc i uśmiechając. To było miłe uczucie, ale z drugiej strony bardzo krępujące. Nigdzie nie mogłam wyczaić Filipa. W ogóle po co go szukałam wzrokiem? Podążyłam za Judytą i Czarkiem w stronę domku, kiedy tłum już trochę ochłonął po moim wejściu. Nagle ni stąd ni zowąd w progu małej kuchni stanął Mikołaj.
- Chyba musiałaś mieć dobre tabletki odchudzające - powiedział, bez milszych wstępów.
- Widzę, że nic się nie zmieniłeś. - odpowiedziałam, patrząc na jego wykrzywioną twarz.
- W przeciwieństwie do Ciebie, jestem taki sam jak byłem. Zresztą Ty dla mnie zawsze będziesz grubaska. - rzucił, obrzucając mnie podłym uśmieszkiem.
CZYTASZ
Przyjaźń czy miłosc?
Ficção Adolescente- Uważaj jak łazisz, grubaśnico! Mikołaj. Nie pierwszy raz słyszę od niego takie słowa, kierowane pod moim adresem. Nawet jeśli niechcący potrąciłam go łokciem, przeciskając się przez tłum uczniów na szkolnym korytarzu.